Słowik. Kristin Hannah. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Kristin Hannah
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Контркультура
Год издания: 0
isbn: 9788380313729
Скачать книгу
była cena za powiedzenie czegoś niewłaściwego?

      – Przepraszam panią za wszelkie niedogodności – dodał kapitan.

      – Mój mąż niebawem będzie w domu.

      – Wszyscy mamy nadzieję być niebawem w domu.

      Jeszcze jedna zwykła uwaga. Vianne skinęła uprzejmie i zostawiła go samego, zamykając za sobą drzwi.

      – Powiedz, że on nie zostanie. – Isabelle podskoczyła do niej, gdy tylko przekroczyła próg.

      – Twierdzi, że zostanie – odparła Vianne ze znużeniem, nerwowo poprawiając włosy. Uświadomiła sobie nagle, że cała drży. – Wiem, co czujesz wobec tych całych hitlerowców. Proszę bardzo, ale zadbaj, by on się o tym nie dowiedział. Nie pozwolę ci narażać Sophie twym dziecinnym buntem.

      – Dziecinnym buntem! Czy ty…

      Drzwi do salonu uchyliły się, uciszając Isabelle.

      Kapitan Beck ruszył ku nim swobodnym krokiem, szeroko się uśmiechając. Potem zauważył radio i przystanął.

      – Nie martwcie się, panie. Z przyjemnością dostarczę wasze radio do komendantury.

      – Naprawdę? – zapytała drwiąco Isabelle. – Uważa pan to za uprzejmość?

      Vianne poczuła ucisk w piersi. Isabelle aż gotowała się w środku. Zbladła, zacisnęła wargi, oczy jej się zwęziły. Piorunowała nimi Niemca, jakby chciała go zabić wzrokiem.

      – Ależ oczywiście – odparł, jakby nieco zdezorientowany. Nagłe milczenie nie robiło na nim wrażenia. Niespodziewanie oznajmił: – Ma pani piękne włosy, panienko. – Gdy Isabelle się najeżyła, upewnił się pośpiesznie: – To dopuszczalny komplement, prawda?

      – Tak pan uważa? – wycedziła Isabelle.

      – Całkiem urocze – zapewnił Beck z miłym uśmiechem.

      Isabelle pomaszerowała do kuchni i po chwili wróciła z nożycami do drobiu.

      – Czy zostałem źle zrozumiany? – Jego uśmiech zbladł.

      – Isabelle, nie rób tego – powiedziała Vianne w tej samej chwili, gdy siostra, patrząc ponuro na kapitana Becka, ujęła w dłoń pasmo swych jasnych włosów, obcięła je i wyciągnęła rękę do Niemca.

      – To musi być verboten posiadać coś pięknego, prawda, kapitanie?

      Vianne gwałtownie zaczerpnęła powietrza.

      – Proszę wybaczyć. Niech pan nie zwraca na nią uwagi. To tylko głupia, zadufana dziewczyna!

      – Nie – zaprzeczył Beck krótko. – Ona jest gniewna. A gniewni ludzie popełniają na wojnie błędy i giną.

      – Tak jak i zwycięzcy – warknęła Isabelle.

      Beck się roześmiał.

      Isabelle wydała dźwięk, który praktycznie był warknięciem, i obróciła się na pięcie. Odeszła, tupiąc na schodach, i zamknęła się w pokoju, trzasnąwszy drzwiami z taką siłą, że dom zadrżał w posadach.

      – Radziłbym porozmawiać z siostrą – powiedział Beck. Patrzył na Vianne tak, jakby oboje się rozumieli. – Takie… teatralne zachwanie w niewłaściwym miejscu mogłoby się naprawdę źle skończyć.

      Vianne zostawiła go w salonie i poszła na górę. Isabelle siedziała na łóżku Sophie i trzęsła się z gniewu.

      Na szyi i policzkach wciąż widać było ślady zadrapań, świadczące o tym, co przeszła. Nierówno obcięte włosy dopełniały żałosnego widoku.

      – Co ty sobie właściwie myślałaś, na Boga?

      – Mogłabym go zabić w czasie snu, zwyczajnie poderżnąć mu gardło.

