Sok z selera naciowego – sekret Boskiego Lekarza. Naturalny sposób na chroniczne dolegliwości i rewolucja w odżywianiu. Anthony William. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Anthony William
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Учебная литература
Год издания: 0
isbn: 978-83-8171-254-5
Скачать книгу
się z nią zetknęli, prosili o marchew, jabłko albo buraka do smaku. Wówczas odpowiadałem: „To mijałoby się z celem. Zakłóciłoby mechanizm leczniczy – działanie klasterowych soli sodowych (więcej na ten temat w dalszej części książki).

      Niekiedy rodzice podawali ten sok również swoim dzieciom. Gdy dziecko kaszlało, przynosiłem nieco soku z selera naciowego, jego mama zaś dawała mu go do wypicia. Rodzice ufali mi, ponieważ widzieli jego skuteczność. Sok z selera naciowego to tak silne lekarstwo, że jeśli jakieś dziecko krzyczało albo płakało po zjedzeniu słodyczy podczas zakupów, a ja przyniosłem rodzicom trochę soku, by podali go dziecku, to nagle się uspokajało i czuło się szczęśliwe. Sok z selera naciowego świetnie stabilizuje wahania poziomu cukru we krwi.

      Nieustannie biegałem tam i z powrotem, by utrzymywać wyciskarkę w czystości i przygotowywać więcej soku z selera naciowego. To plus czas poświęcany przeze mnie na skromne konsultacje zdrowotne dla klientów sprawiło, że mój szef musiał przenieść na kogoś innego mój zakres obowiązków, czyli wykładanie towarów na półki. Był w tym bardzo wyrozumiały. Powiedział, że nigdy dotąd nie zamawiał takich ilości selera naciowego.

      Kilkanaście lat później zacząłem wygłaszać wykłady w sklepach ze zdrową żywnością w różnych częściach kraju. Stawałem przez audytorium liczącym od 50 do 500 osób i opowiadałem o silnych właściwości leczniczych czystego soku z selera naciowego. Było to w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Bardzo niewiele osób było wtedy posiadaczami wyciskarki do soków, więc pokazywałem, jak wycisnąć sok z selera naciowego za pomocą blendera poprzez zmiksowanie pokrojonego w małe kawałki selera i odciśnięcie soku. Jeśli ktoś nie miał ani wyciskarki, ani blendera, wówczas mówiłem, by przeżuwał łodygi selera naciowego i wypluwał pulpę. Nie była to idealna metoda – nie każdy dawał radę przeżuwać tak duże ilości selera naciowego – ale lepszy rydz niż nic. Aby nie nadwyrężać mięśni szczęki, doradzałem, by przeżuwali mniejsze porcje w ciągu całego dnia.

      Gdy mówiłem o soku z selera naciowego, ludziom opadały szczęki – wówczas nie był to bowiem popularny surowiec do wyciskania soku. Sok wyciskało się wtedy z buraków, marchwi i jabłek, niekiedy dodawano ogórka, choć czasami zdarzało się, że również selera naciowego. Ale sok z samego selera naciowego? Dla ludzi nie miało to sensu. Nie wydawał się nawet apetyczny.

      W końcu jednak dotarło do ludzi, że seler naciowy jest zdrowy, ponieważ usłyszeli, że można kroić go w małe kawałki i dodawać do sałatek i zup. Niektórzy opisywali zdrowy bulion selerowo-marchwiowy, który przyrządzały ich babcie. Inni słyszeli nawet, że seler naciowy wykorzystywano w celach medycznych w starożytności – należy tu jednak zaznaczyć, że gdy słyszymy o historii stosowania selera w różnych kulturach, w większości przypadków jest mowa o selerze korzeniowym, a to zupełnie inna roślina. Naprawdę: seler naciowy i seler korzeniowy to dwie różne rośliny z tej samej rodziny. Seler korzeniowy, którego wygląd często jest porównywany do rzepy, nie nadaje się do wyciskania soku; jedynym sposobem na skorzystanie z jego wartości odżywczych jest ugotowanie. Na surowo jest ciężkostrawny. Ale i ugotowany nie da ci tego, co da ci sok z selera naciowego.

      Niezależnie od tego, co ludzie myśleli na temat selera naciowego – a spójrzmy prawdzie w oczy: nikt za bardzo o nim nie myślał – pomysł picia soku był czymś zupełnie nowym, gdy zaczynałem zalecać jego stosowanie. Seler naciowy i sok z niego to dwie różne koncepcje o całkowicie odmiennym znaczeniu. Świeżego soku z selera naciowego nigdy nie wykorzystywano w celach medycznych, a już na pewno nie w takich ilościach. Jeśli ktoś wycisnął sok z całego selera naciowego, to tylko dlatego, że wiądł w lodówce i trzeba było go zużyć, zanim przestanie nadawać się do użytku. Najprawdopodobniej dodawał kilka marchewek albo jabłko.

