ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Więc… – Leo Morgan-White podał ojcu kieliszek czerwonego wina i usiadł naprzeciw niego.
Harolda prosto z Devon przywiózł pół godziny temu jego szofer. O tej niespodziewanej wizycie powiedział synowi dopiero poprzedniego wieczoru. Pomimo tego nie doszli jeszcze do sedna sprawy i chociaż Leo wiedział, czego dotyczyła, zastanawiał się, dlaczego nie mogła poczekać do weekendu, kiedy to z chęcią odwiedziłby Devon. Jego ojcem kierowały jednak emocje i nagłe zrywy, Leo nie mógł więc wywnioskować, czy sprawa rzeczywiście była tak istotna. Nie podejrzewał, że będzie musiał udać się do Londynu, którego starał unikać za wszelką cenę.
– Za głośno. – Harold uwielbiał narzekać. – Zbyt tłoczno i brudno. Ileż tam sklepów sprzedających głupoty. Tam nie można nawet usłyszeć własnych myśli!
– Co się dzieje? – zapytał Leo, wyciągając się na fotelu. Postawił kieliszek na stoliku obok i splótł palce na brzuchu.
Dostrzegł błysk w oczach ojca, jakby ten miał zaraz wybuchnąć płaczem. Broda mu drżała i oddychał ciężko. Leo wiedział, że lepiej ignorować te sygnały nadchodzącego załamania i skupić się na sprawach istotnych. Harold łatwo wpadał w płaczliwy nastrój.
Leo na szczęście nie odziedziczył tej cechy. Można by śmiało stwierdzić, że tych dwóch nie łączyły żadne więzy krwi – ich temperamenty były całkiem odmienne. Różnili się nawet z wyglądu: syn, wysoki, szczupły, przystojny i śniady po matce hiszpańskiego pochodzenia, ojciec zaś średniego wzrostu, raczej pulchny. Leo zachowywał dystans i zimną krew, podczas gdy Haroldem zawsze targały emocje. Matka Lea zmarła ponad dekadę temu, kiedy ten miał dwadzieścia dwa lata. Została w jego pamięci jako wysoka, przepiękna kobieta, bardzo mądra i sprytna, świetnie zarządzająca rodzinną firmą, którą odziedziczyła w wieku dziewiętnastu lat. Wydawać się mogło, że nie miała z Haroldem wiele wspólnego, a jednak rozumieli się bez słów.
W czasach, kiedy to mężczyźni pracowali, a kobiety dbały o ognisko domowe, w ich rodzinie było zupełnie odwrotnie. Matka prowadziła rodzinny interes, który przeniosła z Hiszpanii, podczas gdy ojciec, uznany pisarz, tworzył w zaciszu ich domu. W tym przypadku przeciwieństwa się przyciągały.
Leo kochał swojego ojca i spojrzał podejrzliwie, kiedy ten ostrożnie wyjął z kieszeni kawałek papieru i przesunął go po stole w jego kierunku. Pomachał ręką i odwrócił wzrok.
– Ta kobieta przesłała mi mejlem to…
Leo spojrzał na kartkę, ale nie sięgnął po nią.
– Mówiłem ci już, żebyś się nie zadręczał, tato. Moi prawnicy już nad tym pracują. Będzie dobrze, musisz być tylko cierpliwy. Może walczyć, ile chce, ale i tak jej się nie uda.
– Po prostu to przeczytaj, synu. Mnie… nie przejdzie to przez gardło.
Leo westchnął.
– Jak ci idzie z nową książką?
– Nie próbuj odwracać mojej uwagi – odpowiedział ojciec ze smutkiem. – Nie byłem w stanie napisać ani słowa. Za bardzo martwiłem się tą całą sprawą, żeby myśleć, jak detektyw Tracey rozwiąże swoją zagadkę. Właściwie to w ogóle mnie to nie obchodzi! Jak tak dalej pójdzie, to chyba nigdy nie wezmę już do ręki pióra. Dla was, ludzi biznesu, to takie proste… dodawanie cyferek i siedzenie przy stołach konferencyjnych…
Leo powstrzymał się od uśmiechu. Miał miliardowe obroty i robił znacznie więcej niż w wyobrażeniach ojca.
– Ona rzuca groźbami – stwierdził roztrzęsiony Harold. – Przeczytaj to. Pisze, że będzie walczyć o prawa do opieki i wygra. Podobno rozmawiała z prawnikiem. Nawet jeśli Sean życzył sobie, żeby Adela została przy tobie, gdyby coś mu się stało, Louise nigdy się na to nie zgodziła, a teraz oboje odeszli. Najgorsze, że Adela może ucierpieć, jeśli zostanie z tą kobietą.
