Morze Tarcz . Морган Райс. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Морган Райс
Издательство: Lukeman Literary Management Ltd
Серия: Kręgu Czarnoksiężnika
Жанр произведения: Героическая фантастика
Год издания: 0
isbn: 9781632915061
Скачать книгу
jednak przyznać, że pewna mała część niej czuła się źle z powodu Selese. Stara nigdy nie chciała zranić niczyich uczuć. Z drugiej strony, wiedziała, że stawką jest tutaj jej życie, jej przyszłość, jej mąż – wiedziała również, że to jedyne uczciwe wyjście z tej sytuacji. Koniec końców to ona, Stara, znała Reece’a przez całe swoje życie, odkąd byli dziećmi. To ona była Reece’a pierwszą i jedyną miłością. Ta druga dziewczyna, Selese, ledwie go znała i to w dodatku tylko przez chwilę. Na pewno nie znała go tak dobrze jak Stara. Nie mogła go tak dobrze znać.

      Selese, tłumaczyła sobie Stara, zapomni o wszystkim i znajdzie sobie kogoś innego. Stara zaś, gdyby miała go stracić, nigdy by się z tym nie pogodziła. Reece był całym jej życiem. Jej przeznaczeniem. Byli dla siebie stworzeni, tak było od zawsze. Reece najpierw był jej mężczyzną i, jak poostrzegała to Stara, to Selese chciała go jej odebrać, a nie na odwrót. Stara chciała tylko zabrać to, co już do niej należało. To, do czego miała pełne prawo.

      Niestety, Stara nie potrafiła postąpić inaczej, choć próbowała. Niezależnie od tego co racjonalnie wydawało jej się dobre, a co złe, nie potrafiła się temu podporządkować. Przez całe jej życie wszyscy wokół – a także jej własny zdrowy rozsądek – powtarzali jej, że kuzyni nie powinni być razem. I nawet wtedy, nie mogła tego słuchać. Całym sercem kochała i uwielbiała Reece’a. Od zawsze. I nic co ktokolwiek miałby powiedzieć, nie było w stanie tego zmienić. Ona musiała być z nim. Nie było innej możliwości.

      Kiedy Stara stała tam, patrząc w dal, obserwując jak jego statek robił się coraz mniejszy i mniejszy, usłyszała czyjeś kroki. Ktoś inny był na dachu fortecy. Zobaczyła, że to jej brat, Matus, który szybko podążał w jej kierunku. Ucieszyła się na jego widok, jak zawsze. Można powiedzieć, że Stara i Matus przez całe życie byli najlepszymi przyjaciółmi. Różnili się od reszty swojej rodziny, od reszty Wyspiarzy z Wysp Górnych. Oboje gardzili swoim rodzeństwem i swoim ojcem. Stara uważała, że oboje z Matusem są bardziej dystyngowani i szlachetniejsi niż pozostali. Resztę rodziny postrzegała jako osoby zdradliwe i niegodne zaufania. Było to trochę tak, jakby tworzyli z Matusem małą rodzinkę, wewnątrz rodziny.

      Stara i Matus mieszkali na osobnych piętrach fortecy ich matki, w odosobnieniu od innych, którzy z kolei zamieszkiwali zamek Tirusa. Teraz, kiedy ich ojciec był w więzieniu, ich rodzina była podzielona. Jej pozostali bracia, Karus i Falus, winili ich za zaistniałą sytuację. Matusowi zawsze mogła ufać, wiedziała, że weźmie jej stronę. On też zawsze mógł na niej polegać.

      Ci dwoje wiele razy rozmawiali o tym, aby opuścić Wyspy Górne i przenieść się na kontynent, dołączyć do tych drugich MacGilów. A teraz, nareszcie, wydawało się, że wszystkie te rozmowy mogą stać się rzeczywistością. Szczególnie po tych wszystkich sabotażowych działaniach, których Wyspiarze dopuścili się na flocie Gwendolyn. Stara nie mogła znieść myśli, że musi tu dłużej mieszkać.

      – Bracie – Stara powitała go radośnie.

      Jednak oblicze Matusa było niespotykanie zachmurzone, od razu spostrzegła, że coś go niepokoi.

      – O co chodzi? – zapytała. – Co się stało?

      Spojrzał na nią i potrząsnął głową z dezaprobatą.

      – Myślę, że wiesz co jest nie tak, siostrzyczko – powiedział. – Nasz kuzyn. Reece. Co się między wami wydarzyło?

