Idealny narzeczony. Мелани Милберн. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Мелани Милберн
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Остросюжетные любовные романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-276-4414-5
Скачать книгу
żyła Abby? Od trzeciego roku życia nocami słuchała odgłosów „pracy” matki. To zrujnowało jej własny rozwój seksualny. Do tej pory całowała się zaledwie kilka razy, po czym stawała się niedostępna, gdy ktoś próbował się do niej bardziej zbliżyć. Zastanawiała się nawet, czy jest oziębła.

      – Spotykałabym się pewnie z kimś, ale niespodziewanie dostałam pracę w piśmie – odparła. – Nie miałam żadnych kwalifikacji, a jednak mnie wybrano. Pierwszych kilka kolumn napisałam o moim ukochanym z dzieciństwa i czytelnicy uznali, że istniał naprawdę. A ponieważ domagali się kolejnych informacji o nim, ciągnęłam ten wątek.

      – Od jak dawna tam pracujesz?

      – Dwa i pół roku.

      Zmarszczył czoło bardziej niż zwykle.

      – Od dwóch i pół roku udajesz, że…?

      – Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale tak bardzo chciałam tej pracy, że byłam gotowa na wszystko, byle ją dostać.

      – Na wszystko?

      Przygryzła wargę.

      – No, może nie na wszystko, ale udawanie, że jest się zaręczoną ze spełnieniem marzeń każdej kobiety nie było dla mnie trudne. W końcu, tacy faceci muszą istnieć naprawdę, nie? Kobiety wychodzą za mąż i żyją długo i szczęśliwie.

      – Drugie tyle kończy w sądach z pozwami o rozwód.

      – Tylko dlatego, że twoi rodzice przeszli traumatyczny rozwód, nie znaczy…

      – Jeśli teraz nie wyjdziemy, twoje dwie godziny się skończą, zanim w ogóle dotrzemy na bal – powiedział Luke, potrząsając kluczykami do samochodu. Jego twarz przybrała groźny, ostrzegawczy wyraz, jak tabliczka oznaczająca pole minowe.

      Abby owinęła sobie chustę dookoła ramion. Nie zamierzała się dać zastraszyć jego marsowej minie.

      – Czy pobralibyście się, gdyby Kimberley nie umarła?

      – Abby! – Wkraczała na pole minowe.

      – Przepraszam, jestem zbyt wścibska? Po prostu zastanawiałam się, od jak dawna się spotykaliście.

      – Trzy lata.

      – Czy kiedykolwiek o tym rozmawialiście? O małżeństwie, znaczy się?

      – Słuchaj, chcesz, żebym zabrał cię na ten cholerny bal czy nie?

      Lata praktyki w dziennikarstwie robiły swoje. Potrafiła z każdego wydusić informację. Jedną z jej sztuczek było nakręcanie ludzi, by mówili o sobie, tak żeby sama nie musiała się dzielić z nimi swoim życiem.

      – Byłeś w niej zakochany?

      Otworzył drzwi frontowe i ruchem głowy wskazał na wyjście.

      – Wyjdź!

      Oczy miał ciemne i pełne gniewu. Gniewu i czegoś jeszcze…

      Abby przybrała pełną zadumy minę.

      – Jesteś zły na mnie czy na życie w ogóle? Rozpacz po stracie potrafi…

      – Nie baw się ze mną w psychologa – warknął. – Zachowaj to dla głupców, którzy mogą się na to nabrać.

      – Wyczuwam, że się nieco opierasz, gdy dopytuję o twoją relację z…

      – Nie kochałem jej, jasne? – Wziął głęboki wdech dla uspokojenia i przetarł twarz dłonią. – I nie, nie zamierzałem jej poślubić.

      – Ale nadal za nią tęsknisz.

      Wykrzywił się w parodii uśmiechu.

      – Była miłą, młodą kobietą. Nie zasłużyła na przedwczesną śmierć.

      Abby dotknęła jego ramienia.

      – Jestem pewna, że nie miałaby nic przeciwko temu, gdybyś się otrząsnął i żył dalej normalnie. Nie musisz nosić żałoby do końca życia.