– Ja to wszystko wiem. – Leo wypił swoje wino i podszedł do wielkiego okna, które oddzielało ich od ruchliwego Londynu. Jego mieszkanie znajdowało się na dwóch najwyższych piętrach imponującego budynku z czasów georgiańskich. Zatrudnił najbardziej wziętego architekta, który stworzył elegancką mieszankę tradycji z nowoczesnością, zachowując łuki, kominki i sufity, a zmieniając pozostałe elementy. Przestronny apartament z czterema sypialniami zdobiły bezcenne dzieła sztuki współczesnej, a wystrój utrzymany był w stonowanych odcieniach szarości i beżów. Wnętrze robiło ogromne wrażenie na gościach, ale Leo nie zwracał na nie uwagi.
– Tym razem jest inaczej, Leo.
– Tato – odparł cierpliwie – nie jest. Gail Jamieson chce się przyssać do wnuczki, bo myśli, że to przepustka do mojej fortuny, ale zupełnie się nie nadaje do opieki nad pięciolatką. A już na pewno tak będzie, kiedy moje fundusze przestaną płynąć. A prawda jest taka, że… ja wygram. Nie chciałbym używać do tego pieniędzy, ale jeśli będę musiał, zrobię to. Ona weźmie je bez mrugnięcia okiem, bo jest taka sama jak jej córka: jest pospolitą naciągaczką, która nie stroni od manipulacji na swoją korzyść. Nie muszę chyba przypominać, co sprawiło, że Sean wyjechał do Australii?
Sean, młodszy od Lea o siedem lat, pojawił się w ich życiu w wieku lat szesnastu. Harold zakochał się w jego matce, Georgii Ryder, niecały rok po śmierci swojej żony. Sean, uroczy, złotowłosy chłopiec o niebieskich oczach, od samego początku był leniwy i rozpieszczony. Po ślubie Georgii i Harolda stał się jeszcze bardziej kapryśny i roszczeniowy. Nie przykładał się do nauki i spędzał czas z podobnymi sobie nastolatkami, które lgnęły do niego jak pszczoły do miodu. Wkrótce pojawiły się też narkotyki.
Ojciec Lea niedługo po ślubie przejrzał na oczy i zdał sobie sprawę ze swojego błędu. Nie chciał, żeby ta młodsza o dwadzieścia lat blondynka udawała, że go kocha, podczas gdy uczuciem darzyła tylko jego konto w banku. Chciał w spokoju przeżyć żałobę po ukochanej żonie.
Leo wziął Seana na rozmowę, jednak to niewiele pomogło, a wręcz pogorszyło sytuację. Po dwóch latach porzucił szkołę. Po czterech wplątał się w poważny związek z Louise Jamieson, która należała do jego klubu nieudaczników. Kiedy jego matka miała już za sobą kilka romansów z mężczyznami w swoim wieku, a małżeństwo z Haroldem się rozpadło, rozpoczęła walkę o jak najwyższe alimenty, a Sean przeniósł się do Australii ze swoją żoną w zaawansowanej ciąży.
Wtedy też ojciec Lea się poddał. Przestał pisać i zerwał kontakty z wydawcą, stając się samotnikiem. W tym czasie Georgia, wciąż mając dostęp do jego konta, wydawała krocie na swoje zachcianki: brylanty, konie, samochody i egzotyczne wakacje. Hojnie obdarowywała też syna. Leo, który zajęty był wtedy własną karierą, nie zdążył tego zatrzymać. Kiedy już zakończyła się cała rozwodowa batalia, Harold wyszedł z niej z mocno uszczuplonym kontem i utrzymującym się zastojem twórczym.
Wkrótce potem Georgia zginęła w wypadku we Włoszech, w których wypoczywała za pieniądze wyciągnięte od byłego męża. Gdyby to Leo decydował, Sean nie dostałby niczego, jednak jego ojciec o miękkim sercu wciąż przesyłał pieniądze swojemu byłemu pasierbowi. Dbał o to, żeby jego córka miała wszystko, co mógł zapewnić, i cieszył się z każdej jej fotografii, jaką dostawał. Próbował ich też odwiedzić, ale Sean zawsze miał jakąś wymówkę.
Leo nie zamierzał angażować emocji w tę dziwną walkę o prawa rodzicielskie. Wygra. Zawsze wygrywał. Matce Louise, którą spotkał raz, kiedy odwiedził Australię, najmniej zależało na dobru wnuczki. Była odrażającą kobietą i z pewnością nie miała z nim szans w sądzie.
– Mówi, że nieważne, ile masz pieniędzy, Leo. Twierdzi, że wygra, bo ty nie nadajesz się na ojca dla Adeli.
Leo ucichł i z niechęcią uniósł papier, żeby uważnie przeczytać mejl od pani Jamieson.
– Teraz rozumiesz, o co mi chodzi – powiedział Harold drżącym głosem. – I ta kobieta ma rację. Musisz to przyznać.
– Nic takiego nie przyznam.
– Nie prowadzisz odpowiedzialnego