Groźny cień. Артур Конан Дойл. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Артур Конан Дойл
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная классика
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
życia, gdybym mogła spotkać takiego człowieka – ciągnęła, nie zwracając uwagi na mój niezręczny wykrzyknik. – Ot, co znaczy mieszkać na wsi. Widuje się tylko ludzi, którzy nie potrafią nic lepszego, jak grzebać się w ziemi, albo pasać owce.

      Nie wiem, czy chciała mię dotknąć umyślnie, – nigdy jej nie trzeba było o to prosić, – jednak bez względu na intencyę, – słowa jej zraniły mię tak boleśnie, jakby kto gorącem żelazem przemknął po odkrytym nerwie.

      – Dobrze mówisz, Edie – podchwyciłem, usiłując mowie swej nadać niewzruszony spokój. – To, coś wyrzekła przed chwilą, umacnia mię tylko w powziętem dawniej już postanowieniu. Tego wieczora jeszcze zaciągnę się do pułku, stojącego w Berwick.

      – Doprawdy, Jack'u? Zostaniesz żołnierzem! – spytała prędko, z uśmiechem.

      – Tak, jeśli rzeczywiście wierzysz, że każdy, pędzący życie na wsi, jest nic nie wart.

      – Jak tobie ładnie będzie w czerwonym mundurze! – wykrzyknęła, głusząc ostatnie moje słowa. – I zupełnie inaczej wyglądasz, kiedy się rozgniewasz. Chciałabym zawsze w twoich oczach dostrzegać te błyski! Teraz jesteś przynajmniej mężczyzną! Tylko… wiem doskonale, że… otem wojsku, to żarty.

      – Zobaczysz, czy żartuję.

      I nie patrząc już na nią, pędem puściłem się po pochyłości, pędem przebyłem drogę i wpadłem, jak wicher, do kuchni. Matka i ojciec siedzieli, jak zwykle, każde po przeciwnej stronie wielkiego komina.

      – Matko, mamo! – wołałem od proga. – Jadę dziś jeszcze, zostaję żołnierzem.

      Gdybym im powiedział, że będę złodziejem, nie wiem, czy mogliby okazać się więcej zmiażdżeni, bo w owych odległych czasach, nieufni i względnie w niezłym bycie, pozostający wieśniacy, mniemali, że wszelakie „owieczki” sierżantów, no i wogóle wojsko, składają się przedewszystkiem i głównie ze szpiegów.

      A jednak te zastępy na obronę poświęconych ludzi niejedno nieszczęście odwróciły od ojczystej ziemi i zapisały niejedną chlubną kartę angielskiej historyi.

      Matka w milczeniu poniosła swoje mitenki do oczu, ojciec przyoblekł twarz w tak straszną grozę, iż miniowoli uczułem mróz w kościach.

      – Chyba zwaryowałeś, Jock'u – przemówił surowo.

      – Ani mi się nawet śniło. Dziś odjeżdżam.

      – Odmówimy ci błogosławieństwa!

      – Trudno. Muszę się obejść – burknąłem opryskliwie.

      Teraz matka krzyknęła głośno i zarzuciła mi ręce na szyję.

      O twarz moją otarła się dłoń zniszczona, gruba, pełna blizn i zmarszczek, które pofałdowały zwolna trudy, podejmowane niegdyś koło mego wychowania, – i przemawiały wymowniej, niż najwymowniejsze słowa.

      I naprawdę kochałem ją niezmiernie, jednak postanowienie moje było z tych, co są twarde jak ostrze krzemienia.

      Pocałunkami zmusiłem ją do zajęcia poprzedniego miejsca, i uciekłem do swego pokoju, z niezłomnem postanowieniem natychmiastowego spełnienia swych planów.

      Czyniło się już ciemno, a czekał mię przecież porządny szmat drogi.

      Zebrałem też pośpiesznie niewielki węzełek i gorączkowo ruszyłem ku wyjściu. Lecz w chwili, kiedy zamierzałem wymknąć się bocznemi drzwiami, ktoś delikatnie dotknął mojej ręki.

      Obejrzałem się, – tuż przy mnie stała Edie, cała różowa od krwistych łun zachodu.

      – Dzieciaku, – odezwała się z dziwnym uśmiechem, – dzieciaku, – nie jedziesz chyba naprawdę?

      – Nie jadę? Przekonasz się najlepiej!

      – Ależ ojciec twój nie życzy sobie tego, matka również?!

      – Wiem dobrze.

      – Więc po co?

      – Powinnaś to wiedzieć.

      – Dlaczego, pytam raz jeszcze?

      – Ty sama kazałaś mi odjechać.

      – Nic a nic nie zależy mi na tem, czy słyszysz, co mówię, – Jack'u!? – nalegała coraz błagalniej i ciszej.

      – A jednak powiedziałaś to niedawno. Powiedziałaś, że ludzie, zagrzebani w wioskach, stworzeni są po to, żeby w gnuśnym spokoju pędzić całe życie. Zawsze to zresztą mówisz! – wybuchnąłem rozżalony. – Nie dbasz o mnie nawet tyle, co o te gołębie w gnieździe. Utrzymujesz, że jestem niczem. A więc dobrze, – postaram się, żebyś zmieniła tę – zbyt łaskawą – opinię!

