Chadży Abrek. Михаил Лермонтов. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Михаил Лермонтов
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Поэзия
Год издания: 0
isbn: 978-83-7950-295-0
Скачать книгу
jarem, w góry noga za nogą

      Czerkies na dzielnym rumaku dąży;

      Ze skał wysokich zwieszon nad drogą,

      Dziki winograd nieraz okrąży

      Jeźdźca i konia gałęźmi swemi,

      Obsypie łzami rosy srebrnemi.

      Niedbale wodze wypuścił z dłoni,

      Zdobną plecionkę w swym ręku kręci:

      To się ku grzywie rumaka skłoni,

      To tęskną pieśnią cześć dziadom święci;

      Odległe echo sąsiednich wzgórzy,

      Ponuro jego śpiewowi wtórzy.

* * *

      Droga się skręca gdzie ślad wyryty

      Głęboko arby skrzypiącém kołem;

      A obok szczytów świetne granity,

      Jak w wieniec śnieżném łączą się czołem.

      Ztąd, jakby miał go już pod nogami,

      W dole spokojny auł spostrzega,

      I pył wzniesiony bydła śladami,

      I tabun koni, со sród łąk biega.

      Spojrzenie jego nagle dolata

      Do krańca aułu, sakli [chata] Bułata.

      I jako orzeł z wierzchołka góry

      Zagłębił w saklę swój wzrok ponury.

* * *

      Na progu dziéwczę z Lezginów rodu

      Siedzi i tęsknie w dal topi oczy.

      Kogo to czekasz о gwiazdo wschodu,

      Że taki smutek twą duszę tłoczy?

      Może ma przybyć twój druh zdaleka?

      Albo powrócić brat z bitwy srogiéj?

      Senna od skwaru twoja powieka,

      Głowa chce spocząć na piersi drogiéj;

      I osunęła się ręka biała,

      I nagle słodka rozkoszy siła

      Z więzów zasłony ramię wyrwała;

      A ociężałość wzrok twój przyćmiła,

      Oblawszy oczy rosą perlistą;

      Policzki graja krwią płomienistą

      Krain południa; usta czarowne

      Milczą, a jednak takie wymowne!

      Tchną samą lubość. A twoje łono

      Wznosząc się, z lekką igra zasłoną.

      „Gdzieżeś jedyny, o mój kochany?”

      Lecz ot już tętent słyszeć się daje,

      Na drodze pędzą kurzu tumany.

      „То szach” Lezginka szepcze i wstaje.

      Próżno się marną nadzieją cieszy,

      Bo łatwo oczy zwodzą zdaleka;

      Dostrzega jeźdźca, со ku niéj spieszy;

      Ale to nie szach którego czeka:

      To jakiś obcy strudzon sród drogi.

      W gościnne do niéj przybywa progi.

      Rumak zmęczony, aż cały w pianie,

      Jeździec chce skoczyć, zda się wnet stanie.

      Zsiadajże jeźdźcze!… I czegoż zmudzi?

      Ta sakla, zda się, w nim przestrach budzi.

      Spojrzał.... westchnienie krótkie, stłumione

      Z ust wpół otwartych nagle wypada,

      Jak listek gdy nim wicher owłada,

      I szybko niesie w nieznaną stronę.

      „Czegóż wędrowcze zwlekasz u proga?

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEAAgMBAAAAAAAAAAAAAQIAAwYFBwgE/8QAGgEBAQEAAwEAAAAAAAAAAAAAAAECAwQGBf/aAAwDAQACEAMQAAAB8N1/GC4kxRkFxikxCogAmEBAxIrkxii041TCmMQtphAoDErSQtJKhQpK4xSCyJjGTGVJKJEkTGMWiSuMKYxC2iYBMBhIVAxSALjFIKCBhACiRJKAxjCWmIVMYUxC2ZExjAYSVDCKChjFIKCAFIAtAYDGMICciSSqICmIVMSts1kaALSYFCkpOJqikhVIapASVyJQHIgQC8iBJRKopC0UmJVSVTAUiYlclGJUSzHGtpiVSFpASVyJQHKzxtCZbSVyKwWgoJSBgUEDFpjEKlIAoXIHHbyJiVSFpAwLikTHIzxNYxaSuMSWgolCBgUEksUBIWkQAF5GYWF5ExK4lVEkyqImORniUWiklcAplkpMC4RTAC2mIWklVESVkoU4muRFBaSTKpiVTjXlZxgVTGEUlcC4yUQuKRADLaBC0kqlJiAWhTia5EpJWkhUyILILyM4FwpjCUnG1SQqZKIVFMJJltJJVASkCTLSC8a8i