Ogniem i mieczem. Генрик Сенкевич. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Генрик Сенкевич
Издательство: Public Domain
Серия:
Жанр произведения: Зарубежная классика
Год издания: 0
isbn:
Скачать книгу
sąd czeka!

      – Puszczyk! – zawołał z wściekłością Chmielnicki i nożem przed piersią namiestnikową błysnął.

      – Zabij! – rzekł pan Skrzetuski.

      I znowu nastała chwila ciszy, znowu słychać było tylko chrapanie śpiących i żałosne skrzypienie świerszcza.

      Chmielnicki stał przez chwilę z nożem przy piersi Skrzetuskiego; nagle się wstrząsnął, opamiętał, nóż upuścił, a natomiast porwawszy gąsiorek z wódką pić począł. Wypił aż do dna i siadł ciężko na ławie.

      – Nie mogę go pchnąć! – mruczał – nie mogę! Późno już… czy to już świt?… Ale i z drogi zawracać późno… Co ty mnie o sądzie i krwi mówisz?

      Poprzednio wypił już wiele, teraz wódka uderzała mu do głowy; stopniowo coraz bardziej tracił przytomność.

      – Jaki tam sąd? Co? Chan obiecał mi posiłki. Tuhaj-bej tu śpi! Jutro mołojcy ruszą… Z nami święty Michał-zwycięzca!… A jeśliby… jeśliby… to… Ja cię wykupił u Tuhaj-beja – ty to pamiętaj i powiedz… Ot! boli coś… boli! Z drogi zawracać… późno!… sąd… Nalewajko… Pawluk…

      Nagle wyprostował się, oczy z przerażeniem wytrzeszczył i zakrzyknął:

      – Kto tu?

      – Kto tu? – powtórzył na wpół rozbudzony koszowy1033.

      Ale Chmielnicki głowę na piersi spuścił, kiwnął się raz, drugi, mruknął: „Jaki sąd?…” – i usnął.

      Pan Skrzetuski od ran niedawno otrzymanych i wzruszenia rozmowy pobladł bardzo i zesłabł, więc pomyślał, że to może śmierć nadlatuje, i zaczął się modlić głośno.

      Rozdział XIII

      Nazajutrz rankiem piesze i konne wojska kozackie ruszyły z Siczy1034. Lubo1035 krew nie splamiła jeszcze stepów, wojna była już rozpoczęta. Pułki szły za pułkami; rzekłbyś: szarańcza przygrzana słońcem wiosennym wyroiła się z oczeretów1036 Czertomeliku1037 i leci na ukraińskie niwy. W lesie za Bazawłukiem1038 czekali już gotowi do pochodu ordyńcy1039. Sześć tysięcy co przebrańszych wojowników, zbrojnych nierównie lepiej od zwykłych czambułowych1040 rabusiów, stanowiło pomoc, którą chan przysłał Zaporożcom i Chmielnickiemu. Mołojcy1041 na ich widok wyrzucili czapki w górę. Zagrzmiały rusznice i samopały1042. Wrzaski kozackie pomieszane z hałłachowaniem1043 tatarskim uderzyły o sklepienie niebios. Chmielnicki i Tuhaj-bej, obaj pod buńczukami1044, skoczyli ku sobie końmi i powitali się ceremonialnie.

      Sprawiono szyk pochodowy ze zwykłą Tatarom i Kozakom chyżością, po czym wojska ruszyły naprzód. Ordyńcy zajęli oba skrzydła kozackie, środek zawalił Chmielnicki z jazdą, za którą postępowała straszna piechota zaporoska1045, dalej „puszkary1046” z armatami, dalej tabor, wozy, na nich służba obozowa, zapasy żywności, wreszcie czabanowie1047 z zapaśnymi stadami i bydłem.

      Przebywszy bazawłucki las, pułki wypłynęły na stepy. Dzień był pogodny. Stropu nieba nie plamiła żadna chmurka. Lekki wiatr podmuchiwał z północy ku morzu, słońce grało na spisach1048 i kwiatach pustyni. Roztoczyły się przed wojskiem Dzikie Pola1049 jako morze bez końca, a na ten widok radość ogarnęła kozacze serca. Wielka malinowa chorągiew z Archaniołem zniżyła się po kilkakroć, witając step rodzimy, a za jej przykładem pochyliły się wszystkie buńczuki i pułkowe znamiona. Jeden okrzyk wyrwał się ze wszystkich piersi.