      Spojrzał na nią tak, że aż ścisnęło ją w kiszkach.

      – Czyżbyś chciała ją zastąpić?

      Cofnęła dłoń jak oparzona.

      – Oczywiście, że nie. Nie jesteś w moim typie.

      – Nie jestem dość idealny? – rzucił cynicznym tonem.

      – Nie ma nic złego w pragnieniu dla siebie wszystkiego, co najlepsze – odparła. – Szczególnie w przypadku kobiet. Zbyt często zadawalają się przeciętnością, zamiast szukać ideału. Dlaczego miałybyśmy chodzić na daleko idące ustępstwa w kwestii tak ważnej, jak życiowy partner?

      – Póki co, twój idealny partner żyje tylko w twojej wyobraźni.

      – Póki co – przytaknęła Abby. – Ale jeszcze się nie poddałam.

      – Powodzenia zatem.

      Luke pomógł Abby wejść do samochodu, miał jednak problem z oderwaniem wzroku od jej dekoltu. Szmaragdowa suknia balowa leżała blisko jej ciała, podkreślając wszystkie zalety figury. Abby nie była nadzwyczajnie szczupła, natomiast wszystkie jej krągłości były tam, gdzie trzeba. Imitacja diamentowego naszyjnika – od razu poznał, że to podróbka – wisiała tuż nad wcięciem między jej piersiami. Nie nosiła stanika. Miał ochotę dotknąć ustami i językiem tego pachnącego zagłębienia, posmakować kremowego ciała, szczypać zębami sutki napierające na jedwabną tkaninę. Suknia spływała po jej talii i biodrach, rozszerzając się na końcu częściowo w syreni ogon, a częściowo w tren. Włosy miała spięte na czubku głowy w nieskomplikowany, ale elegancki sposób. Fryzura ładnie podkreślała jej twarz, szczególnie gładkie jak porcelana policzki. Mocny makijaż powiek uwypuklał jej brązowe oczy, ale to usta przyciągały największą uwagę Luke’a. Lśniły pomalowane błyszczykiem, wystawiały na ciągłą próbę jego opanowanie.

      Musi przestać się ślinić na myśl o jej ustach…

      Luke zacisnął palce na kierownicy, gdy nagle poczuł pragnienie położenia dłoni na jej odzianym w jedwab udzie. Czy ona w ogóle ma majtki pod tą kiecką? Myśl ta rozesłała po jego ciele falę pożądania tak potężną, że aż stracił dech.

      – Wszystko w porządku? – Spojrzała na niego badawczo.

      Poprawił chwyt na kierownicy.

      – Tak.

      – Wydałeś z siebie dziwny odgłos, jakby cię coś zabolało. Mam nadzieję, że nie masz teraz ataku migreny?

      Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej i nie wykorzystałem tego jako wymówki?

      Zmienianie zdania i łamanie danych obietnic w ostatnim możliwym momencie nie było jednak w jego stylu. Poza tym: to tylko dwie godziny.

      – Nie mam. Po prostu nie cieszy mnie perspektywa uprawiania gatki-szmatki. Nie jestem w tym dobry.

      – Nie martw się, muzyka będzie tak głośna, że nie będziesz słyszał własnych myśli.

      Pocieszająca perspektywa, biorąc pod uwagę, o czym teraz myślał. Jak by ona wyglądała bez tej zielonej kiecki. Jak chciałby jej dotykać, smakować wspaniałych piersi. Jak chciałby się znaleźć między jej nogami…

      Otrząsnął się z nachalnych myśli. Nie szukał związku. Ani żadnej innej relacji. A Abby Hart była ostatnią osobą, którą powinien się interesować. Chciała żyć jak w dziecięcej bajce. Musiał też pamiętać, że oszukiwała wszystkich swoich czytelników i fanów w mediach społecznościowych, że ma narzeczonego. Kto, u diabła, robi takie rzeczy? I ten cały „Pan Idealny”: żaden mężczyzna na ziemi nie byłby w stanie spełnić jej fantazji. On sam na pewno nie zamierza próbować.

      Abby