Zaginiona . Блейк Пирс. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Блейк Пирс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Серия: Seria Kryminałów o Riley Paige
Жанр произведения: Современные детективы
Год издания: 0
isbn: 9781640294301
Скачать книгу
Jestem tego pewien.

      – Dlaczego?

      Bill wziął długi głęboki oddech.

      – Bo nie po raz pierwszy widzę jego dzieło.

      ROZDZIAŁ 2

      – Z każdym dniem cierpiała coraz bardziej – powiedział Sam Flores, wyświetlając kolejny przerażający obraz na ogromnym ekranie multimedialnym nad stołem konferencyjnym. – Aż do chwili, kiedy ją wykończył.

      Bill niby to wiedział, ale wolał się mylić.

      FBI przysłało ciało samolotem do Wydziału Analizy Behawioralnej w Quantico. Technicy kryminalni zrobili zdjęcia, laboratorium rozpoczęło badania. Flores, laborant w okularach w czarnej oprawce, prowadził makabryczny pokaz. Gigantyczne ekrany budziły grozę w sali konferencyjnej wydziału.

      – Od jak dawna nie żyła, gdy znaleziono ciało? – zapytał Bill.

      – Od niedawna – odparł Flores. – Może od wczesnego wieczoru poprzedniego dnia.

      Obok Billa usiadł Spelbren, który przyleciał z nim z Yarnell. U szczytu stołu zajmował krzesło agent specjalny Brent Meredith, szef zespołu wydziału. Czerń jego skóry, kanciaste rysy i malujący się na twarzy zdrowy rozsądek sprawiały, że obecność Mereditha przytłaczała. Nie żeby onieśmielał Billa – nic z tych rzeczy – który wyobrażał sobie, że mają wiele wspólnego. Obaj byli zaprawionymi w boju weteranami i obaj widzieli już wszystko.

      Flores wyświetlił serię zbliżeń ran ofiary.

      – Te po lewej zostały zadane wcześniej – oznajmił. – Te po prawej są świeższe, niektóre zadane na godziny, może nawet minuty przed zadzierzgnięciem wstążki. Wygląda na to, że przez około tydzień jej niewoli sprawca z dnia na dzień robił się coraz bardziej agresywny. Złamanie ręki mogło być ostatnią rzeczą, jaką zrobił jej, kiedy jeszcze żyła.

      – Według mnie rany wyglądają jak zadane przez jednego człowieka – zauważył Meredith. – Sądząc po rosnącym poziomie agresji, oprawcą jest prawdopodobnie mężczyzna. Co jeszcze masz?

      – Na podstawie niewielkich odrostów wnioskujemy, że ofiarę ogolono dwa dni przez zamordowaniem – kontynuował Flores. – Peruka jest pozszywana z fragmentów kilku tanich peruk. Szkła kontaktowe zostały prawdopodobnie zakupione w sprzedaży wysyłkowej. Jest jeszcze jedna rzecz… – zawahał się i rozejrzał po twarzach zebranych. – On wysmarował ją wazeliną.

      Bill czuł, jak w pokoju rośnie napięcie.

      – Wazeliną? – zapytał.

      Flores przytaknął.

      – Dlaczego? – zainteresował się Spelbren.

      Laborant wzruszył ramionami.

      – To twoja działka – odparł.

      Bill pomyślał o dwójce turystów, których przesłuchiwał wczoraj. Nie byli pomocni w najmniejszym stopniu, rozdarci pomiędzy chorobliwą ciekawością a skrajną paniką wywołaną tym, co zobaczyli. Bardzo chcieli wrócić do domu, do Arlington, i nie było żadnego powodu, żeby ich zatrzymywać. Zostali przesłuchani przez wszystkich dostępnych oficerów policji i odpowiednio pouczeni o zakazie opowiadania o znalezisku.

      Meredith westchnął. Wsparł otwarte dłonie o stół.

      – Dobra robota, Flores – powiedział.

      Technik wydawał się wdzięczny za pochwałę, choć może nieco zaskoczony. Brent Meredith nie miał w zwyczaju prawić komplementów.

      – Agencie Jeffreys – zwrócił się komendant do Billa. – Proszę nam krótko zrelacjonować, jak ta sprawa ma się do pańskiej poprzedniej.

