Redakcja
Grażyna Mastalerz
Projekt okładki
www.blacksheep-uk.com
Zdjęcie na okładce
www.shutterstock.com
Adaptacja okładki
Magda Kuc
Korekta
Maciej Korbasiński
OLYCKSFÅGELN © Camilla Läckberg 2006
First published by Forum, Sweden
Published by arrangement with Nordin Agency AB, Sweden.
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca, 2016
Wydanie IV
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
ISBN 978-83-8015-475-9
Wydawnictwo Czarna Owca Sp. z o.o.
ul. Alzacka 15a, 03-972 Warszawa
Redakcja: tel. 22 616 29 20; e-mail: [email protected]
Dział handlowy: tel. 22 616 29 36; e-mail: [email protected]
Księgarnia i sklep internetowy: tel. 22 616 12 72; e-mail: [email protected]
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.
Dla Willego i Mei
W pamięci został mu zwłaszcza zapach jej perfum, tych ze lśniącej fioletowej buteleczki, którą trzymała w łazience. Słodki i duszny. Kiedyś, już będąc dorosły, szukał ich długo w perfumerii, aż w końcu znalazł. Na widok nazwy aż się zaśmiał: „Poison”.
Perfumowała nadgarstki, potem pocierała nimi szyję, a jeśli miała na sobie spódnicę, nawet kostki nóg.
Bardzo mu się to podobało. Delikatne, szczupłe nadgarstki, które pocierała jeden o drugi. Czekał, aż zapach rozejdzie się po pokoju, ogarnie go, a ona nachyli się i pocałuje go. Zawsze w usta i tak lekko, że czasem nie był pewien, czy przypadkiem mu się nie wydawało.
– Opiekuj się siostrą – mówiła zawsze, po czym wychodziła, a raczej wyfruwała przez drzwi.
Później nie mógł sobie przypomnieć, czy odpowiedział, czy tylko skinął głową.
Promienie wiosennego słońca wpadały przez okna komisariatu policji w Tanumshede, bezlitośnie odsłaniając brudne smugi na szybach. Bura powłoka była pozostałością po zimie. Patrik miał wrażenie, że i jego pokrywa. Zima była trudna. Posiadanie dziecka okazało się znacznie przyjemniejsze, ale i uciążliwsze, niż przypuszczał. Wprawdzie radzili sobie z małą dużo lepiej niż na początku, ale Erika nadal nie czuła się dobrze w roli gospodyni domowej. Świadomość tego nie opuszczała Patrika ani na chwilę. Dodatkowym obciążeniem stało się wszystko, co dotyczyło Anny.
Niewesołe myśli przerwało mu pukanie we framugę.
– Patriku, dostaliśmy zawiadomienie o wypadku samochodowym. Jeden pojazd, na drodze do Sannäs.
– Okej – odparł Patrik, wstając. – Czy to dziś powinna się pojawić w pracy następczyni Ernsta?
– Zgadza się – odpowiedziała Annika. – Ale nie ma jeszcze ósmej.
– W takim razie wezmę ze sobą Martina. Pomyślałem, że będę ją zabierać na wezwania, żeby szybciej się wdrożyła.
– Szkoda mi jej – powiedziała Annika.
– Bo będzie musiała jeździć ze mną? – spytał Patrik, udając obrażonego.
– No pewnie, przecież wiem, jak jeździsz… Mówiąc poważnie, nie będzie miała łatwo z Mellbergiem.
– Czytałem jej CV i przypuszczam, że lepiej poradzi sobie z nim niż ktokolwiek inny na jej miejscu. Sądząc po jej kwalifikacjach i świadectwach pracy, twarda dziewczyna z tej Hanny Kruse.
– W takim razie dziwię się, że szuka pracy akurat w Tanumshede…
– Chyba coś jest na rzeczy – zauważył Patrik, wkładając kurtkę. – Będę musiał ją spytać, czemu zniża się do takich amatorów jak my. Bo jeśli chce robić karierę w policji, to wjechała w ślepą uliczkę. – Mrugnął porozumiewawczo do Anniki, a ona lekko uderzyła go w ramię.
– E tam, nie to miałam na myśli.
– Wiem, chciałem się tylko podroczyć. Wiesz coś więcej o tym wypadku? Ranni? Ofiary?
– Według człowieka, który nas o tym zawiadomił, w samochodzie była tylko jedna osoba. Nie żyje.
– Cholera. Idę po Martina, pojedziemy zobaczyć. Na pewno niedługo wrócimy. Mogłabyś przez ten czas oprowadzić Hannę po komisariacie.
W tym momencie z recepcji dobiegł kobiecy głos.
– Halo, jest tu kto?
– To pewnie ona. – Annika pośpieszyła w tamtą stronę, a za nią Patrik, ciekaw nowej koleżanki.
Widok kobiety stojącej w recepcji zaskoczył go. Nie umiałby powiedzieć, czego się spodziewał, ale chyba osoby… potężniejszej postury, a już z pewnością nie tak ładnej blondynki. Podała rękę Patrikowi, potem Annice.
– Cześć, nazywam się Hanna Kruse. Od dziś u was pracuję.
Jej głos znacznie lepiej odpowiadał jego wyobrażeniom, był głęboki i dźwięczny. Uścisk jej ręki świadczył o tym, że wiele godzin spędziła na siłowni. Patrik musiał zweryfikować pierwsze wrażenie.
– Patrik Hedström. A to Annika Jansson, podpora naszego komisariatu…
Hanna uśmiechnęła się.
– Czyli, jak się domyślam, kobiecy przyczółek w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Przynajmniej jak dotąd.
– Muszę przyznać, że bardzo się cieszę. Stworzymy przeciwwagę dla panoszącego się testosteronu – zaśmiała się Annika.
Patrik przerwał im pogaduszki.
– Dziewczyny, później będzie czas poznać się bliżej. Hanno, właśnie dostaliśmy zawiadomienie o wypadku samochodowym ze skutkiem śmiertelnym. Pomyślałem, że jeśli się zgodzisz, mogłabyś pojechać ze mną. W ten sposób weźmiesz się do pracy bez wstępów.
– Jestem za – odparła Hanna. – Muszę tylko gdzieś odstawić walizkę.
– Wstawię ją do twojego pokoju – odezwała się Annika. – Zwiedzanie komisariatu odłożymy na później.
– Dziękuję – Hanna pośpieszyła za Patrikiem. Już stał w drzwiach.
– No i jak ci się to podoba? – spytał, gdy wsiedli do samochodu i ruszyli w kierunku Sannäs.
– Podoba mi się, chociaż zawsze mam tremę, kiedy zaczynam pracę w nowym miejscu.
– Sądząc po twoim CV, pracowałaś już w wielu – zauważył Patrik.
– Tak, chciałam zdobyć jak najwięcej doświadczenia – odpowiedziała Hanna, z zaciekawieniem wyglądając przez okno. – Pracowałam w różnych miejscach w Szwecji, zarówno w mniejszych, jak i większych komisariatach. Wszystko po to, by mieć jak najwięcej praktyki.
– Dlaczego? – pytał dalej Patrik. – To znaczy, jaki masz w tym cel?
Hanna uśmiechnęła się.