      Pułki rozwinęły się swobodnie. „Dowbysze1050” i teorbaniści1051 wyjechali na czoło wojska; huknęły kotły, zadźwięczały litaury1052 i teorbany, a do wtóru im pieśń przez tysiące głosów śpiewana wstrząsnęła powietrzem i stepem:

      Hej wy stepy, wy ridnyje,

      Krasnym cwitom pysanyje,

      Jako more szyrokije1053!

      Teorbaniści puścili cugle i przechyleni w tył na kulbakach1054, z oczyma utkwionymi w niebo, uderzali o struny teorbanów; litaurzyści, wyciągnąwszy ręce nad głowami, bili w swoje miedziane kręgi, dowbysze grzmieli w kotły, a te wszystkie odgłosy wraz z monotonnymi słowami pieśni i przeraźliwym, niesfornym świstem piszczałek tatarskich zlały się w jakąś nutę ogromną, dziką a smętną jak sama pustynia. Upojenie ogarnęło wszystkie pułki; głowy chwiały się w takt pieśni i wreszcie zdawało się, że cały step rozśpiewany kołysze się razem z ludźmi i końmi, i chorągwiami.

      Spłoszone stada ptactwa zerwały się ze stepu i leciały przed wojskiem jak drugie wojsko powietrzne.

      Chwilami pieśń i muzyka milkły, a wówczas słychać było łopot chorągwi, tętent i parskanie koni i skrzypienie wozów taborowych podobne do krzyku łabędzi lub żurawi.

      Na czele, pod wielką chorągwią malinową i pod buńczukiem, jechał Chmielnicki przybrany w czerwień, na białym koniu, z pozłocistą buławą w ręku.

      Cały tabor poruszał się z wolna i ciągnął na północ, pokrywając jak groźna fala – rzeczki, dąbrowy i mogiły1055, napełniając szumem i gwarem pustosz stepową.

      A od Czehryna1056, z północnego krańca pustyni, płynęła przeciw tej fali inna fala wojsk koronnych pod wodzą młodego Potockiego1057. Tu Zaporożcy i Tatarzy szli jakoby na wesele, z pieśnią radosną na ustach; tam poważna husaria postępowała w posępnym milczeniu, idąc niechętnie na tę walkę bez sławy. Tu pod malinową chorągwią stary, doświadczony wódz potrząsał groźnie buławą, jakby pewien zwycięstwa i zemsty; tam na czele jechał młodzieniec z twarzą zamyśloną, jakby świadom swych smutnych a bliskich przeznaczeń.

      Dzieliła ich jeszcze wielka przestrzeń stepu.

      Chmielnicki nie śpieszył się. Liczył bowiem, że im bardziej pogrąży się młody Potocki w pustynię, im dalej odsunie się od obu hetmanów, tym łatwiej będzie mógł być pokonany. A tymczasem coraz nowi zbiegowie z Czehryna, Powołoczy i wszystkich brzegowych miast ukraińskich zwiększali codziennie siły zaporoskie, przynosząc zarazem wieści z przeciwnego obozu. Dowiedział się z nich Chmielnicki, że stary hetman wysłał syna z dwoma tylko tysiącami jazdy lądem1058, a zaś sześć tysięcy semenów i tysiąc niemieckiej piechoty bajdakami1059 Dnieprem. Obie te siły miały rozkaz stałą z sobą utrzymać łączność, ale rozkaz został już pierwszego dnia złamany, bo bajdaki, porwane


<p>1033</p>

ataman koszowy – ataman koszowy rządził na Zaporożu w czasie pokoju, miał też obowiązek przygotować Sicz do wojny; kosz – obóz kozacki. [przypis redakcyjny]

<p>1034</p>

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

<p>1035</p>

lubo (starop.) – chociaż. [przypis redakcyjny]

<p>1036</p>

oczeret (ukr.) – trzcina; szuwary. [przypis redakcyjny]

<p>1037</p>

Czertomelik – rzeka na pd. Ukrainie, prawy dopływ dolnego Dniepru, na którym w tym miejscu istniała duża ilość wysp, zapewniających Kozakom kryjówki; tę nazwę nosiła też jedna z tych wysp, główna kwatera Kozaków. [przypis redakcyjny]

