Zgodnie z drugim prawem wszystkie substancje psychoaktywne mają działania niepożądane. Jest tak dlatego, że w odróżnieniu od naturalnych neuroprzekaźników substancje te nie są dostarczane do konkretnych komórek lub obwodów. Zazwyczaj są dostarczane z krwiobiegiem i trafiają w dość jednolitych stężeniach do wszystkich części układu nerwowego. Działają na wszelkie dostępne cele, innymi słowy działają wszędzie tam, gdzie natrafią na strukturę, która jest gotowa je przyjąć. Na przykład serotonina jest neuroprzekaźnikiem związanym (razem z innymi endogennymi związkami chemicznymi) ze snem, agresją, seksem, apetytem i z kontrolą nastroju. Uwalnianie serotoniny w normalnie funkcjonującym mózgu jest ukierunkowane na szczególne komórki w szczególnych momentach, w zależności od tego, czy jest to czas na sen, na walkę, jedzenie i tak dalej. Substancje psychoaktywne, które wzmacniają lub osłabiają uwalnianie serotoniny, działają we wszystkich tych miejscach jednocześnie zamiast w poszczególnych obwodach. Dlatego jeśli się przyjmuje daną substancję w celu zmiany nastroju, należy się liczyć z działaniami niepożądanymi przy innych zachowaniach motywowanych, jak sen i seks.
Trzecie prawo jest wśród tych aksjomatów najciekawsze i szczególnie istotne w kontekście uzależnień, a dotyczy reakcji mózgu na substancje psychoaktywne (w odróżnieniu od oddziaływania substancji na mózg). Opowiem o tym więcej w rozdziale 2, ale na razie warto odnotować, że relacje między substancjami psychoaktywnymi a mózgiem są dwukierunkowe. Mózg nie tylko biernie ulega działaniom substancji, ale też reaguje na efekty przez nie wywoływane. Wielokrotne podawanie dowolnej substancji psychoaktywnej, która wpływa na funkcjonowanie mózgu, sprawia, że mózg się adaptuje, by skompensować spowodowane przez nią zmiany.
Żeby to zilustrować, powiem, iż w kwestii substancji psychoaktywnych uważam się za osobę kryształowo czystą, wyjąwszy żarliwą miłość do kawy. Jak większość kawoszy piję kawę, bo lubię pobudzający efekt kofeiny, która działa na mózg poprzez stymulowanie części układu nerwowego odpowiedzialnej za pobudzenie. Zanim stałam się amatorką kawy, przypuszczam, że o poranku otwierałam oczy i czułam się całkiem przytomna. Wprawdzie potrzebowałam paru minut, żeby obudzić się w pełni, niemniej mój układ nerwowy, wprzągnięty w rytmy okołodobowe, angażował własne mechanizmy, stosując skuteczną metodę na rozpoczęcie dnia. Teraz już tak nie jest. Potrzebuję kawy, żeby poczuć się rano normalnie, i gdybym jej nie wypiła, to nic innego by mnie nie dobudziło, no chyba że przez moją sypialnię przejechałaby lokomotywa. Jest tak dlatego, że mój mózg zaadaptował się do zalewu kofeiną każdego ranka i zdusił mechanizm naturalnego budzenia się towarzyszący powitaniu nowego dnia. Zamiast więc czuć się normalnie przed kawą i być po jej wypiciu zupełnie obudzona, jestem senna, zanim ją wypiję, i zaczynam się zbliżać do normalności dopiero przy drugiej filiżance.
Ta zmiana w moim zachowaniu odzwierciedla dwa stany: tolerancji (potrzebujemy większej ilości danej substancji, żeby odniosła skutek) i uzależnienia (bez substancji mamy objawy odstawienia). Straszna prawda dla wszystkich tych, którzy uwielbiają substancje psychoaktywne, jest taka, że jeśli stosują je regularnie, to ich mózg zawsze adaptuje się w taki sposób, by to skompensować. Osoba uzależniona nie pije kawy dlatego, że jest zmęczona; jest zmęczona, ponieważ pije kawę. Osoby sięgające regularnie po alkohol nie piją koktajli, żeby się zrelaksować po ciężkim dniu; ich dzień jest pełen napięć i niepokoju, ponieważ tyle piją. Heroina wytwarza euforię i blokuje ból przy pierwszym użyciu, ale uzależnieni nie są w stanie uwolnić się od nałogu, ponieważ bez heroiny cierpią dojmujący ból. Reakcją mózgu na substancję uzależniającą jest zawsze doprowadzenie do stanu przeciwnego, dlatego osoba uzależniona musi przyjąć daną substancję, jeżeli chce się poczuć normalnie. Stan odurzenia albo upojenia, jeśli w ogóle zostaje osiągnięty, z czasem trwa coraz krócej i celem przyjmowania substancji staje się tak naprawdę oszukanie objawów odstawienia.
