Zatrzymać czas. Anna Sakowicz. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Anna Sakowicz
Издательство: PDW
Серия: Plan Agaty
Жанр произведения: Современная русская литература
Год издания: 0
isbn: 9788381774840
Скачать книгу
do najprzyjemniejszych. – A co tamsłychać?

      – Nie uwierzysz! Jest akcja – dodała Aneta, a Pola rozpoznała topodekscytowanie. Ostatnio jej koleżanka nakręciła się tak, kiedywymyśliła zemstę na swoim byłym chłopaku, a potem razem z Poląprzedziurawiały opony w samochodzie Michała. Dzięki temu poznała Sławka,więc teraz uśmiechnęła się do telefonu. Lubiła, gdy się coś działo! Towłaśnie wtedy czuła, że żyje.

      – Mów!

      – To nie na telefon. Musimy się spotkać, bo to gruba afera. Trzebazebrać siły. Ale powiem ci, że idziemy na wojnę!

      8

      Agata stanęła przed wagą i przez chwilę rozważała, czy powinna psućsobie dzień. Wiedziała, że liczba, którą zobaczy, spowoduje ból głowy. A karnetu na siłownię jak nie miała, tak nie ma.

      – Będziesz miła? – spytała, jednak w myślach usłyszała złośliwy głosurządzenia, które stwierdziło z satysfakcją, że na pewno gacie Agatywykonane są z ołowiu, więc nie ma co liczyć na łaskawość. – Raz siężyje.

      Agata zamknęła oczy i zrobiła niewielki krok naprzód. Pod stopamipoczuła zimną szklaną taflę. Stała tak przez chwilę, próbując uspokoićoddech. Nie miała pojęcia, dlaczego tak się stresowała. Przecieżwiedziała, że jest gruba, i odczyt na wadze niczego nie zmieni. A jednakbała się, że za chwilę dostanie zawału serca, gdy spojrzy nawyświetlacz. Nieśmiało otworzyła jedno oko, potem drugie, by dokładniejprzyjrzeć się cyfrom.

      – Do jasnej ciasnej! – zaklęła i natychmiast zeskoczyła z wagi. –Cholera, cholera, cholera!

      Wsunęła szybko urządzenie pod szafkę. Miała ochotę je tam wkopać.

      Złośliwa zdradziecka małpa!, krzyknęła w myślach.

      Potem jednak spojrzała w lustro i złapała się za fałdkę na brzuchu.

      Koło ratunkowe, pomyślała.

      Stanęła bokiem. Dobrze, że tylko koło, bez kamizelki. Potem potrząsnęłaskórą. Najlepiej byłoby wyciąć albo pozbyć się tego w jakiś magicznysposób. Wiedziała jednak, że magicznych sposobów nie ma. Musi zacząććwiczyć. Zastanowiła się przez chwilę nad przyrządem, który nie pozwolijej wypluć płuc z wysiłku, a mimo wszystko będzie zbijał tkankętłuszczową. I nagle doznała olśnienia. Narzuciła na siebie szlafrok i poszła do pokoju. Szybko włączyła laptopa, jednak w tym momencie obudziłsię Tymek. Musiała pójść najpierw do synka.

      – Co, maluszku? Masz mokro czy jesteś głodny?

      Tymuś nie przestał jednak płakać. Nie odpowiedział też matce, co mudolega. Zaciskał piąstki zdenerwowany, że kobieta nic nie rozumie i nieprzynosi natychmiastowej ulgi.

      Agata położyła go na przewijaku i wyciągnęła mu spod pupy napęczniałąpieluchę. Dokładnie wytarła skórę dziecka i pocałowała w goły brzuszek.

      – No i cio, mój maluśku – zaszczebiotała. – Jak się ciujemy? Lepiej? –zaśmiała się. – Wiem, idiotycznie się odzywam. Obiecuję, że więcej niebędę.

      Pocałowała synka w stópki. A potem założyła świeżą pieluszkę. Chłopiecuspokoił się i z ciekawością wodził wzrokiem za mamą. Pewnie głowił się,dlaczego jego matka sepleniła.