<p>1038</p>

Bazawłuk – rzeka w płd. części Ukrainy, prawy dopływ Dniepru. [przypis redakcyjny]

<p>1039</p>

ordyniec – członek ordy tatarskiej. [przypis redakcyjny]

<p>1040</p>

czambuł – oddział tatarski, dokonujący najazdów w głębi terytorium przeciwnika, w celu odwrócenia jego uwagi od działań sił głównych. [przypis redakcyjny]

<p>1041</p>

mołojec (ukr.) – młody, dzielny mężczyzna, zuch; tu: Kozak. [przypis redakcyjny]

<p>1042</p>

samopał – długa broń palna, używana w XVI-XVII w. przez Kozaków na Ukrainie, w Rosji i na Białorusi. [przypis edytorski]

<p>1043</p>

hałłachować – wydawać dzikie okrzyki bojowe, wzywać Allaha. [przypis redakcyjny]

<p>1044</p>

buńczuk – symbol władzy wojskowej, drzewce, ozdobione końskim włosiem. [przypis redakcyjny]

<p>1045</p>

piechota zaporoska – wbrew ogólnemu mniemaniu dzisiejszemu Beauplan twierdzi, iż piechota zaporoska niezmiernie przewyższała jazdę. Wedle Beauplana 200 Polaków rozbijało z łatwością 2000 jazdy zaporoskiej, ale natomiast 100 pieszych Kozaków mogło długo bronić się z zakopu tysiącowi Polaków [Beauplan, Guillaume le Vasseur de (1600–1675) – francuski inżynier wojskowy i kartograf, twórca szczegółowych map ziem polskich, autor Opisu Ukrainy]. [przypis autorski]

<p>1046</p>

puszkar (daw. ukr.) – puszkarz, rzemieślnik wyrabiający armaty lub artylerzysta, żołnierz obsługujący armatę. [przypis redakcyjny]

<p>1047</p>

czaban – pasterz stepowy. [przypis redakcyjny]

<p>1048</p>

spisa – rodzaj włóczni; Kozacy używali najczęściej spis krótkich, z ostrymi grotami na obu końcach. [przypis redakcyjny]

<p>1049</p>

Dzikie Pola – stepowa kraina nad dolnym Dnieprem, w XVII w. prawie niezamieszkana, schronienie dla Kozaków, zbiegów i koczowników, pas ziemi niczyjej między Rzecząpospolitą a tatarskim Chanatem Krymskim. [przypis redakcyjny]

<p>1050</p>

dowbysz (daw. ukr.) – dobosz. [przypis redakcyjny]

<p>1051</p>

teorbanista – muzyk, grający na teorbanie; teorban – lutnia basowa, duży strunowy instrument muzyczny, podobny do bandury. [przypis redakcyjny]

<p>1052</p>

litaury (ukr. litawry) – kotły, wielkie bębny. [przypis redakcyjny]

<p>1053</p>

Hej wy stepy… more szyrokije (ukr.) – Hej wy, stepy ukochane, Pięknym kwiatem malowane, Szerokie jak morze. [przypis redakcyjny]

<p>1054</p>

kulbaka – wysokie siodło. [przypis redakcyjny]

<p>1055</p>

mogiła – tu: kopiec, wzgórze. [przypis redakcyjny]

<p>1056</p>

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

<p>1057</p>

Potocki, Stefan (ok. 1624-1648) – syn hetmana wielkiego Mikołaja Potockiego, starosta niżyński, zmarł w niewoli po bitwie pod Żółtymi Wodami. [przypis redakcyjny]

<p>1058</p>

Źródła rusińskie, np. Samoił Weliczko [Samoił Wełyczko (1670–ok.1728) – ukr. kronikarz, autor Kroniki zdarzeń w Południowo-wschodniej Rosji w XVII w., napisanej m.in. na podstawie pamiętników polskich, przedstawiających walki z Kozakami w 1638 r.; Red. W.L.], podają liczbę wojsk koronnych na 22 000. Cyfra to oczywiście fałszywa. [przypis autorski]

<p>1059</p>

bajdak (ukr.) – duża rzeczna łódź żaglowo-wiosłowa. [przypis redakcyjny]