Urodzony w 1739, potomek bogatego i znakomitego rodu, syn Adama kasztelana połockiego, brat wojewody inflanckiego, Brzostowski już w 14 roku życia otrzymał kanonię wileńską, naturalnie, że jeszcze przed wyświęceniem się na kapłana, które odbył za powrotem z Rzymu i już po otrzymaniu pisarstwa W. Ks. L. w r. 1763. Przechodząc szybko rozmaite godności krajowe i kościelne, nabył w r. 1767 dobra Pawłów o 4 mile od Wilna, nad rzeką Mereczem, gdzie rozwinął prawdziwie obywatelską czynność. Oczynszował włościan, założył dla nich szkołę, ufortyfikował samo miejsce, dał ludowi sądy i ratusz; a iż lubił nieco fanfaronady w tém, co czynił, nadał ustawę swojej gminie w języku polskim, francuskim i włoskim, opisał oraz po polsku dzieło swoich usiłowań w osobnej książeczce pt. Pawłów od r. 1767 do r. 1795, od jednego domowego przyjaciela opisany (Wilno u Zawadzkiego, 1811). Przebaczmy temu niewinnemu samochwalstwu! – Obywatele owocześni w Litwie naprawdę potrzebowali wzorów – a Pawłów wybornym był wzorem tego, co może i powinien czynić dla ludu zamożny posiadacz ziemi. Mieszkając następnie to w Dreźnie, to w Rzymie, to na koniec w położonéj nieopodal od Rukojń parafii turgielskiéj, Brzostowski został w r. 1825 archidiakonem wileńskim i objął do tego archidiakonatu przywiązaną parafię rukojńską z jéj dobrami. Tu założył szkołę, upiększył majątek wspaniałym ogrodem, zaszczepił w ludu zamiłowanie do ogrodnictwa i gdyby żył dłużéj, uczyniłby to w Rukojniach, co niegdyś w Pawłowie. Dzisiaj tu jego imię i pamięć obywatelskich usiłowań tylko w tradycji ludu pozostały. Kilku we wsi ludzi piśmiennych i ogródki zasadzone gruszami i wiśnią przed każdą chatą, – jedyne po Brzostowskim tutaj pamiątki. – Nie każdy z dziedziców i plebanów i takie po sobie zostawia! Umarł i pogrzebiony w Rukojniach przy końcu 1827 roku. W wolnych chwilach zajmował się literaturą i w różnych czasach wydał następne pisma: O rolnictwie z Dahameta de Monceau (Wilno 1770), Wiadomość genealogiczna o domu Brzostowskich (1776), toż po francusku (1797), Filozof bez religii, uważany w towarzystwie (Wilno 1786), Kościoły i malowania znaczniejsze w Rzymie itd. (Wilno 1811), Rozmyślania na wsi w Turgielach (tamże tegoż roku)53.
Po Brzostowskim otrzymał probostwo rukojńskie, prałat archidiakon i doktor św. teologii, ks. Wincenty Mikucki zmarły przed niewielu laty. Był to ostatni z grona kapituły proboszcz tutejszy i zarazem posiadacz miasteczka: bo Rukojnie wespół ze wszystkiemi dobrami duchownemi, przeszły do skarbu monarszego.
Kościół tutejszy, murowany z kamienia, w który okoliczne pola aż nazbyt obfitują, niewiele lat liczący w swojej metryce, nic prawie nié ma zasługującego na uwagę pod względem starożytności lub sztuki. Kilka lichych obrazów, piskliwy organ, ubogi sprzęt zakrystyjny, – oto jest wszystko, co uderza oko i ucho przychodnia. Tylko w kapliczce, gdzie się odbywa rezurekcja, a raczej w małéj framudze oświetlonéj oknem, godzien jest widzenia prześliczny, ale psujący się od wilgoci obraz włoskiéj szkoły, narodzenia Pańskiego – widocznie restaurowany i tą restauracją poszpecony; – wart zaprawdę lepszej konserwy.
Dawny kościół drewniany, zbudowany, jak głosi podanie, przez jakiegoś króla czy królowę, stał w tém miejscu, gdzie jest obecnie stare cmentarzysko. Miał posiadać kilka pięknych obrazów. W czerwcu 1812 przechodzący tędy Francuzi znalazłszy w kościele proch i armatki używane do salw podczas nabożeństwa, wystrzelili z jednéj do wielkiego ołtarza: kościół się zapalił i spłonął z całą plebanią i jéj zabudowaniami. Spłonęły wszystkie kościelne akta. Ksiądz Michał Dłuski, o którym rzekło się wyżéj, proboszcz tutejszy dał własny fundusz i rozpoczął budowę nowego kościoła; prowadził ją daléj ks. Cywiński; dokończył i dał wyświęcić ks. Brzostowski w r. 1821. Przez czas od 1812 do 1821 nabożeństwo odbywano w małéj kaplicy znajdującéj się w folwarku Rukojniach. – Cmentarz dzisiejszy leży nieopodal miasteczka.
Ale już przeprzągnięto konie; śpieszmy daléj.
– Długoż będziemy jechać (powiedzą czytelnicy), jeśli każda stacja zajmie nam czterdzieści górą stronic opisu!
– Przepraszamy solennie! Trudno było w okolicy bardzo dobrze znajoméj, nie opowiedzieć wam wszystkiego, co się pod oko nawiło. Nie raczcie się zrażać, dobrzy czytelnicy! na przyszłość obiecujemy wam powstrzymać się w zapędach gadaniny.
Zaraz za Rukojniami, na lewo minąwszy piękny sosnowy lasek, zasługuje na spojrzenie zgliszcze spalonéj karczmy zwanej Krzyżówka, w ładnéj miejscowości nad rzeką Świranką. Była tu pierwsza od Wilna porządniejsza nieco oberża, z kilku pokoikami dla gości: – nie dziw więc, że w każdéj niemal dnia porze znaleźć tam można było zatrzymujących się na wypoczynek, popas lub nocleg podróżnych rozmaitego stanu. Naprzeciw karczmy była tu niegdyś stacja pocztowa, po swojém spaleniu przed kilkunastu laty przeniesiona do Rukojń. Miejsce to pamiętne jest bolesnym wypadkiem, który wam kiedyś może opowiem.
Nastaje droga piaszczysta, – wjeżdżamy w las sosnowy, spoza którego wygląda na prawo dwór Świrany, należący niegdyś do bazylianów wileńskich, dziś do skarbu. Szkoda, że nie mogę wam bliżéj ukazać tak samego dworu umieszczonego w ładnéj miejscowości, nad wodą, wśród olszniaku, – jako i rzędu mogił pobitych tu Francuzów podczas pamiętnego ich odwrotu w roku 1812.
Z lasu, ubiegłszy około wiorst pięciu, wzbieramy się na górę; za nią sterczy z daleka baszta ceglana starożytnego zamku. Wjeżdżamy na górę: dwór, zamek54
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.