      – To teraz jemy, nie? – Agata wygodnie usiadła w fotelu i przystawiłasynka do piersi. A kiedy chłopiec przestał kwilić i zaczął ciągnąćpierś, ona jedną ręką próbowała sprawdzić w telefonie, ile kosztujeporządne hula-hoop. Potem zamówiła największe, z wypustkami, i zadowolona pogłaskała synka po prawie łysej główce. – No, teraz to mamabędzie laska. Idzie do nas pogromca kół ratunkowych. – Uśmiechnęła siędo maluszka, który już zmrużył oczka. Próbowała zabrać mu sutek, alechłopiec od razu się obudził i po omacku szukał cycka. Musiała siępoddać i pozwolić mu na chwilę pieszczot. Potem już dobrze śpiącegosynka ponownie ułożyła w łóżeczku. Miała ochotę zadzwonić też do Emila.Nocował u rodziców, bo jego mama źle się poczuła i nie chciał ojcazostawiać samego. Po chwili Agata postanowiła napisać esemesa.

      I jak sytuacja? Opanowana?

      Odpowiedź przyszła piętnaście minut później.

      Tak. U mamy był lekarz. Teraz jadę do biblioteki na trzy godziny, a potem będę w klubie. Przyjdziesz?

      Postaram się.

      A jak nasz potomek? – zażartował Emil.

      Tęskni za tatą, trochę dziś marudzi – odpisała, wiedząc, że właśnie nataką odpowiedź liczył Emil. Uśmiechnęła się do telefonu.

      Tymek miał szczęście, że trafił mu się taki ojciec, pomyślała.

      Nie znała bardziej odpowiedzialnego człowieka. Los wiedział, co robi.Westchnęła i spojrzała w głąb łóżeczka. Synek spał. Spokojnie oddychał.Niczego mu nie brakowało.

      – Stefka! – zawołała Agata, ale szeptem, by nie zbudzić Tymka. – Chodź,idziemy do kuchni na coś pysznego.

      Suczka zeskoczyła z łóżka i poszła za swoją panią. Zatrzymała się przypustej misce i usiadła przed nią, jakby doskonale rozumiała słowa Agaty.

      – Ty możesz jeść, bo jesteś szczupła dziewczynka, a twoja pani musizacisnąć pasa.

      Agata wsypała do miski Stefki suchą karmę, a po chwili stanęła przedotwartą lodówką i spoglądała w jej wnętrze. Westchnęła na widokparóweczek i żółtego sera. Sięgnęła jednak po jogurt naturalny. Usiadłaprzy stole i powoli zaczęła jeść białą masę. Po każdej łyżce włożonej doust otrząsała się, jakby przełykała coś niezwykle kwaśnego.

      – Bleee – powiedziała. – Tak się nie da żyć…

      9

      Pola czekała na Anetę w ich ulubionej kawiarni. Przypomniała sobie, jakjeszcze niedawno temu obmyślały plan zniszczenia opon Michała. Skutektych działań okazał się bardzo przyjemny. Dzisiaj była w związku z policjantem, którego poznała w tych dziwnych okolicznościach. Polauśmiechała się do siebie na wspomnienie tamtych dni.

      To było wariactwo, pomyślała, ale z jakim pięknym happy endem.

      Tak jak się spodziewała, Aneta spóźniła się na spotkanie. Od progujednak przepraszała za niepunktualność.

      – Nie mogłam złożyć wózka – tłumaczyła. – Cholerstwo mi się zacięło. Alefajnie, że jesteś, bo się stęskniłam.

      – Mów, co to za wojna, na którą idziesz.

      Aneta od razu się wyprostowała. Potem dała znak Poli, że najpierw złożązamówienie. Najwyraźniej robiła odpowiedni wstęp. Czekała, aż ciekawośćkoleżanki sięgnie zenitu. Wiedziała, że Pola uwielbia adrenalinę i dasię wciągnąć w jej kolejny plan.

      – Słuchaj. – Kobieta nachyliła się i ściszyła głos. – Albo… Może lepiejzobacz.

      Aneta wróciła do poprzedniej pozycji i zaczęła grzebać w niewielkiejtorebce, którą miała wciśniętą między udo a wózek. Pola przyglądała sięjej z rozbawieniem.

      Chodzący chaos, pomyślała, ale nie powiedziała tego głośno.

      Czekała, aż koleżanka wygrzebie z czarnej torebkowej dziury to, czegoszukała. Wreszcie położyła przed Polą ulotkę.

      – Zobacz.

      Pola wzięła do ręki kolorowy papier i zaczęła czytać. Aneta uważnieobserwowała jej reakcję, i kiedy zauważyła malujące się na jej