Z trzydziestu dwóch obecnych na zebraniu oficerów politycznych dwudziestu czterech wybrało Instytut Technologii Nisko Rozwiniętej, a siedmiu Instytut Technologii Średnio Rozwiniętej. Instytut Technologii Wysoko Rozwiniętej wybrał tylko jeden – Zhang Beihai.
– Wygląda na to, że towarzysz Beihai chce się zająć fantastyką naukową – skomentował to ktoś i kilku oficerów się roześmiało.
– Mój wybór jest jedyną nadzieją na zwycięstwo. To jedyny poziom postępu technologicznego, który daje ludzkości szansę zbudowania skutecznego systemu obrony Ziemi i Układu Słonecznego – odparł Zhang.
– Nie opanowaliśmy nawet kontrolowanej fuzji jądrowej. Rozpędzić statek do pięciu procent prędkości światła? Dziesięć tysięcy razy większej od tej, jaką mają nasze obecne statki kosmiczne wielkości ciężarówki? To już nawet nie fantastyka naukowa. To czysta fantazja!
– Ale czy nie mamy jeszcze czterystu lat? Musimy pamiętać o potencjalnym postępie.
– Ale postęp w badaniach podstawowych jest niemożliwy.
– Nie wykorzystaliśmy jeszcze dla praktycznych zastosowań nawet jednego procenta istniejących już teorii – powiedział Zhang Beihai. – Moim zdaniem największym problemem jest obecnie podejście sektora technologicznego do badań. Tracą zbyt wiele czasu i pieniędzy na technologie z niskiej półki. Na przykład nie ma absolutnie żadnego powodu, by w zakresie źródeł napędu pracować nad napędem uzyskiwanym z rozszczepienia jąder atomu, a tymczasem nie tylko przeznacza się na to ogromne środki, ale nawet wkłada się tyle samo wysiłku w badanie napędu chemicznego następnej generacji! Powinniśmy skoncentrować się na badaniu silników wykorzystujących fuzję termojądrową i od razu przejść do silników działających bez środków pośrednich, przeskakując etap silników wykorzystujących te środki. Ten sam problem mamy w innych dziedzinach badań. Na przykład tworzenie zamkniętych ekosystemów to technologia niezbędna dla podróży międzygwiezdnych, która nie jest szczególnie zależna od badań podstawowych, a mimo to prace nad nią prowadzone są w bardzo ograniczonym zakresie.
– Towarzysz Zhang Beihai poruszył co najmniej jedną kwestię godną uwagi: społeczność wojskowa i społeczność naukowa dokładają wszelkich starań, by rozpocząć pracę, ale komunikacja między nimi jest niezadowalająca. Na szczęście obie strony zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i organizują wspólną konferencję. Poza tym zarówno wojsko, jak i naukowcy utworzyli specjalne agencje w celu usprawnienia komunikacji między nimi i wzajemnej pełnej wymiany informacji między jednostkami opracowującymi strategię kosmiczną i prowadzącymi badania. Następnym krokiem będzie przydzielenie przedstawicieli wojska do różnych zespołów badawczych i włączenie dużej grupy naukowców do opracowania teorii wojny kosmicznej. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami i czekać na jakiś wielki przełom technologiczny. Powinniśmy jak najszybciej stworzyć naszą strategię ideologiczną i zacząć ją rozpowszechniać we wszystkich dziedzinach. Poza tym chciałbym omówić innego rodzaju związek – między siłami kosmicznymi i Wpatrującymi się w Ścianę.
– Wpatrującymi się w Ścianę? – zapytał ktoś. – Czy oni będą ingerowali w działania sił kosmicznych?
– W chwili obecnej nic na to nie wskazuje, chociaż Tyler wyszedł z propozycją dokonania inspekcji wojska. Powinniśmy jednak mieć świadomość, że mają prawo to robić i że każde ich wtrącenie się w sprawy wojska może mieć nieprzewidziane konsekwencje. Powinniśmy być na to psychicznie przygotowani. Kiedy dojdzie do takiej sytuacji, powinniśmy zachować równowagę między programem Wpatrujących się w Ścianę i głównym kierunkiem obrony.
Po zebraniu Chang Weisi został w pustej sali konferencyjnej. Palił papierosa. Dym unosił się we wpadającym przez okno snopie światła słonecznego i zdawał się płonąć.
„Cokolwiek ma się zdarzyć, przynajmniej się zaczęło” – pomyślał.
Pierwszy raz w życiu Luo Ji miał wrażenie, że spełniło się jego marzenie. Myślał, że Garanin tylko się chwali, bo oczywiście mógł znaleźć oszałamiająco piękne, nietknięte miejsce, ale na pewno różniłoby się ono całkowicie od tego, jakie Luo stworzył w swojej wyobraźni. Gdy jednak wysiadł z helikoptera, poczuł się, jakby znalazł się w swoim wyśnionym świecie – odległe szczyty górskie z czapami śniegu, jezioro otoczone łąkami i lasami, wszystko to roztaczało się przed nim dokładnie tak, jak opisał to Garaninowi. I nie ośmielał się pozwolić sobie na wyobrażenie tak nieskalanego środowiska. Wydawało się baśniowe. Powietrze przeniknięte było jakąś wonnością, nawet słońce zdawało się świecić ostrożnie, zalewając tę krainę łagodnym blaskiem. Najbardziej niewiarygodne było to, że znajdowała się tam mała posiadłość z willą pośrodku. Kent, który z nim przyleciał, powiedział, że dom został zbudowany w połowie dziewiętnastego wieku, ale wyglądał na starszy, a upływ czasu sprawił, że wtopił się w otoczenie.
– Niech się pan nie dziwi – powiedział Kent. – Czasami ludzie marzą o miejscach, które naprawdę istnieją.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.