Księga życia. Trylogia Wszystkich Dusz. Tom 3. Deborah Harkness. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Deborah Harkness
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Детективная фантастика
Год издания: 0
isbn: 9788366409996
Скачать книгу
* *

      Nocne wędrówki po Sept-Tours nie złagodziły gniewu ani niepokoju Matthew. Jeśli już, to powiększyły rysy w jego samokontroli. Sfrustrowany wybrał do swojej wieży trasę powrotną przechodzącą obok twierdzy i kaplicy. Znajdowały się w niej tablice pamiątkowe większości zmarłych de Clermontów: Philippe’a, Louisy, jej brata bliźniaka Louisa, Godfreya, Hugh, a także kilkorga ich dzieci, ukochanych przyjaciół i służących.

      – Dzień dobry, Matthew. – Powietrze wypełnił zapach szafranu i skórki pomarańczowej.

      Fernando. Po długim wahaniu Matthew zmusił się do tego, żeby się odwrócić.

      Zwykle stare drewniane drzwi kaplicy były zamknięte, bo tylko Matthew spędzał w niej czas. Tego wieczoru stały otworem, a na tle ciepłego blasku świec wylewającego się ze środka rysowała się sylwetka mężczyzny.

      – Miałem nadzieję, że cię spotkam. – Fernando zrobił szeroki zapraszający gest ręką.

      Patrzył, jak szwagier idzie w jego stronę, i przyglądał się jego twarzy w poszukiwaniu znaków ostrzegawczych: rozszerzonych źrenic, falowania ramion przypominającego najeżonego na grzbiecie wilka, pomruku rodzącego się w głębi gardła.

      – Inspekcja wypadła pomyślnie? – zapytał Matthew z defensywną nutą w głosie.

      – Ujdzie. – Fernando zamknął za nimi drzwi. – Ledwo.

      Matthew lekko przesunął palcami po masywnym sarkofagu Philippe’a stojącym na środku kaplicy i ruszył dalej bezszelestnie pod czujnym spojrzeniem brązowych oczu Fernanda.

      – Gratuluję małżeństwa, Matthew – powiedział Fernando. – Choć jeszcze nie poznałem Diany, Sarah opowiadała mi o niej tyle historii, że mam wrażenie, jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi.

      – Przykro mi, Fernando, ale… – zaczął Matthew ze skruszoną miną.

      Gonçalves uciszył go gestem ręki.

      – Nie ma potrzeby przepraszać.

      – Dziękuję, że zaopiekowałeś się ciotką Diany – powiedział Matthew. – Wiem, jak trudno ci tu przebywać.

      – Wdowa potrzebowała kogoś, kto pomyśli najpierw o jej bólu. Ty to samo zrobiłeś dla mnie, kiedy umarł Hugh.

      W Sept-Tours wszyscy, od Gallowglassa i ogrodnika po Victoire’a i Ysabeau mówili o Sarah zawsze w odniesieniu do Emily, a nie po imieniu, kiedy nie było jej w pobliżu. Zwrot wyrażał szacunek, a jednocześnie wciąż przypominał o stracie.

      – Muszę cię zapytać, Matthew: czy Diana wie o twoim szale krwi? – Fernando mówił cicho. Mury kaplicy były grube, ale przezorność zawsze była wskazana.

      – Oczywiście, że wie.

      Matthew opadł na kolana przed małym stosem zbroi i broni w jednej z nisz kaplicy. Przestrzeń była dostatecznie duża, żeby pomieścić trumnę, ale Hugh de Clermont został spalony na stosie, tak że nie zostało nic do pochowania. Matthew stworzył dla ulubionego brata rodzaj pomnika z pomalowanego drewna i metalu: tarczy, rękawic, kolczugi, zbroi płytowej, miecza i hełmu.

      – Wybacz mi sugestię, że ukrywałbyś tak ważną kwestię przed tą, którą kochasz. – Fernando trzepnął go w ucho. – Cieszę się, że powiedziałeś żonie, ale zasługujesz na baty za to, że nic nie pisnąłeś Marcusowi ani Hamishowi… ani Sarah.

      – Możesz spróbować. – W głosie Matthew pobrzmiewała groźba, która odstraszyłaby każdego innego członka jego rodziny… tylko nie Fernanda.

      – Chciałbyś prostej kary, co? Ale nie wykpisz się tak łatwo. Nie tym razem. – Gonçalves ukląkł obok niego.

      Zapadła długa cisza. Fernando czekał cierpliwie.

