Klechdy sezamowe. Bolesław Leśmian. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Bolesław Leśmian
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная классика
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
ponieważ była żoną mego brata. Idź do niej i powiedz, że odwiedzę ją jutro; a tymczasem daję ci kilka dukatów, bo wiem, że jesteście w potrzebie. A więc – do jutra, mój miły Aladynie!

      Roeoender na pożegnanie ucałował Aladyna w czoło, pomiędzy oczy, Aladyn zaś pokłonił mu się i pobiegł do domu, ściskając w garści dukaty, otrzymane od czarodzieja.

*

      Maruda siedziała w chałupie smutna, myśląc nad tym, jak tu i skąd dostać kawałek chleba. Sprzedała już wszystkie niemal sprzęty, i wnętrze chałupy świeciło pustkami.

      Nagle ujrzała przez okno Aladyna, który biegł wesoło, uśmiechając się i podskakując.

      Po chwili Aladyn wbiegł do chałupy, stanął przed matką i, oddając jej złote dukaty, zawołał:

      – Nie martw się, matko, bo mamy teraz dość pieniędzy. Starczą nam na dni kilka albo i więcej. Kupimy za nie dużo chleba, mleka, mięsa i owoców i nasycimy głód, który nam dokucza.

      – Skąd masz te dukaty? – spytała Maruda.

      – Dał mi je mój własny stryjaszek – odpowiedział Aladyn.

      – Jaki stryjaszek? – spytała znowu Maruda.

      – Rodzony! – zawołał Aladyn. – Rodzony stryjaszek z Afryki! Bardzo miły i uczynny stryjaszek. Dziś właśnie przybył z Afryki do Chin i spotkał mnie na ulicy. Poznał mnie od razu, bo jestem jak dwie krople wody podobny do mego ojca. Ucieszył się serdecznie, ucałował mnie w czoło, pomiędzy oczy, i dał mi te dukaty, które ci przyniosłem. Obiecał, że jutro odwiedzi ciebie. Z niecierpliwością będę wyczekiwał dnia jutrzejszego, ażeby znów zobaczyć mego stryjaszka.

      – Opowiadanie twoje dziwi mnie bardzo! – rzekła Maruda. – Ojciec twój nie miał żadnego brata. Prócz tego nie jesteś wcale podobny z twarzy do twego ojca: on miał twarz człowieka poważnego i pracowitego, ty zaś masz twarz lenia i lekkoducha. Ponieważ jednak człowiek, którego przezywasz stryjaszkiem, ma zamiar odwiedzić mnie jutro, więc sama na własne oczy przekonam się, co to za jeden.

      Maruda wyszła na miasto, aby kupić chleba, mięsa i owoców za dukaty, które przyniósł Aladyn. Jedli oboje z apetytem, gdyż byli głodni. Potem, gdy noc nadeszła, położyli się spać, lecz zasnąć nie mogli – tak ich niecierpliwiło wyczekiwanie dnia jutrzejszego i odwiedzin owego człowieka, którego Aladyn nazywał stryjaszkiem, a którego Maruda nie chciała uznać za brata Mustafy.

*

      Wreszcie nastał dzień wyczekiwany.

      Maruda sporządziła sute jedzenie, aby gościa uraczyć godnie. Aladyn od rana stał we drzwiach i spoglądał na drogę, by zawczasu wybiec na spotkanie stryjaszka.

      Czekali oboje, czekali, aż się w końcu doczekali.

      Roeoender ukazał się na zakręcie ulicy. Spostrzegł go natychmiast Aladyn, pobiegł na spotkanie i zawołał:

      – Stryjaszku, stryjaszku! Chodź prędzej, bo czekamy na ciebie od rana i już nie mamy sił czekać dłużej. Matka moja aż pobladła z ciekawości, ja zaś aż poczerwieniałem z niecierpliwości.

      Roeoender uśmiechnął się dobrotliwie, ucałował Aladyna w czoło i wszedł z nim razem do wnętrza chałupy.

      Maruda pokłoniła się Roeoendrowi i nic nie rzekła.

      Roeoender pokłonił się Marudzie i rzekł te słowa.

      – Droga Marudo, żono mego brata, a moja bratowo! Zapewne Aladyn zdążył ci już powiedzieć, kto jestem, więc tym śmielej wchodzę do twego domu, jako brat twego męża, a stryj twego syna. Wiadomość o śmierci Mustafy rozpaczą napełniła moje serce. Bez odpoczynku i bez wytchnienia spieszyłem z Afryki do Chin w tej myśli, że zastanę go jeszcze przy życiu i zdążę się z nim pożegnać! Lecz zawiodły mnie nadzieje moje! Brat mój leży w grobie, i nigdy go już nie zobaczę! Jedynym moim życzeniem było odwiedzić to miejsce, tę ulicę, ten dom i ten pokój w domu, gdzie umarł mój ukochany Mustafa!

      – Mamy jeden tylko pokój w chałupie – odrzekła Maruda – toteż mąż mój w tym właśnie pokoju jadł, pracował, spał, rozmyślał i wreszcie umarł. Nie mógł umrzeć w innym pokoju, bo innego nie mamy.

      – Więc to w tym właśnie pokoju umarł mój biedny brat Mustafa! – zawołał Roeoender, załamując dłonie. – Pozwól mi, droga Marudo, obejrzeć dokładnie ten pokój, abym go mógł na zawsze przechować w pamięci.

      – Owszem! – rzekła Maruda – obejrzyj ten pokój i przechowaj go w pamięci.

      Roeoender z przesadną uwagą jął28 się przyglądać podłodze, ścianom i sufitowi, a potem rozpłakał się głośnym, przesadnym płaczem.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      dla równego podziału – dziś popr.: do równego podziału. [przypis edytorski]

      2

      jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]

      3

      podybać (reg.) – pójść, udać się. [przypis edytorski]

      4

      jam jest – dziś: ja jestem. [przypis edytorski]

      5

      w głos – dziś: na głos. [przypis edytorski]

      6

      co chwila – tu: w każdej chwili. [przypis edytorski]

      7

      każdej chwili – dziś: w każdej chwili. [przypis edytorski]

      8

      odąć – dziś częściej: wydąć. [przypis edytorski]

      9

      przegadać się – dziś raczej: wygadać się. [przypis edytorski]

      10

      to dziwna (daw.) – to dziwne. [przypis edytorski]

      11

      bom nie potrafił – dziś: bo nie potrafiłem. [przypis edytorski]

      12

      roztwarła się – dziś raczej: otworzyła się (a. otwarła się). [przypis edytorski]

Скачать книгу

<p>28</p>

jąć (daw.) – tu: zacząć. [przypis edytorski]