      Bill odetchnął i wcisnął plecy w oparcie krzesła.

      – Nieco ponad sześć miesięcy temu – zaczął. – Dokładnie szesnastego grudnia, na farmie nieopodal Daggett zostało znalezione ciało Eileen Rogers. Do zbadania sprawy wezwano mnie i moją partnerkę Riley Paige. Było bardzo zimno, ciało denatki zamarzło na kamień. Trudno było określić, jak długo leżało, zatem czas zgonu nigdy nie został dokładnie ustalony. Flores, pokaż im.

      Flores powrócił do slajdów. Obraz na ekranie rozjechał się na boki i pomiędzy poprzednimi zdjęciami ukazała się seria kolejnych obrazów.

      Ofiary leżały teraz obok siebie.

      Zdumiewający widok zaparł Billowi dech w piersi. Nie licząc tego, że jedno z ciał było zamarznięte, zwłoki były w niemal takim samym stanie, z niemal identycznymi ranami. Obie kobiety miały górne powieki przyszyte do skóry w ten sam odrażający sposób.

      Bill westchnął. Obrazy przywoływały wszystko. Mimo lat służby patrzenie na każdą ofiarę było bolesne.

      – Ciało Rogers odnaleziono w pozycji siedzącej, wsparte o drzewo – ciągnął coraz bardziej ponurym głosem. – Nie, nie ułożone aż tak starannie, jak to z parku Mosby’ego. Żadnych szkieł kontaktowych ani wazeliny, ale większość szczegółów jest identyczna. Włosy Rogers zostały krótko przycięte, nie ogolono jej głowy, ale peruka była podobna, zrobiona z fragmentów innych peruk. Ofiara także została uduszona różową wstążką. A przed nią znaleziono sztuczną różę.

      Bill zamilkł na chwilę. Nie cierpiał mówić tego, co musiał powiedzieć teraz.

      – Paige i ja nie zdołaliśmy rozwiązać tej sprawy.

      Spelbren odwrócił się do niego.

      – Co było problemem? – zapytał.

      – Co nie było problemem. – Bill pozwolił się zepchnąć do defensywy. – Żadngo przełomu. Nie mieliśmy świadków, rodzina ofiary nie była w stanie podać nam żadnych użytecznych informacji. Rogers nie miała wrogów, byłego męża ani wkurzonego byłego chłopaka. Nie istniał żaden sensowny powód, żeby stała się celem mordercy. Sprawę zawieszono od razu.

      Zamilkł. Jego mózgiem zawładnęły czarne myśli.

      – Przestań – powiedział Meredith nietypowo łagodnym tonem. – To nie twoja wina. Nie mogłeś powstrzymać zabójcy.

      Bill docenił tę uprzejmość, ale czuł się winny jak diabli. Dlaczego nie zdołał tego rozgryźć wcześniej? I Riley też nie? W trakcie kariery aż takie poczucie porażki zdarzało mu się bardzo rzadko.

      Zabrzęczał telefon Mereditha i komendant odebrał połączenie.

      Niemal od razu powiedział:

      – Cholera!

      Powtórzył to kilka razy. A potem zapytał:

      – Jesteś pewien, że to ona? – Zrobił pauzę. – Czy był jakiś kontakt w sprawie okupu?

      Wstał z krzesła i wyszedł z sali konferencyjnej, pozostawiając pozostałych trzech mężczyzn wśród niezręcznej ciszy. Wrócił po kilku minutach, postarzały.

      – Panowie, mamy sytuacje kryzysową – oznajmił. – Potwierdzono tożsamość wczorajszej ofiary. Nazywa się Reba Frye.

      Billowi zaparło dech, jakby ktoś mu zadał cios w brzuch. Widział, że Spelbren też jest w szoku. Ale Flores wyglądał na zbitego z tropu.

      – Czy powinienem wiedzieć kto to? – zapytał.

      – Panieńskie nazwisko Newbrough – wyjaśnił Meredith. – Córka senatora stanowego Mitcha Newbrougha. Prawdopodobnie przyszłego gubernatora stanu Wirginia.

      Flores przestał wstrzymywać oddech.

      – Nic nie słyszałem o jej zaginięciu – bąknął Spelbren.

      –