Ten aksjomat stosuje się do wszystkich efektów wywoływanych przez dowolną substancję uzależniającą, które wynikają z wpływu tej substancji na mózg – w tym oczywiście uwalnianie się naszej starej dobrej znajomej, czyli dopaminy. Substancje psychoaktywne z początku wywołują dobre odczucia, ponieważ ich cząsteczki docierają do mózgu, gdzie oddziałują na jądro półleżące i inne struktury, aby spełnić swoje zadanie, czyli zaburzyć neutralny/dobry nastrój. Potem jednak mózg, tak zaprojektowany, by przywracać układ do swego homeostatycznego punktu nastawczego, przeciwdziała uwalnianiu dopaminy interpretowanemu jako przyjemność albo możliwość przyjemności. Ta konsekwencja okazuje się siłą napędową i utrapieniem osób uzależnionych, wywołuje bowiem chęć przyjęcia danej substancji i w ten sposób utrwala nawyk, ponieważ wraz z powtarzającą się ekspozycją na ten sam bodziec zmiany w wydzielaniu dopaminy są coraz mniejsze. Ostatecznie ekspozycja na ulubioną substancję skutkuje zasadniczo brakiem jakiejkolwiek zmiany w wydzielaniu dopaminy, natomiast powstrzymywanie się od jej zażycia prowadzi do ogromnego spadku wydzielania dopaminy, którego doświadczamy w formie uczucia rozczarowania i głodu tej substancji. Dlatego najważniejsze prawo towarzyszące stosowaniu substancji psychoaktywnych brzmi: nie ma nic za darmo.
2
Adaptacja
Główne czynności mózgu polegają na doprowadzaniu do zmian w nich samych.
Zmiana w mózgu
W ostatnim dniu swojego życia, tuż przed tym, jak zmuszono go do wypicia trucizny za to, że nie chciał wierzyć w bogów narzucanych przez państwo, oraz za deprawowanie młodzieży, Sokrates podjął jeszcze jeden dialog ze swoimi uczniami. Płynąca z niego nauka, zawarta przez Platona w Fedonie, skupia się głównie na nieśmiertelności duszy, ale zawiera też uwagi o związku przyjemności z bólem. Kiedy strażnik zdjął z niego kajdany, Sokrates rzekomo stwierdził: „Jaka to dziwna rzecz […] to, co ludzie nazywają przyjemnością. Jaki dziwny jest jej stosunek do tego, co się wydaje jej przeciwieństwem, do przykrości. […] ale jeśli ktoś za jedną z nich goni i dosięgnie, bodaj że zawsze musi i drugą chwycić, jakby zrośnięte były wierzchołkami, choć są dwie”8. Te filozoficzne spostrzeżenia, spisane w IV wieku p.n.e., okazały się trafnym proroctwem dla wyników eksperymentów przeprowadzonych w XIX wieku przez francuskiego fizjologa Claude’a Bernarda. Bernard jako pierwszy zauważył, że przemieszczanie się między przeciwstawnymi stanami biologicznymi umożliwia naszemu organizmowi zachowanie stabilności mimo zakłóceń – poczynając od nagłej zmiany w pogodzie przez złą ocenę za wypracowanie po śmierć w rodzinie.
Bernard był zdeterminowanym naukowcem. Zgodził się na zaaranżowane małżeństwo, ponieważ posag żony dostarczył mu funduszy na pierwsze eksperymenty. Już w połowie lat pięćdziesiątych XIX wieku opublikował kilka przełomowych prac, prezentując teorię, która wniosła spory wkład w nasze rozumienie fizjologii i jest szczególnie istotna dla zagadnienia uzależnień. Bernard zauważył, że: „warunkiem swobodnego i niezależnego życia jest niezmienność środowiska wewnętrznego [milieu intérieur]”9. Zawsze stoimy w obliczu nieustającego strumienia wyzwań dla milieu intérieur, mówił dalej i stwierdził,