Dalej cię mieć, Krysztofie, na świecie nie chciało.
Czy to gorzej, czy lepiej? — Wy sami widzicie,
Którzy tego i tego świata smak pomnicie.
Epitafium Wojciechowi Kryskiemu[20]
Płaczą cię starzy, płaczą cię i młodzi,
Dwór wszystek w czerni prze cię, Kryski, chodzi,
Abowiem ludzkość i dworstwo przy tobie
W jednymże za raz pochowano grobie.
Drugie Temuż[21]
Hiszpany, Włochy i Niemce zwiedziwszy,
Królowi swemu cnotliwie służywszy
Umarłeś, Kryski, i leżysz w tym grobie;
Mnieś wielki smutek zostawił po sobie.
A iż płacz próżny i żałość w tej mierze,
Tym więtszą i płacz, i żałość moc bierze.
Epitafium Wysockiemu[22]
Urodziłem się w Prusiech, Wysockim mię zwano,
Umarłem w młodym wieku i tu mię schowano.
U śmierci w tejże cenie młody co i stary,
Napadnie li jej na raz, nie da doróść miary.
Na Barbarę[23]
Jakoś mi już skaczesz słabo,
Folguj sobie, miła Barbaro, proszę cię.
Czart rozskakał tego swata,
Nie dba nic, choć kto ma lada co przed sobą.
Okazuje swoje sztuki,
Alboć nie wie, że masz w Nuremberku[24] towar?
Ale ty wżdy nie bądź głupia,
Nieznajomym nie daj dudkować przed sobą.
Nie zwierzaj się leda komu,
Nie puszczaj mnichów do dobrego mieszkania.
I kapłanów się wystrzegaj,
Raczej sama zawżdy letanije śpiewaj!
A chcesz li mię słuchać dalej,
Moja Barbaro, nie szacuj dobrych ludzi!
Zawżdy raczej szukaj zgody,
Niech za cię skacze, kto młotem dobrze robi.
Możesz odpruć i te wzorki,
Czyście tak nama z paciorkowym biczykiem.
A nie dufaj w żadne czary,
I pod pierzem szpetny staroświetski bieret.
Wiedzże, co masz czynić z sobą,
Bo lisi ogon[25] za towar nie uchodzi.
A łotrowie, co to widzą,
W oczy pięknie, w kącie szykują swe draby.
Domyślajże się ostatka,
Wszakeś już swym dziatkom marcypan rozdała.
Na butnego
Już mi go nie chwal, co to przy biesiedzie
Z zwycięstwy na plac i z walkami jedzie;
Takiego wolę, co zaśpiewać może
I co z pannami tańcować pomoże.
Na Fortunę[26]
W tym się Fortuny radzić nie potrzeba:
Chowaj swe dobrze, coć Bóg życzył[27] z nieba;
A kiedy będziesz miał pogodę na co,
Łapaj jej z przodku, z tyłu nie masz za co.
Na frasowne
Przy jednym szczęściu dwie szkodzie Bóg daje.
Głupi nie widzi, więc Fortunie łaje;
Baczny, co dobrze, to na wirzch wykłada,
A co nie g’myśli, to pilnie przysiada.
Na frasownego
Nie frasuj się na sługi, żeć się pożarli;
Trzeźwi słudzy z trzeźwimi pany pomarli.
Na gospodarza
Posadziłeś mię wprawdzie nie nagorzej[28],
Ale by trzeba mięsa dawać sporzej;
Przed tobą widzę półmisków niemało,
A mnie się ledwie polewki dostało.
Diabłu się godzi takowa biesiada!
Gościem czy świadkiem ja twego obiada!
Na grzebień
Nowy to fortel a mało słychany:
Na śrebrną brodę grzebień ołowiany[29].
Na hardego
Nie bądź mi hardym, chociaś wielkim panem,
Jam nie starostą ani kastellanem,
Ale gdy namniej podweselę sobie,
Siła mam w głowie panów równych tobie.
Na hardego
Nie chcę w tej mierze głowy psować sobie,
Bych się, mój panie, miał podobać tobie;
Widzę, żeś hardy — mnie też na tym mało[30],
Kiedy się tobie tak upodobało.
Na kogoś
Wyganiasz psa z piekarniej — ba, raczej sam wynidź,
Bo tu jednak masz diabła[31] u kucharek czynić.
Na Konrata