      – I wydaje ci się, że nikt nie szukałby kapitana, który otrzymał skierowanie na kwaterę w naszym domu? Isabelle, oprzytomnij! – Odetchnęła, by uspokoić rozedrgane nerwy. – Wiem, że między nami są trudne, niezałatwione sprawy. Wiem, że w dzieciństwie źle się do ciebie odnosiłam, ale byłam zbyt młoda i przerażona, aby ci pomóc. Tata potraktował cię jeszcze gorzej. Teraz jednak nie chodzi o nas, nie możesz się zachowywać impulsywnie jak mała dziewczynka. Chodzi o moją córkę, a twoją siostrzenicę. Obie musimy ją chronić.

      – Ale…

      – Francja skapitulowała, Isabelle. Z pewnością nie umknęło to twojej uwadze.

      – Przecież słuchałaś generała de Gaulle’a. Powiedział…

      – Kim jest generał de Gaulle? Dlaczego mamy go słuchać? Marszałek Pétain jest bohaterem wojennym i naszym przywódcą. Musimy ufać naszemu rządowi.

      – Żartujesz, Vianne? Rząd w Vichy kolaboruje z Hitlerem. Jak możesz nie widzieć tego niebezpieczeństwa? Pétain popełnił błąd. On się myli. Czy należy ślepo podążać za przywódcą?

      Vianne powoli przysunęła się do siostry, trochę się jej teraz bojąc.

      – Nie pamiętasz ostatniej wojny – powiedziała ściskając dłonie, by powstrzymać ich drżenie. – Ale ja pamiętam. Pamiętam, ilu ojców, braci i stryjów nie wróciło do domów. Pamiętam płacz dzieci z naszej klasy, kiedy telegram przynosił złe wieści. Pamiętam mężczyzn wracających z frontu o kulach, ich puste, podpięte od spodu nogawki, mężczyzn bez rąk, z poranionymi, na zawsze zniekształconymi twarzami. Pamiętam, jaki tata był przed wojną i jak bardzo się zmienił po powrocie; pił, trzaskał drzwiami i krzyczał na nas, a potem zamknął się w sobie i przestał się odzywać. Nie zapomniałam opowieści o tym, co działo się nad Sommą i pod Verdun, gdzie setki tysięcy Francuzów zginęły w okopach, które spływały krwią. I o potwornościach dokonywanych przez Niemców, bo tego nie można wyrzucić z pamięci. Oni byli okrutni, Isabelle.

      – Właśnie o to mi chodzi. Musimy…

      – Byli tacy, ponieważ z nimi walczyliśmy. Pétain ocalił nas od przeżywania tego ponownie. Zapewnił nam bezpieczeństwo. Zatrzymał wojnę. Teraz Antoine i wszyscy nasi mężczyźni powrócą do domów.

      – Do świata, w którym trzeba wrzeszczeć „Heil Hitler”? – zadrwiła Isabelle. – „Płomień francuskiego oporu będzie płonął i nie zagaśnie”. Tak powiedział de Gaulle. Musimy walczyć wszelkimi dostępnymi metodami. Za Francję, Vi. Żeby pozostała Francją.

      – Dość tego – odparła Vianne. Zbliżyła twarz do głowy siostry, jakby chciała szepnąć jej coś do ucha lub ją pocałować, lecz zamiast tego powiedziała spokojnym, równym głosem: – Zajmiesz pokój Sophie, a ona przeniesie się do mnie. I pamiętaj, że mógł nas zastrzelić. Zabić nas i nikt by się tym nie przejął. Nie prowokuj tego żołnierza w moim domu.

      Widziała, że jej słowa trafiły do celu. Isabelle zesztywniała.

      – Spróbuję trzymać język za zębami.

      – Lepiej tak zrób, zamiast próbować.

      9

      Vianne zamknęła drzwi i oparła się o nie, próbując uspokoić nerwy. Za plecami słyszała Isabelle przemierzającą pokój z taką wściekłością, że aż drżały deski podłogi. Jak długo Vianne stała tam sama, usiłując odzyskać panowanie nad sobą? Strach dławił ją za gardło, miała wrażenie, że walczy z nim już od wielu godzin.

      W zwykłych czasach mogłaby znaleźć w sobie siłę, żeby porozmawiać z siostrą bez emocji, powiedzieć to, co już