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEAAgMBAAAAAAAAAAAAAQACAwcFBggE/8QAGgEBAQEBAQEBAAAAAAAAAAAAAAECBAMFBv/aAAwDAQACEAMQAAAB9e/UdwqmIjS1hFUaWMpQ1RkaoaIaIgIoaDdaXjRipJZMRuoQXSjMZNLiTVZKNWyZiqjdomDSyErYFGrcyNZhUSIhNUmFSRJZMRukgNXRMhCuJGiI1QEVMrQEjQUrZQLqsxICokICbqMy1SQrJiN0kTUTIsiuUJaxhoAil1QEjaSC6sClaIkCIoaBXk1czISqArGZJVMm6VElzJq2QCNW6t485bdGJGsRoBMlDWgXk1STCRsDJozDSZE0QEZhJQ1YrLlJNE1mSTVsccm6jMNYjSiNZijVNBy1xwFHJblATEboCGtAQQUwLWbImsIpoCA0BiN1GYaxGgWQKNU1HJdcWc1UbrJEZjdEBqtNZZgCVsI1SAtYk1YtDIEcuriTEbqXMkAkuZKmGmld28Wclal1ZkgNAENQLSNJAEbqMRqsytiqmTMapOON0qJpcpQ1BFXHly6RAqksiLWWUyskaMFGqSMlG6GsTOqzDWiMFDScUci6rKaMkQgEZOSpZASIV1bxzOjAkaMQ0kLWWY21lnJpcyNaaEylGqDEbXVZRAQIjEbpIJdWCyIGrrEzprEmrIlzDZpRExGq01lCSqI21hkiNVmMm6SUQjVQEYjdKiEboNNDOQgKmNUqGZNUQ2kas3dccyrKAzGgARWtzMq5k5tXEgCybolkWsMxoCN3WZnKgSNIm7cxiTVZjV0M7paxM6ayzAQkCyaWXEy2pyViQaGY5LrEy1QGTkayytLMccQGhoOS3MuGdGY3QbaqxM6aGQyaIlgTkusxxzOrdkmRMRqttYZ1WYjJyXWZlWRrjyBqjd0M6UXEzqsxqo20M5FZAyukiIzHLrWJnJRzauJOOMnLUskJkhMlDUQSyBqolUIKSIVkQMwGqRa45nVRyXWJnV1TOroZxGIDkqVJIANNYmWkCCFcpugVJIqTMaqFZBcxIjUYjdByXWJnV1RqsmZnGVbyUJprLKACYjVIEEsgbqIFkiCNVC0My4zNasiRiN1G7cSauo2YjDPHGzd0M6uszMQCYjdQFKESaoEFkBgNVGrrEiceZvSNGTMENNUZOSoCiqMRoAhpXVkErQEmTktEoaDRkgWk5LrDKBEbK3MkZCKqNURG6jJERiN1iGGo3aILInHGjVEVqgatzJAUbuhkKK2k1WrcSzOQhKkybEAVQIzCZERrbWGZZFeOTdqmTQEaAzEurJZApWsybrVuJAlzmNVJmN0gC6TIREZNURqtrkCkrcSbqA0ArJGZZN1kQCEyat0Yk3blCIKoTVCiaURUQgN2iIRENBQ1mVsjQCQAEaoFSRoMxu1AiTMrZk1KJugI1blElzFWgNJkiFRITMNJCBECkasIaBAI3aEksmYazlq0s2ZI21iRsjEathSBZIQURKWsSElyiCwpmNUCZKXkrBpBZMxUGpaxAja4FMhGql0gCyRowqkSyaAVykZjdK4kbVIjEclZjJoayAmzEVaABMxyUGYDVJmI1UbusxmTVuWSCNaukCMxu1rjzNWyQnHHLWAjVJiKk0ZI0YhoiN3WWaXCclARGqTV0RxzPJdYmcxVuoiCNXUzxxyVAS4k5brjZo3dDOQNCBGjGTpmNVoyUYOSgIa0K1EZTa8chVG6iAjduYxJyWyjIpJu6wzRu6GcgchmKqNVxmzjjkpXCUsNhEJqm6zMxLJwZc2gZjQ0kQgRmGklkgIzGqIiEANURVoQWTd1EZkxIjSQ3WJnjy5dMhGqjRNDKsgAkKwICZhtJKiNUQGqzDbpIQa3UJxyZRESG64s5jduUpWyNEAqJAaAVgQhrJSyJkaoDVZhrRGmss7tFTEzmGtEBprgmeS2TMJqoSIlECNAQqJk0ohENZhIhrMapIzDVBVGqzGqTJEEu7MRGqglqJNVprDIUZhpOTVIF0ZTjkRKkQI0YhA1QRQ1prjZ21AzAC6AJNWiaMkaNXXHMxGIY3q7txIpGVzJDSQgImJZE1WSWka0ccu7ICAlUFJNUGjJRum6485CCKuS3VYjSjOJRIaSWSNNDOYhGoAjVJmN3WWYiBVMy1mlE01lmN20uJkIKo5basRuwl45IhqDKpVsIDkrK6Ofd/PjKN1iZITIkVJoBMGgXjzN6RogEBFW0kzIW5k3WjENERugzEcloat5a4M5VrcTMsgUJUi0MoERw5nJqxogElkWmwkxARukyQSy