Powziąłem wieczną nienawiść ku imionom: Konarskich, Krasickich i Naruszewiczów, którzy pierwsi, iak mi powiedział, pismami swemi odmienili gust nauk i wymowy. Ale nierównie bardziey znienawidziłem sobie imienia Łuskinów i Wiśniewskich, którzy pierwsi wprowadzili do Polski nowość poźnieyszey filozofii i obalili kilku wiekami ubezpieczoną naukę Arystotelesa. Zostawuiąc czasowi pracę około przywrócenia do dawney sławy filozofii perypatetyczney, zacząłem wprzód myśleć o sposobach przebłagania wuia. A zażywszy wiele trudności, zostałem na koniec przywrócony do łaski.
Rozdział VI
Wyszedłszy raz z domu, słyszałem, przechodząc koło Świętego Krzyża60, iż dwie przekupki kłóciły się z sobą. „Poczciwaś! – mówiła iedna do drugiey. – Rada byś mię z moiey pracy wyzuć… Poczekay, doczekam się tego, że sama wprzód zniszczeiesz… Nic nie miałaś, nic nie masz i nic nie będziesz miała… Gdyby mi przyszło…”.
„Coż to iest? – rzekłem sam do siebie – ta baba nie była w Akademii Sandeckiey, a zna retoryczne figury? Używa ironij, antonomazyi, diasyrmu, synekdochy, anafory…”. Zastanowiłem61 się nieco, abym się iey spytał, co by ią tak mocno gniewało. „Oto ta zła kobieta – odpowie. – Nie żal by mi było, gdybym z nią żyła obłudnie….”. Zdziwiłem się ieszcze bardziey. Coż znowu? ta baba umie także logikę, sylogizm iest in Darapti.
Powróciłem do domu cały w myślach, rozbieraiąc w głowie słowa wuia mego, które do mnie mówił na pierwszym powitaniu. Pośmiewisko i wytykanie palcem tych, ktorzy mię znali, przypadek niedawny z damami i świeże zdarzenie z przekupką dały mi poznać, iż trzeba coś więcey umieć niż to, czego mię uczono w szkołach, aby bydź62 użytecznym, i uczonym człowiekiem. „Toż nauka moia – myślałem sobie – ma bydź szczerym głupstwem? y nauczyciele moi, głupszemi ieszcze ode mnie?”. Zastanawiaiąc się dłużey nad tą uwagą, przyznałem na koniec, iż moia retoryka i filozofia były próżno straconym czasem. Sama natura sposobi nas do tych figur, których dziwacznych nazwisk i używania uczono mię w szkołach, a rozsądek naylepiey pokazuie, iak szukać przyczyn na poparcie zdania, nie chodząc, czyli63 to iest in Barbara czyli w iednym z tych dziwactw.
Poznawszy potrzebę oyczystego języka, którym pierwey gardziłem, starałem się usilnie, abym się go nauczył. Że zaś iak w szkołach nie miałem dobrego przewodnika do tey nauki, wziąłem się za radą niektórych do czytania xiążek takich autorów, którzy przez osobliwość wyrazów stali się sami osobliwemi. W krótkim czasie głowa moia była iak magazyn maiący w sobie same świeże towary, ponieważ naybardziey starałem się o to, aby umieścić w pamięci wszystkie nowe słowa. Ztąd64 tak wielką zabrałem chęć do czystey polszczyzny, iż kuiąc nowe wyrazy, wolałem rzecz niezrozumianą uczynić, aniżeli używać słow wziętych z obcych ięzykow, idąc po prostu za zwyczaiem, który ie przyswoił. A tak z iednego błędu nieznacznie wpadłem w drugi.
Sprzeczka o słowa była dawniey materyą pism i przyczyną krwawych utarczek; bo na nich się tylko cała filozofia i inne umieiętności zasadzały. Gdy raz podczas obiadu wszczęła się ta uczona rozprawa między literatami, których wuy móy miewał czasem u siebie: ieżeli65 człowiek uczony ma iść za zwyczaiem, czyli też zwyczay ma się stosować do uczonych ludzi, byłem przeciwny zdaniu wuia mego, przychylaiąc się do tych, którzy utrzymywali, iż wszędzie uczeni idą przeciw zwyczaiowi66.
