Przyszło nam tu żyć. Jelena Kostiuczenko. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jelena Kostiuczenko
Издательство: PDW
Серия: Reportaż
Жанр произведения: Религиозные тексты
Год издания: 0
isbn: 9788380499652
Скачать книгу
target="_blank" rel="nofollow" href="#litres_trial_promo">Sny Biesłanu

      IV

      Życie obok pędzącego sapsana

      Wyklęty powstań, ludu ziemi

      Dziękujemy, że zabieracie nam pracę

      Trasa

      Przyszło nam tu żyć

      V

      Pół roku wojny na ulicy Pokoju

      Pani mąż dobrowolnie poszedł pod obstrzał

      Źródła tekstów

      Przypisy

      Kolofon

      Rosyjska szkoła reportażu według Jeleny Kostiuczenko

      „Wszystko zrobiłem, jak trzeba! Mówię mu: »Chłopie, dziesięć procent twoje«, on na to: »Prawo jazdy proszę«. I po prostu mi je zabrał! Co to za bezprawie? Co się teraz na drogach wyprawia?”

      Kierowca czarnego lexusa był autentycznie oburzony – milicjant, na którego trafił, zamiast najzwyczajniej w świecie wziąć łapówkę i przymknąć oczy na łamanie przepisów, zastosował się do kodeksu drogowego. Tym samym złamał niepisane zasady.

      A te są proste:

      „Wszyscy wiedzą, że bierzemy pieniądze. I kierowcy sami nam dają. Każdy to akceptuje, bo tak naprawdę każdy kradnie po trochu. I nikomu się nie chce przestrzegać prawa. To jest prawdziwy świat. A my po prostu przestrzegamy tej… tej… umowy społecznej”.

      To mówił Jura. Uczył stażystkę Lenę, z którą patrolował nocną Moskwę, „etyki” pracy w służbie publicznej. Lena wszystko skrzętnie zapisała. Tak powstał reportaż Chłopcy z drogówki.

      To nie była pierwsza wcieleniówka Jeleny Kostiuczenko. Rok wcześniej pracowała – tym razem jako stażystka kryminalistyki – w jednym z moskiewskich komisariatów. Wszystko po to, by przyjrzeć się od środka jednej z najbardziej kontrowersyjnych struktur w Rosji – milicji (od 2012 roku – policji).

      Jelena Kostiuczenko wejdzie w każdą szczelinę rzeczywistości. Sprzątała moskiewskie ulice razem z gastarbeiterami z Azji Centralnej, których mieszkańcy Moskwy starają się omijać wzrokiem (Dziękujemy, że zabieracie nam pracę). Dotarła tam, gdzie nie był jeszcze żaden dziennikarz (Pół roku wojny na ulicy Pokoju). Pokazała historie, którymi żyła cała Rosja, w zupełnie nowym świetle (Kroniki miejskie Kolczugina).

      Miała piętnaście lat, gdy w kupionej przypadkiem „Nowej gaziecie” natknęła się na reportaż Anny Politowskiej o dzieciach z Czeczenii. I klamka zapadła: dwa lata później przyjechała z Jarosławia do Moskwy studiować dziennikarstwo i od razu skierowała się do redakcji „Nowej”. Od tej chwili opowiada „ludziom o ludziach, maksymalnie uczciwie i interesująco, by dać głos każdemu, kto tego potrzebuje”. Skraca dystans między sobą a bohaterami, nawet jeśli ci nie budzą sympatii, jak skorumpowani „chłopcy z drogówki”.

      – Dziennikarz nie ma prawa do moralnej oceny. Moralność jest jak religia, im więcej o niej mówisz, tym mniej jej zostaje.

      Jelena nie ocenia. Nie patrzy z góry. Współodczuwa. Współistnieje. Pisze tak, byśmy sami wyciągali wnioski. Każdy swoje. Jest niemal transparentna.

      – Autor to najmniej interesujący bohater reportażu – tłumaczy.

      Kostiuczenko uprawia dziennikarstwo bezkompromisowe.

