Córka. Anne B. Ragde. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Anne B. Ragde
Издательство: PDW
Серия: Arcydzieła literatury norweskiej
Жанр произведения: Сказки
Год издания: 0
isbn: 9788366420212
Скачать книгу
p.smakslowa.pl/">

      Sopot 2020

      Tytuł oryginału: Datteren

      Copyright © Anne B. Ragde

      First published by H. Aschehoug and Co, (W. Nygaard) AS, 2018

      Published in agreement with Oslo Literary Agency, Norway and Book/lab Literary Agency, Poland.

      Copyright © 2020 for the Polish edition by Smak Słowa

      Copyright © for the Polish translation by Ewa M. Bilińska and Karolina Drozdowska

      This translation has been published with the financial support of NORLA

      Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.

      Edytor: Anna Świtajska

      Redakcja i korekta: Anna Mackiewicz

      Skład: Piotr Geisler

      Projekt okładki: Agnieszka Karmolińska

      Druk: Drukarnia Abedik

      Konwersja do epub i mobi:

       http://www.gigaproject.pl/epuby/

      Smak Słowa

      ul. Bohaterów Monte Cassino 6A

      81-805 Sopot

      tel. 507-030-045

      ISBN: 978-83-66420-21-2

      Zapraszamy do księgarni internetowej wydawnictwa

      

      

       www.smakslowa.pl

       www.festiwalksiazkipsychologicznej.pl

      Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

      20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20

      – Chciałabym kupić chorągiewkę, dostanę ją tutaj? – zapytała Torunn.

      Stała przy staromodnej przeszklonej ladzie w sklepie z wyposażeniem żeglarskim i wędkarskim, nie była tu nigdy wcześniej, a mimo to udało jej się znaleźć miejsce parkingowe dla swojego forda transita zaledwie kilka metrów od schodów prowadzących do wejścia. Czuła się, jakby wygrała milion w totka, parkowanie na Fjordgata w środku dnia było zazwyczaj sprawą całkiem beznadziejną, podobnie zresztą wyglądało to w całym centrum Trondheim, lepiej już było podróżować autobusem lub na rowerze.

      Tymczasem gdy podjechała pod sklep, z wahaniem, ale i nadzieją, ciągnąc już za sobą kolumnę aut z poirytowanymi kierowcami, nagle swoje miejsce parkingowe opuściło masywne audi. Jej transit stał teraz tuż za drzwiami i czekał na nią, z piętnastominutowym biletem parkingowym wsuniętym pod wycieraczkę i Anną zamkniętą w klatce od strony pasażera. Po śmierci Margida Torunn zastanawiała się jakiś czas, czy nie powinna sprzedać swojego forda i przejąć samochodu stryja, ale Peder Bovim przekonał ją, że to nie będzie dobry pomysł.

      Transit Margida został wyposażony w cały sprzęt niezbędny do wyjazdów w teren, do których i tak potrzeba było co najmniej dwóch pracowników biura. W swoim fordzie Torunn kazała wymontować siedzenie pasażera, a w jego miejsce wstawić klatkę do przewozu zwierząt, by mogły jeździć razem z przodu, ona i Anna, jej suka husky. Torunn musiała być przygotowana na to, by móc zabrać psa ze sobą wszędzie i o każdej porze, kariera agentki pogrzebowej wiązała się niestety z nienormowanym czasem pracy. Dlatego też transit Margida dołączył do niewielkiego parku samochodowego ich biura – było to rozsądne i bardzo praktyczne rozwiązanie zaproponowane przez Pedera Bovima. Zatrzymali też u siebie, rzecz jasna, chevroleta caprice, elegancki karawan, wiekowy, lecz utrzymany w imponująco dobrym stanie.

      Torunn odwiedziła właśnie dom opieki w Ila, miała tam sprawę do załatwienia, chodziło o zwrot jednorazowych fartuchów, które kiedyś pożyczyła. Stwierdziła, że przy okazji kupi chorągiewkę. Przejrzała wcześniej oferty sklepów internetowych, nawet zaczęła już składać zamówienie, ale poczuła się tak skołowana tym, jaki powinien być stosunek długości chorągiewki do wysokości masztu flagowego, że w końcu anulowała zakup przed przejściem do płatności. A potem wyguglowała hasło „chorągiewki” i znalazła w wyszukiwarce ten właśnie sklep.

      – To co, dostanę? Chorągiewkę? – spytała.

      – Ma się rozumieć – odrzekł ekspedient. – Do zawieszenia na łodzi czy gdzieś indziej?

      – Do wciągnięcia na maszt flagowy. Ach, ale wy pewnie macie tylko takie do łodzi, powinnam była się domyślić po nazwie sklepu.

      – Tak się składa, że mamy różne chorągiewki. A jaka długość panią interesuje? Bo trzeba ją dobrać do wysokości masztu. Chodzi o chatkę wakacyjną? Dom jednorodzinny?

      – O gospodarstwo.

      – Ach tak, gospodarstwo. I nie zna pani dokładnej wysokości masztu? Czy to może ma być prezent?

      – Nie, gospodarstwo należy do mnie. I próbowałam oszacować wysokość, tak na oko, ale…

      – Tego rodzaju maszty mają zazwyczaj czternaście albo szesnaście metrów. W większych majątkach czasem nawet osiemnaście.

      – Mój majątek nie należy do większych – odparła Torunn z uśmiechem. – Z całą pewnością nie.

      – W takim razie obstawiam czternaście albo szesnaście metrów – powiedział ekspedient, nie odwzajemniwszy uśmiechu. Stał przed nią, klikając rytmicznie długopisem. – A zatem potrzebuje pani chorągiewki długiej na cztery albo cztery i pół metra.

      – Cztery i pół to chyba trochę za dużo, wezmę tę czterometrową. Jak długo wytrzyma, jeśli będzie wisieć codziennie oprócz dni, kiedy na maszt wciąga się flagę?

      – Maksymalnie ze dwa lata, zależy od pogody.

      – Będzie wisiała w Byneset – powiedziała Torunn.

      – No tak, tam akurat pogoda bywa kapryśna.

      – Aż tyle tam znów nie pada…

      – Flagi i chorągiewki najbardziej niszczą się od słońca i wiatru. Czyli bierze pani czterometrową – odparł ekspedient, odwrócił się i zdjął ze ściany jedną z zawieszonych na haczyku paczek. Zaczął wstukiwać cenę na klawiaturze komputera ustawionego na staromodnej ladzie, której przeszklone półeczki, pełne przynęt i innych wędkarskich akcesoriów, sięgały aż do podłogi.

      – Materiał jest dobrej jakości? – spytała Torunn.

      – Ma się rozumieć. Prosto z Fabryki Flag w Oslo. Oryginalny produkt. Może pani wsunąć kartę.

      – Będę potrzebowała paragonu.

      To dziadek miał zapłacić. Chciał zapłacić. Za nowy maszt flagowy, flagę oraz chorągiewkę. Bardzo nalegał, by pokazywała mu wszystkie paragony, nie chciał, żeby wnuczka oszukała go, twierdząc, że coś kosztowało taniej niż w rzeczywistości.

      Anna ledwie uniosła powiekę, gdy Torunn wsiadła do auta i rzuciła chorągiewkę na szczyt jej klatki. Towar był pięknie opakowany w przezroczystą