Często obcuiąc z takiemi literatami, nauczyłem się polskiego języka inaczey wcale67, iak nim pisał Skarga i teraz pisze Krasicki. Wuy móy nie lubił słów nowych i te tylko chwalił, które nie dziwactwo, ale potrzeba wynayduie, aby ułatwić trudność w wyrażeniu myśli; ale nie chciał zwać nigdy poezyi rymopisarstwem, geografii ziemiopisarstwem, historyi dzieiopisarstwem… „Czyliż – mówił – dlatego mowę dawnych Rzymian poczytać można za ubogi ięzyk, że wiele słów wzięli od Greków i sobie ie przywłaszczyli? Nie na wielości nazwisk iedney rzeczy, ale na dostateczności wyrażenia wszystkich działań duszy naszey zależy obfitość ięzyka. Rzymianie, a po nich Francuzi i inne narody, doskonaląc swą mowę, mniey dbali o wyrazy techniczne, które wzięli z obcego ięzyka i które bardzo łatwo odmienić mogli w oyczyste. Naywiększym ich staraniem było przykładać się do tego, co iest istotną potrzebą. Niechże i nasz ięzyk ma tyle wyrazów, ile iest wyobrażeń, to go uczyni dostatecznym, bo obfitością malowania rozlicznych spraw duszy przechodzi, iak mi się zdaie, wszystkie znaiome mi ięzyki. Nie ma nic podobnego w łacińskim, francuskim, włoskim i niemieckim, co by wyrażało znaczenia słów: będę palił, spalę, zapalę, podpalę, przepalę, przypalę, dopalę, nadpalę… Toż we wszystkich słowach w czasie przeszłym i przyszłym. Mało iest takich narodów, których mowa miałaby w sobie pomnieyszaiące imiona z pieszczotą i powiększaiące z wzgardą; słowa wyrażaiące częste powtarzanie spraw naszych i to uszczególnienie trzech rodzaiow w czasie przeszłym i przyszłym, które Polacy maią w swoim ięzyku. A ieżeli w samych tylko wyrazach technicznych widzieć się daie niedostatek ięzyka naszego, czemuż przykładem innych narodów nie mamy ich z tego zrzódła czerpać, zkąd68 wypłynęły nauki. Jeżeli teologia, filozofia, gramatyka zostały przyswoione; za cóż inne maią się odmieniać?”.
Chociaż wielu przychylało się do zdania wuia mego, ia iednak zapalony chęcią, aby wyczyszczać ięzyk, chroniłem się usilnie wyrazów: papier, mur, sos, dach, ratusz, iarmark, dlatego że nie były oyczyste. Ale chwytaiąc się czystey polszczyzny, nierychło postrzegłem, żem poszedł tąż samą drogą, którąm się w szkołach odbłąkał od prawdziwey nauki.
Prawda, iż wuy móy starał się wszelkiemi sposobami, abym gust popsuty naprawił. Dla tey przyczyny zalecał mi dzieła Krasickiego, Naruszewicza, mowy seymowe Jgnacego Potockiego, Zabawki wierszem i prozą Franciszka Karpińskiego… Ale częścią uprzedzony o tym przez rozmowę z o.69 lektorem, częścią iż inne pisma wpadały mi w ręce, nierychło się wziąłem do czytania tych xiążek.
Ostatnią nadzieię poprawienia gustu mego w naukach pokładaiąc wuy w francuzkim ięzyku, kazał mi się go uczyć. Widziałem sam potrzebę, nie żeby umieiętność iego służyć mi miała do czytania xiążek pożytecznych, ale że we wszystkich posiedzeniach, gdzie ton dobry przeszedł z Paryża, rzadko Polak mówi do Polaka oyczystym ięzykiem. Metr70 móy iako sam był naybiegleyszy w dzieiach romansowych, tak do tey umieiętności ciekawość we mnie wzbudzaiąc, wprawił mię w gust czytania takich tylko xiążek.
Dzięki pierwszym wynalazcom romansów i dzieł teatralnych, iż tych pism na samey intrydze miłości założyli osnowę. Poźnieysi źli w wielu rzeczach naśladowcy to także szczególnie za cel sobie wzięli, aby nie nudzić moralnością młodego czytelnika, ale wzbudzaiąc w nim ciekawość intrygami miłości, podżegać ogień, zapalać imaginacyą i przewracać głowę dziwacznemi awanturami71.
Jaka tylko z podobnych xiążek wpadła mi w ręce, zawsze to coraz głębiey zostawało w umyśle, iż miłość iest ów ogień niebieski, który wchodził w ułożenie