Białe ciała. Jane Robins. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jane Robins
Издательство: PDW
Серия: Thriller psychologiczny
Жанр произведения: Триллеры
Год издания: 0
isbn: 9788380156678
Скачать книгу
z serem i keczupem oraz colę, a potem wracam do stolika, uważnie balansując tacą, podczas gdy Tilda siada, opiera się na łokciu i zaczyna rozglądać się nerwowo. Kapelusz położyła na wolnym krześle, ale nadal jest w płaszczu i wyraźnie drży, kiedy przeczesuje palcami włosy, żeby je uładzić. Zauważam, jak szczupłe ma nadgarstki, i jaką bladą, niezdrową skórę. Chciałabym podciągnąć jej rękawy, żeby sprawdzić, czy na przedramionach są siniaki albo zadrapania. Nie robię tego jednak i dostrzegam, że mimo wszystko, mimo zmizerniałej twarzy i spierzchniętych ust, wciąż wygląda jak gwiazda filmowa, z tymi swoimi szeroko otwartymi niebieskimi oczami i wysokimi kośćmi policzkowymi. Gdybym jej nie znała, mogłabym uznać, że taka bladość jest szykowna czy wręcz romantyczna.

      – Więc, Callie, co tam u ciebie?

      – Minęły dwa miesiące.

      – Wiem. Jestem strasznie zdołowana. Czytam denne scenariusze. Nie masz pojęcia, ile gówna do mnie trafia. I dosłownie muszę przewalać je gołymi rękami. To nużące.

      Rzucam jej sceptyczne spojrzenie.

      – A co u Felixa?

      Patrzy na swojego muffina i kiedy wreszcie się odzywa, odpowiada szybko, jak automat.

      – Wszystko dobrze. Dostał w pracy jakąś gigantyczną premię i myślimy o tym, żeby wyjechać. Rozpaczliwie tęsknię za słońcem. Moglibyśmy wybrać się na Martynikę… gdzieś, gdzie nikt mnie nie zna.

      Nie mam nawet pojęcia, gdzie leży Martynika, i zauważam, że przez Londyn właśnie przetacza się fala upałów. Nie chcę jednak dać się zbić z tropu i indaguję dalej:

      – Dlaczego już mnie do siebie nie zapraszasz? Z powodu Felixa, prawda? Nie chce, żebyś się ze mną spotykała? – To tyle, jeśli chodzi o wyczucie.

      Teraz patrzy wprost na mnie i zmienia ton głosu na proszący.

      – Naprawdę… Nie ma w tym nic osobistego. Felix nie gniewa się już na ciebie za tamten szalony wybuch… choć uważa, że twoje nastawienie szkodzi i jemu, i mnie. Och, po prostu tak cholernie ciężko pracuje, że nie ma siły na życie towarzyskie. Ostatnio niewiele bywamy… Nie chodzimy na przyjęcia, koncerty ani nic takiego. Właściwie stajemy się wręcz nudni. Tylko praca, sen, praca, sen.

      Z tym że jeśli o nią chodzi, wcale nie pracuje.

      – Czy on wie, że umówiłaś się ze mną dzisiaj?

      Rozrywa muffina na kawałeczki i przesuwa je po talerzu czubkiem palca.

      – Nie, nie powiedziałam mu o tym. Zresztą, szczerze mówiąc, po co bym miała? Nie patrz tak na mnie, Callie, wolę żyć w spokoju.

      Jej telefon leży na stole i w tym właśnie momencie – jakby na zawołanie – zaczyna dzwonić. Tilda odrzuca połączenie, ale domyślam się, kto to, kto ją kontroluje. Chcę od razu przejść do rzeczy, ale jestem zdenerwowana, obawiam się, że już posunęłam się za daleko, wypytując ją o Felixa. Jeśli nie będę ostrożna, miną kolejne dwa miesiące, zanim znowu się z nią zobaczę. Ale nie mogę się powstrzymać.

      – Martwię się. Ostatnio tak się izolujesz. I dlaczego nie grasz? Czy BBC nie chce cię do Kuzynki Racheli?

      Parska śmiechem.

      – Tak, Rachela. To byłaby idealna rola. Główna. Ale nie ma w tym nic niepokojącego. Czytam scenariusze bez pośpiechu, nie zamierzam przyjmować żadnej roli, która mi nie odpowiada. A teraz, przy tak wielu postaciach, jest tyle słów… „och, byłabyś świetna w tym czy tamtym”… które do niczego nie prowadzą. I owszem, Felix pomaga mi przy scenariuszach, to cudowne.

      – Tyle że dla niego żaden nie jest dość dobry.

      – Callie! Właśnie dlatego nie ma ochoty się z tobą spotykać. Musisz zaakceptować Felixa, on jest częścią mojego życia i nią pozostanie. Na długi czas. Rozumiesz?

