„O czym myślisz” – mam ochotę zapytać.
Ale oczywiście tego nie robię.
– Lola… – zaczyna Oliver.
Przełykam, nie mogąc się powstrzymać, rzucam szybkie – tylko na sekundę – spojrzenie na jego usta. Uwielbiam jego usta. Są szerokie – warga górna i dolna mają tę samą szerokość. Pełne, ale nie kobiece. Setki razy je rysowałam: wargi ledwie rozchylone albo zaciśnięte. Wygięte w lekkim uśmiechu lub skrzywione w wyrazie zamyślenia. Wargi odsłaniające końcówki ostrych zębów lub – raz – usta miękkie i rozchylone w obsceniczny sposób.
Doliczam ledwie do dwóch i znów udaje mi się spojrzeć mu w oczy.
– Tak?
Oliver zwleka z odpowiedzią przez rok, a przez ten czas ja wymyślam sobie miliony możliwych wariantów tego, co powie.
Myślałaś kiedyś o tym, żeby mnie pocałować?
Myślisz, że moglibyśmy bzyknąć się na zapleczu?
Czy mogłabyś kiedyś przebrać się za Zatannę?
Ale on tylko pyta:
– Co powiedziała Harlow na wiadomość o filmie?
Wciągam powietrze i staram się usunąć z wyobraźni obraz, w którym Oliver pochyla się i przyciska usta do moich ust.
– A właśnie miałam do niej zadzwonić.
I w tej chwili dociera do mnie to, co powiedziałam.
Oliver unosi brwi do samych włosów, a Nie-Joe obok niego piszczy wysoko, panicznie, jakby albo policja zapukała do drzwi, albo Harlow miała nas wszystkich za chwilę zamordować – a wszystko przeze mnie.
– O choleeera, co ja narobiłam? – unoszę dłoń do ust. Harlow mówię wszystko od razu, zaraz po tacie. Gdyby wiedziała, że tu przyszłam, zabiłaby mnie. – Co ja sobie myślałam, że tu przyszłam? – zbliżam się o krok i robię najgroźniejszą minę. – Nie wolno wam pisnąć słówka, że dowiedzieliście się pierwsi i że jestem tu od…
– …pół godziny – podsuwa uczynnie Nie-Joe.
– Pół godziny! – wołam. – Harlow potnie nas na kawałki i zakopie na pustyni!
– No to już, dzwoń do niej od razu – mówi Oliver, wskazując na mnie palcem. – Nie jestem gotów na spotkanie Harlow z siekierą.
* Kadry – obrazki w komiksie składające się na stronę, czyli planszę (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
** Siostry Stepford, zwane „Kukułkami Stepford”, to postaci z komiksów serii Marvel.
Rozdział drugi
Oliver
– Oliver, kiedy się dowiedziałeś?
Z uśmiechem unoszę wzrok nad stołem.
– O czym, Harlow?
– Nie ściemniaj, słodziaku – Harlow rzuca szybkie spojrzenie w bok, sprawdzając, czy Lola wciąż stoi przy barze. – Kiedy się dowiedziałeś, że możliwy jest film i że od razu znaleźli się chętni?
Harlow przenosi wyczekujący wzrok z Joego na mnie, ale Joe pochyla się i odgryza olbrzymi kęs swojego burgera, zostawiając mi odpowiedź.
– Dzisiaj – odpowiadam wymijająco. To bzdurna odpowiedź, bo przecież nawet Lola dowiedziała się dopiero dzisiaj rano. Harlow chce, żebym odpowiedział jej dokładnie, podając godzinę.
Harlow mruży oczy, ale tłumi ciętą ripostę, bo wraca Lola, niosąc tacę z kieliszkami. Zerka na mnie ze swoim sekretnym uśmieszkiem. Chyba nawet nie jestem pewny, czy zdaje sobie z niego sprawę. Uśmiech zaczyna się od warg unoszących się w kącikach, lekko opuszczonym spojrzeniu, potem mruga powoli, jakby właśnie uchwyciła mnie w obiektywie. A jeśli faktycznie tak jest, to zdjęcie pokazałoby mężczyznę głęboko i beznadziejnie zakochanego.
