– Przepraszam panią za wszelkie niedogodności – dodał kapitan.
– Mój mąż niebawem będzie w domu.
– Wszyscy mamy nadzieję być niebawem w domu.
Jeszcze jedna zwykła uwaga. Vianne skinęła uprzejmie i zostawiła go samego, zamykając za sobą drzwi.
– Powiedz, że on nie zostanie. – Isabelle podskoczyła do niej, gdy tylko przekroczyła próg.
– Twierdzi, że zostanie – odparła Vianne ze znużeniem, nerwowo poprawiając włosy. Uświadomiła sobie nagle, że cała drży. – Wiem, co czujesz wobec tych całych hitlerowców. Proszę bardzo, ale zadbaj, by on się o tym nie dowiedział. Nie pozwolę ci narażać Sophie twym dziecinnym buntem.
– Dziecinnym buntem! Czy ty…
Drzwi do salonu uchyliły się, uciszając Isabelle.
Kapitan Beck ruszył ku nim swobodnym krokiem, szeroko się uśmiechając. Potem zauważył radio i przystanął.
– Nie martwcie się, panie. Z przyjemnością dostarczę wasze radio do komendantury.
– Naprawdę? – zapytała drwiąco Isabelle. – Uważa pan to za uprzejmość?
Vianne poczuła ucisk w piersi. Isabelle aż gotowała się w środku. Zbladła, zacisnęła wargi, oczy jej się zwęziły. Piorunowała nimi Niemca, jakby chciała go zabić wzrokiem.
– Ależ oczywiście – odparł, jakby nieco zdezorientowany. Nagłe milczenie nie robiło na nim wrażenia. Niespodziewanie oznajmił: – Ma pani piękne włosy, panienko. – Gdy Isabelle się najeżyła, upewnił się pośpiesznie: – To dopuszczalny komplement, prawda?
– Tak pan uważa? – wycedziła Isabelle.
– Całkiem urocze – zapewnił Beck z miłym uśmiechem.
Isabelle pomaszerowała do kuchni i po chwili wróciła z nożycami do drobiu.
– Czy zostałem źle zrozumiany? – Jego uśmiech zbladł.
– Isabelle, nie rób tego – powiedziała Vianne w tej samej chwili, gdy siostra, patrząc ponuro na kapitana Becka, ujęła w dłoń pasmo swych jasnych włosów, obcięła je i wyciągnęła rękę do Niemca.
– To musi być verboten posiadać coś pięknego, prawda, kapitanie?
Vianne gwałtownie zaczerpnęła powietrza.
– Proszę wybaczyć. Niech pan nie zwraca na nią uwagi. To tylko głupia, zadufana dziewczyna!
– Nie – zaprzeczył Beck krótko. – Ona jest gniewna. A gniewni ludzie popełniają na wojnie błędy i giną.
– Tak jak i zwycięzcy – warknęła Isabelle.
Beck się roześmiał.
Isabelle wydała dźwięk, który praktycznie był warknięciem, i obróciła się na pięcie. Odeszła, tupiąc na schodach, i zamknęła się w pokoju, trzasnąwszy drzwiami z taką siłą, że dom zadrżał w posadach.
– Radziłbym porozmawiać z siostrą – powiedział Beck. Patrzył na Vianne tak, jakby oboje się rozumieli. – Takie… teatralne zachwanie w niewłaściwym miejscu mogłoby się naprawdę źle skończyć.
Vianne zostawiła go w salonie i poszła na górę. Isabelle siedziała na łóżku Sophie i trzęsła się z gniewu.
Na szyi i policzkach wciąż widać było ślady zadrapań, świadczące o tym, co przeszła. Nierówno obcięte włosy dopełniały żałosnego widoku.
– Co ty sobie właściwie myślałaś, na Boga?
– Mogłabym go zabić w czasie snu, zwyczajnie poderżnąć mu gardło.