      W końcu, mimo że dzień jest upalny, zaczynam drżeć jak Tilda. To „na długi czas” napawa mnie strachem. Przez chwilę żuję swoją kanapkę, zastanawiając się, jak mogłabym okazać jej wsparcie i – co ważniejsze – przemówić do rozumu.

      – Zdaję sobie sprawę, że nie zdradzasz mi wszystkiego – zaczynam w sposób opanowany, nawet spokojny. – Chcę tylko, abyś miała świadomość, że znam mężczyzn pokroju Felixa, i wiem, że potrafią być niebezpieczni. Gdybyś więc mnie potrzebowała, jestem niedaleko. Zaopiekuję się tobą.

      – Och, to nie do wytrzymania! Felix jest wspaniały… uroczy, nie groźny. Nie potrzebuję ani nie chcę, żebyś się mną opiekowała. Możesz to sobie wbić do tej swojej główki, małej jak ziarnko grochu? Bo jeśli nie, przestanę się z tobą widywać. Jesteś toksyczna. – Dopija wino i bierze kapelusz, a ja wpadam w panikę.

      – Proszę cię, Tildo, proszę! Pogódź się z faktami. Felix nastawił cię przeciwko mnie. Jest gwałtowny. Musisz od niego odejść!

      Patrzy mi prosto w oczy i przez chwilę mam wrażenie, że zaraz się rozpłacze, ale ona tylko lekko kręci głową. Zerka na telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina, a następnie mówi, że nie ma ochoty na kawę i musi wracać do domu. Więc bierzemy torebki i ruszamy do wyjścia. Zauważam, że zostawiła swojego muffina rozgrzebanego na całym talerzu. Kiedy idzie do drzwi, zbieram kilka okruchów i wsadzam do kieszeni.

      W metrze zakłada kapelusz i duże okulary przeciwsłoneczne, a kiedy się żegnamy, mówi:

      – Proszę, nie daj się ponieść wyobraźni. To wszystko jest tylko w twojej głowie, przecież wiesz.

      Wracam do księgarni i Daphne zagaduje:

      – Niedługo wam się zeszło. Miły lunch?

      Potem dzień toczy się już normalnie, tyle że dla mnie wszystko jest dalekie od normalności. W środku aż się gotuję, przeraża mnie myśl, że kłócąc się z Tildą, pogłębiam konflikt między nami i pogarszam sytuację. W którejś z licznych spokojnych chwil zjadam okruchy jej muffina.

* * *

      Po powrocie do domu jem kolację, podgrzane w mikrofalówce risotto z bekonem, i opisuję w dossier przebieg spotkania z Tildą, dając upust całej swojej frustracji i przerażeniu. Nie jestem gotowa rozmawiać o tym ze Scarlet i z Belle, ale kiedy o wpół do ósmej loguję się w Strefie, mam ochotę się dowiedzieć, co u nich. Wcześniej, żeby się przygotować, sprawdzam w internecie, czy zdarzyło się coś nowego w sprawie Chloey Percival, ale widzę, że niewiele. Wciąż z powodu ran przebywa na intensywnej terapii, a Travisa Scotta jeszcze nie schwytano. Policja ostrzega, żeby do niego nie podchodzić; facet ma charakterystyczny tatuaż na karku – na zdjęciu wygląda to, jakby jego głowę oplatał drut kolczasty. Nowe informacje nie są niczym zaskakującym. Okazuje się, że Travis Scott był ekschłopakiem Chloey, która go rzuciła, kiedy stał się zbyt „zaborczy”. Travis nigdy nie miał ładniejszej dziewczyny; na jego profilu facebookowym można zobaczyć mnóstwo zdjęć ich obojga – jak jedzą razem czipsy, stoją po pas we wzburzonym angielskim morzu, krzyczą na rollercoasterze Nemesis Inferno. Z innych wiadomości – podano, że matka Travisa, która nie widziała się z nim od dwóch lat, „apeluje do niego gorąco”, żeby oddał się w ręce policji.

      Po zalogowaniu się do Strefy znajduję wiadomość od Scarlet. Kliknij w ten link – i nic więcej. Okazuje się, że to tyrada Travisa Scotta zamieszczona miesiąc przed atakiem na stronie RevengeBuddies, która pozwala swoim użytkownikom dawać wyraz fantazjom o zemście za różne przykrości; przeważnie jest to trywialny odwet, jak podłożenie na chodniku torby z psią kupą, noszenie głuchych słuchawek, przyklejenie na szybie swojego samochodu nalepki „Baby on board” – ale jedna zakładka jest poświęcona groźbom wymierzonym w feministki, które zamieszczają posty na Twitterze.