W numerze dwudziestym piątym Zadziwiającego Spidermana jest scena, kiedy po raz pierwszy pojawia się Mary Jane Watson. Jej twarz początkowo nie jest widoczna dla czytelnika i Petera Parkera, który do tej pory znał ją tylko jako dziewczynę, z którą próbuje umówić go ciotka – „tę miłą dziewczynę od Watsonów z domu obok”.
Peter nie jest zainteresowany. Jeśli Mary Jane podoba się jego ciotce, to na pewno nie jest w jego typie.
Po czym w numerze czterdziestym drugim widzimy twarz Mary Jane, a Peter uświadamia sobie, co to za wspaniała dziewczyna. To objawienie jest jak cios w dołek: Peter był kretynem.
To chyba najlepsza analogia dla mojego stosunku do Lorelei Castle. Byłem jej mężem przez dokładnie trzynaście i pół godziny, a gdybym był mądrzejszy, może skorzystałbym z okazji, skoro się pojawiła, zamiast zakładać, że nie jest w moim typie, ponieważ miała na sobie krótką sukienkę i upiła się w Vegas.
Kilka godzin później wszyscy byliśmy pijani… i wszyscy spontanicznie się pobraliśmy. Podczas gdy nasi przyjaciele brukali pokoje hotelowe – i siebie nawzajem – my z Lolą poszliśmy na bardzo długi spacer i rozmawialiśmy o wszystkim.
Łatwo jest zwierzać się obcej osobie, zwłaszcza po alkoholu, więc po północy czułem się przy niej naprawdę swobodnie. Po jakimś czasie ulica Strip ściemniła się i pokazały się podejrzane zaułki półświatka; wtedy Lola zatrzymała się i spojrzała na mnie. Światło zamigotało w jej maleńkim kolczyku nad ustami; oczarował mnie delikatny róż jej ust, z których dawno znikła szminka. Już niemal wytrzeźwiałem i zastanawiałem się, jak następnego dnia przeprowadzimy unieważnienie małżeństwa, kiedy ona cicho zapytała, czy chciałbym wynająć gdzieś pokój. Razem.
A ja… nie chciałem. Nie chciałem, gdyż zanim padła jej propozycja, już wiedziałem, że to nie jest przygoda na jedną noc. Lola była dziewczyną, dla której mógłbym stracić głowę.
Tylko że tuż po powrocie do San Diego jej życie przewróciło się do góry nogami. Po pierwsze: wyszła drukiem jej powieść graficzna, Razor Fish, która błyskawicznie wspięła się na wszystkie listy bestsellerów komiksowych. Potem książka weszła do obiegu ogólnego, trafiła do sieci księgarskich, a „New York Times” określił ją jako „kolejną ważną serię ze świata akcji”. Prawo do adaptacji filmowej kupiło znane studio filmowe, dzisiaj zaś spotkała się z grubymi rybami, które zamierzają włożyć w tę adaptację miliony dolarów.
Nie jestem pewny, czy miałaby chociaż ułamek sekundy, by zainteresować się romansowaniem, ale to nic; ja myślę za nas dwoje.
– Nie wiem, kto zapoczątkował tradycję, że solenizantka kroi swój tort – mówi Lola, stawiając przede mną kieliszek podejrzanie zielonego alkoholu – albo w nowej wersji: że drinki kupuje dziewczyna, z której książki właśnie powstaje film. Ale nie podoba mi się to.
– Nie – sprzeciwia się Mia – drinki kupuje dziewczyna, która za chwilę ucieknie do Hollywood.
– Za karę – dokłada Harlow. – Kara z góry.
Wszyscy odwracają się do Harlow i rzucają jej sceptyczne spojrzenia. W przeciwieństwie do nas korzenie i większość życia Harlow bez wątpienia tkwią w Hollywood. Córka aktorki i producenta filmowego, zdobywcy Oscara, żona człowieka, który za chwilę zostanie gwiazdą Adventure Channel – jeśli rachunek ma zapłacić ten, kto ma najściślejsze związki z Hollywood, to Harlow powinna stawiać drinki.
Jakby odgadując nasze myśli, Harlow macha ręką i mówi:
– Zamknijcie się. Ja stawiam następną kolejkę.
Wszyscy