      Gdy więc zalecałem sok z selera naciowego, spotykałem się ze sporym sceptycyzmem. Najczęściej zadawano mi pytanie: „Sok… z selera?”. Ludzie tak mocno wierzyli, że seler naciowy jest najlepszy w kawałkach jako przekąska z dipem albo jako jeden z wielu składników potraw, że niekiedy przekonanie kogokolwiek, iż zwykły sok z selera naciowego ma leczniczą moc, wydawało się zadaniem graniczącym z cudem. Lekarze i terapeuci całkowicie odrzucali taką możliwość.

      Tymczasem obserwowane przeze mnie rezultaty u osób, które wzięły to na serio, były naprawdę imponujące. Podróżowałem, kontynuując pokazywanie ludziom w małych i dużych sklepach ze zdrową żywnością, kameralnych kinach, a nawet salkach parafialnych, jak przyrządzać sok z selera naciowego, i przekazując im informacje na temat jego leczniczych właściwości na wszystko, co im dolega, łącznie z informacjami zawartymi w książkach z serii Boski lekarz.

      We wczesnych latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia po jednej z prezentacji na temat blendowania selera naciowego i odsączania soku, podczas której przedstawiłem coś w rodzaju rozprawy o jego właściwościach, podeszła do mnie pani pod trzydziestkę.

      – Jestem uzależniona – powiedziała. – Od wszystkiego. Taką mam osobowość.

      – Niech więc pani pije litr soku z selera naciowego raz dziennie – odpowiedziałem.

      Miesiąc później byłem tam ponownie z kolejnym wykładem. Z grona osiemdziesięciu czy dziewięćdziesięciu osób znów wyłoniła się owa młoda kobieta i podeszła do mnie.

      – Pamięta mnie pan? – zapytała.

      – Miała pani problem z uzależnieniami – odparłem. – Jak się pani miewa?

      – Wyleczył mnie pan z nich – odpowiedziała.

      – Tak?

      – Tak – potwierdziła. – Zalecił mi pan picie soku z selera naciowego.

      – To ten sok panią uleczył, nie ja – stwierdziłem. – Proszę nadal go pić.

      – Dotąd, od wczesnego dzieciństwa, nie było w moim życiu miesiąca bez cierpienia – wyznała. – Już zawsze będę go piła.

      W ciągu tych wielu lat przekonałem się, że sok z selera naciowego istotnie ma specjalną zdolność do zatrzymywania błędnych kół. Niezależnie od tego, czy uzależnienie dotyczyło żywności, na przykład ciast, ciastek i chipsów albo ogólnego przejadania się, czy też używek lub narkotyków, leków na receptę, gniewu, palenia czy czegokolwiek innego, osoba uzależniona często najpierw miała lęki bądź depresję. Jeśli zaś do uzależnienia nie prowadziły lęk albo depresja, to pojawiały się one jako następstwo uzależnienia. Mechanizm złożony z myśli i uczuć prowadzących do konkretnych zachowań oraz zachowań prowadzących do konkretnych myśli i uczuć może wydawać się niepowstrzymany. Sok z selera naciowego przerywa to błędne koło, przynosząc natychmiastową ulgę od uzależnienia, lęku i depresji, i pomagając odzyskać grunt pod nogami.

      Sceptycy jednak zawsze się znajdą. Podczas moich wykładów wzrok słuchaczy często mówił: Seler? Jak to możliwe? Przecież jest bezwartościowy. Czasami niektórzy się śmiali (i nadal się śmieją, chociaż coraz trudniej śmiać się z soku z selera naciowego, ponieważ coraz więcej osób upublicznia historię swojego wyleczenia). Niektórzy słuchacze moich wykładów czy pacjenci przychodzący do mojego gabinetu nie chcieli słyszeć o niczym innym niż sok marchwiowy bądź lekarstwa na receptę.

      Inni byli otwarci i mówili: „Jestem chory. Przechodzę przez piekło. Ledwo się tu przywlokłem. Czuję się tak źle, że ledwo trzymam się na nogach”. Od tamtej pory jedno się jednak nie zmieniło: gdy ktoś choruje, korzysta z możliwości, z których w innych okolicznościach nigdy by nie skorzystał.

      – Czego pan próbował? – pytałem.

      – Wszystkiego. Nic nie pomogło. Spróbuję czegokolwiek – słyszałem w odpowiedzi.

      Zalecałem więc sok z selera naciowego.

      – Dobrze – odpowiadały