      Stara zarumieniła się i odwróciła plecami do Matusa, na powrót patrzyła w stronę oceanu. Wychyliła się, usiłując dostrzec w oddali statek Reece’a. Jednak na próżno – zniknął już z pola widzenia. Przeszła przez nią fala gniewu, przegapiła ostatnie spojrzenie na Reece’a.

      – To nie twoja sprawa – warknęła.

      Matus nigdy nie pochwalał jej związku z kuzynem, a ona miała tego dość.

      Był to jedyny punkt co do którego się nie zgadzali, jedyna rzecz, która ich od siebie oddalała. Nie obchodziło ją co Matus – czy ktokolwiek inny – sądził na ten temat. Nikogo nie powinno to obchodzić, tak długo, jak dotyczyło to tylko niej.

      – Wiesz, że on bierze ślub, prawda? – Matus zapytał oskarżycielsko, zbliżając się przy tym do niej.

      Stara potrząsnęła głową, aby odepchnąć od siebie tę okropną myśl.

      – Nie ożeni się z nią – odpowiedziała.

      Matus spojrzał na nią zdziwiony.

      – Skąd wiesz? – naciskał.

      Odwróciła się w jego kierunku. Była pewna siebie.

      – Powiedział mi. A Reece nigdy nie kłamie.

      Matus spojrzał na nią wstrząśnięty. Po chwili jego twarz zachmurzyła się.

      – Czyli przekonałaś go żeby zmienił zdanie, tak?

      Popatrzyła niepokornie na brata, była teraz wściekła.

      – Nie musiałam go do niczego przekonywać – powiedziała. – Sam tego chciał. Dokonał wyboru. On mnie kocha. A ja kocham jego.

      Matus zmarszczył brwi.

      – Nie przeszkadza ci, że zniszczysz serce tej dziewczyny? Kimkolwiek ona jest.

      Spojrzała gniewnie, nie chcąc tego usłyszeć.

      – Reece kocha mnie dużo dłużej, niż tę nową dziewczynę.

      Matus nie ustępował.

      – A co z całym pieczołowicie przygotowanym planem na rozwój królestwa. Zdajesz sobie sprawę, że to nie jest tylko ślub. To polityczny teatr. Spektakl dla mas. Gwendolyn jest Królową i to jest również jej ślub. Ludzie z całego królestwa i z odległych krain wszystko to obserwują. Co się stanie jeśli Reece odwoła ślub? Myślisz, że Królowa przejdzie nad tym do porządku dziennego? A MacGilowie? Sprawisz, że cały Krąg pogrąży się w nieładzie. Nastawisz ich przeciwko nam. Czy twoje pragnienia są tego wszystkiego warte?

      Stara patrzyła na Matusa, zimno, hardo.

      – Nasza miłość jest silniejsza niż jakikolwiek spektakl. Niż jakiekolwiek królestwo. Nie zrozumiałbyś. Nigdy nie kochałeś nikogo tak jak my siebie.

      Teraz Matus całkowicie poczerwieniał. Potrząsnął głową, wyraźnie opanowała go furia.

      – Popełniasz największy błąd swojego życia – powiedział. – I życia Reece’a. Pociągniesz ze sobą wszystkich na dno. Twoja decyzja jest głupia, dziecinna i samolubna. Twoja dziecięca miłość powinna przejść do przeszłości.

      Westchnął zirytowany.

      – Napiszesz obszerną wiadomość do Reece i wyślesz mu ją sokołem. Powiadomisz go, że zmieniłaś zdanie. Nakażesz mu poślubić tę dziewczynę. Kimkolwiek by ona nie była.

      Starę ogarnął ogromny gniew. Była wściekła na brata, jak nigdy dotąd.

      – Właśnie przekroczyłeś granicę – powiedziała. – Nie udawaj, że dajesz mi rady. Nie jesteś moim ojcem. Jesteś moim bratem. Odezwij się do mnie w ten sposób raz jeszcze, a możesz już nigdy więcej ze mną nie rozmawiać.

      Matus patrzył na nią wyraźnie oszołomiony. Stara nigdy nie odzywała się go niego w ten sposób. I, z pewnością, wiedziała co mówi. Jej uczucia do Reece’a były dużo silniejsze niż jej więź z bratem. Dużo silniejsze niż cokolwiek innego w jej życiu.

      Matus, zszokowany i zraniony, odwrócił się wreszcie na pięcie i wybiegł z dachu.

      Stara popatrzyła znów w stronę morza, mając nadzieję, że uda jej się dojrzeć statek Reece’a. Wiedziała jednak, że już dawno zniknął za horyzontem.

      Reece, – pomyślała – kocham Cię. Nie zbaczaj z kursu. Cokolwiek stanie na twojej drodze, nie zbaczaj