      – Dyktafony powinny być dwa, jeden na stole, drugi w kieszeni. To wszystko, co mam do powiedzenia o etyce dziennikarskiej – powtarza.

      Szukała przemycanych pod osłoną nocy z Donbasu ciał rosyjskich poległych na wojnie, do której Rosja uparcie nie chce się przyznać (Pani mąż dobrowolnie poszedł pod obstrzał). Badała historię jednej z najbardziej brutalnych rosyjskich mafii (Przyszło nam tu żyć). Za reportaże i artykuły śledcze była wielokrotnie wyróżniana. W 2013 roku zdobyła Nagrodę im. Gerda Buceriusa „Wolna Prasa Europy Wschodniej”.

      Pokazuje Rosję od trzewi. Chyba jeszcze nikt nie opisał rosyjskiego systemu z tak bliskiej perspektywy. Z takim talentem i wyrozumiałością dla ludzi, trybików tej machiny. Milicjanci preparują dowody, wymuszają fałszywe zeznania, przetrzymują w areszcie („Nie myśl o tym, nawet się nie zastanawiaj. Bo zwariujesz” – radzi Lenie starszy stopniem kolega). Jednocześnie nałogowo oglądają seriale o naginających zasady, lecz sprawiedliwych glinach, którzy z oddaniem służą swojemu społeczeństwu. Takimi bowiem chcieliby się widzieć (Od świtu do świtu).

      Bohaterowie reportaży Jeleny Kostiuczenko tęsknią za porządkiem świata, lecz otacza ich chaos, trwoga, gęsty jak smoła bezsens. Niektórzy z nich są gotowi wstrzykiwać w ciało dezomorfinę pomieszaną z kretem do toalet dla dwudziestu minut nieistnienia, gdy „pozostaje tylko poczucie, że wszystko na świecie jest tak, jak powinno” (Życie w gnieździe).

      Opisywani przez Jelenę ludzie wierzą, że światem rządzą potężniejsze od człowieka siły (Trasa). Że greckie Mojry plotą ich los z tego, co akurat mają pod ręką (Życie obok pędzącego sapsana). Walczą o lepszą przyszłość dla siebie i bliskich, ponoszą klęskę za klęską, ale znowu wstają (W Kamyszynie czekają na świętą inkwizycję). Przemoc jest jak chleb powszedni. Cierpią z jej powodu wszyscy, prawie wszyscy są również jej sprawcami.

      Jelena Kostiuczenko jest także aktywistką LGBT. W pierwszym reportażu w tej książce oddaje głos homoseksualiście z Czeczenii, któremu cudem udało się uciec przed śmiercią (Zabijecie go sami albo my to zrobimy. Decyzja należy do was). Z jego słów można wyczytać, do czego prowadzą nienawistne słowa o „tęczowej zarazie”.

      Książka Jeleny Kostiuczenko jest nie tylko o Rosji. To diagnoza źle działającego świata, gdzie zanikają społeczne więzi, ludzka solidarność i mechanizmy wzajemnego wsparcia. Gdzie państwo nie chroni słabych. Gdzie zamiast prawa jest prawo pięści. Świata, w którym „przyszło nam żyć”.

      Serdecznie dziękuję doktor Natallii Yaumen za konsultacje językowe.

      Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz

I

      Zabijecie go sami albo my to zrobimy. Decyzja należy do was

      16 kwietnia 2017

      Rosyjska Sieć LGBT niesie pomoc homoseksualistom prześladowanym w Czeczenii. Pracownicy organizacji uruchomili gorącą linię i starają się wywozić ofiary za granicę lub przynajmniej poza Republikę Czeczeńską. O antygejowskiej kampanii pisała „Nowaja gazieta”. Według jej dziennikarzy w Czeczenii zatrzymano ponad sto osób. Trzy z nich zostały zamordowane. Ludzie są przetrzymywani w tajnych więzieniach, gdzie torturami wydobywa się od nich informacje o innych homoseksualistach.

      13 kwietnia „Nowaja gazieta” wydała