– I wydaje ci się, że nikt nie szukałby kapitana, który otrzymał skierowanie na kwaterę w naszym domu? Isabelle, oprzytomnij! – Odetchnęła, by uspokoić rozedrgane nerwy. – Wiem, że między nami są trudne, niezałatwione sprawy. Wiem, że w dzieciństwie źle się do ciebie odnosiłam, ale byłam zbyt młoda i przerażona, aby ci pomóc. Tata potraktował cię jeszcze gorzej. Teraz jednak nie chodzi o nas, nie możesz się zachowywać impulsywnie jak mała dziewczynka. Chodzi o moją córkę, a twoją siostrzenicę. Obie musimy ją chronić.
– Ale…
– Francja skapitulowała, Isabelle. Z pewnością nie umknęło to twojej uwadze.
– Przecież słuchałaś generała de Gaulle’a. Powiedział…
– Kim jest generał de Gaulle? Dlaczego mamy go słuchać? Marszałek Pétain jest bohaterem wojennym i naszym przywódcą. Musimy ufać naszemu rządowi.
– Żartujesz, Vianne? Rząd w Vichy kolaboruje z Hitlerem. Jak możesz nie widzieć tego niebezpieczeństwa? Pétain popełnił błąd. On się myli. Czy należy ślepo podążać za przywódcą?
Vianne powoli przysunęła się do siostry, trochę się jej teraz bojąc.
– Nie pamiętasz ostatniej wojny – powiedziała ściskając dłonie, by powstrzymać ich drżenie. – Ale ja pamiętam. Pamiętam, ilu ojców, braci i stryjów nie wróciło do domów. Pamiętam płacz dzieci z naszej klasy, kiedy telegram przynosił złe wieści. Pamiętam mężczyzn wracających z frontu o kulach, ich puste, podpięte od spodu nogawki, mężczyzn bez rąk, z poranionymi, na zawsze zniekształconymi twarzami. Pamiętam, jaki tata był przed wojną i jak bardzo się zmienił po powrocie; pił, trzaskał drzwiami i krzyczał na nas, a potem zamknął się w sobie i przestał się odzywać. Nie zapomniałam opowieści o tym, co działo się nad Sommą i pod Verdun, gdzie setki tysięcy Francuzów zginęły w okopach, które spływały krwią. I o potwornościach dokonywanych przez Niemców, bo tego nie można wyrzucić z pamięci. Oni byli okrutni, Isabelle.
– Właśnie o to mi chodzi. Musimy…
– Byli tacy, ponieważ z nimi walczyliśmy. Pétain ocalił nas od przeżywania tego ponownie. Zapewnił nam bezpieczeństwo. Zatrzymał wojnę. Teraz Antoine i wszyscy nasi mężczyźni powrócą do domów.
– Do świata, w którym trzeba wrzeszczeć „Heil Hitler”? – zadrwiła Isabelle. – „Płomień francuskiego oporu będzie płonął i nie zagaśnie”. Tak powiedział de Gaulle. Musimy walczyć wszelkimi dostępnymi metodami. Za Francję, Vi. Żeby pozostała Francją.
– Dość tego – odparła Vianne. Zbliżyła twarz do głowy siostry, jakby chciała szepnąć jej coś do ucha lub ją pocałować, lecz zamiast tego powiedziała spokojnym, równym głosem: – Zajmiesz pokój Sophie, a ona przeniesie się do mnie. I pamiętaj, że mógł nas zastrzelić. Zabić nas i nikt by się tym nie przejął. Nie prowokuj tego żołnierza w moim domu.
Widziała, że jej słowa trafiły do celu. Isabelle zesztywniała.
– Spróbuję trzymać język za zębami.
– Lepiej tak zrób, zamiast próbować.
9
Vianne zamknęła drzwi i oparła się o nie, próbując uspokoić nerwy. Za plecami słyszała Isabelle przemierzającą pokój z taką wściekłością, że aż drżały deski podłogi. Jak długo Vianne stała tam sama, usiłując odzyskać panowanie nad sobą? Strach dławił ją za gardło, miała wrażenie, że walczy z nim już od wielu godzin.
W zwykłych czasach mogłaby znaleźć w sobie siłę, żeby porozmawiać z siostrą bez emocji, powiedzieć to, co już