      – Szał krwi się nasilił. – Matthew oparł głowę na dłoniach złożonych do modlitwy.

      – Oczywiście, że tak. Teraz jesteś żonaty. Czego się spodziewałeś?

      Chemiczne i emocjonalne reakcje towarzyszące małżeństwu były intensywne i nawet całkiem zdrowe wampiry z trudem znosiły jakikolwiek rozdzielenie z partnerem. Nawet krótkie rozstania prowadziły do niepokoju, irytacji, agresji i w rzadkich wypadkach do szaleństwa. U wampira dotkniętego szałem krwi zarówno impuls łączenia się w pary, jak i skutki rozłąki były wielokrotnie spotęgowane.

      – Sądziłem, że sobie poradzę. – Matthew oparł czoło na dłoniach. – Wierzyłem, że miłość do Diany jest silniejsza niż choroba.

      – Och, Matthew. Możliwe, że jesteś większym idealistą niż Hugh w swoich najlepszych czasach. – Fernando westchnął i położył dłoń na jego ramieniu.

      Zawsze dawał pociechę i pomoc tym, którzy ich potrzebowali… nawet jeśli na to nie zasługiwali. Wysłał Matthew na studia u chirurga Albucasisa, kiedy brat jego partnera starał się przezwyciężyć śmiertelne ataki szału, dręczące go w pierwszych wiekach po ponownych narodzinach. To Fernando chronił Hugh – brata, którego Matthew wielbił – kiedy ten przyjeżdżał z pola bitwy do książek, a potem wracał na wojnę. Bez jego opieki Hugh stawiałby się do walki z tomikiem poezji, tępym mieczem i jedną rękawicą. To Fernando powiedział Philippe’owi, że rozkaz, żeby Matthew wrócił do Jerozolimy, byłby straszliwym błędem. Niestety, ani jeden, ani drugi go nie posłuchali.

      – Z trudem zmusiłem się do tego, żeby ją dzisiaj opuścić. – Matthew przebiegł wzrokiem po kaplicy. – Nie mogę usiedzieć spokojnie. Bardzo chcę coś zabić, ale prawie niemożliwe jest oddalenie się od niej tak, żeby nie słyszeć jej oddechu.

      Fernando słuchał z niemym współczuciem, choć nie rozumiał, dlaczego Matthew jest zdziwiony. Musiał sobie przypominać, że świeżo poślubione wampiry często nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ta nowa więź może na nie wpływać.

      – Teraz Diana chce być blisko Sarah i mnie. Ale kiedy jej smutek z powodu śmierci Emily minie, będzie chciała wrócić do swojego życia. – Matthew był wyraźnie zmartwiony.

      – Nie może. Nie, kiedy ty będziesz stał przy jej boku. – Przy nim Fernando nigdy nie owijał niczego w bawełnę. Idealiści tacy jak on potrzebowali szczerości, bo inaczej się gubili. – Diana się dostosuje, jeśli cię kocha.

      – Nie będzie musiała się dostosowywać – wycedził Matthew przez zęby. – Nie odbiorę jej wolności, nieważne, ile mnie to będzie kosztować. W szesnastym wieku nie spędzałem z nią każdej minuty. Nie ma powodu, żeby to się zmieniło w dwudziestym pierwszym.

      – W przeszłości panowałaś nad uczuciami, bo jeśli nawet ciebie przy niej nie było, to był Gallowglass. – Gdy zobaczył zaskoczoną minę Matthew, wyjaśnił: – Opowiedział mi wszystko o waszym życiu w Londynie i Pradze. A jeśli nie Gallowglass, przy Dianie zawsze ktoś był: Philippe, Davy, inna czarownica, Mary, Henry. Naprawdę myślisz, że telefony komórkowe dadzą ci porównywalne poczucie bliskości i kontroli?

      Szał krwi czaił się tuż pod powierzchnią, Matthew nadal czuł gniew, ale jednocześnie wyglądał na przygnębionego. Fernando pomyślał, że to jest krok we właściwym kierunku.

      – Ysabeau powinna cię powstrzymać przed związkiem z Dianą Bishop, kiedy stało się jasne, do czego to wszystko zmierza – rzekł surowo Fernando. Gdyby Matthew był jego dzieckiem, zamknąłby go w stalowej wieży, żeby temu zapobiec.

      – Powstrzymała mnie. – Wyraz twarzy Matthew stał się jeszcze bardziej nieszczęśliwy. – Nie byłem związany z Dianą do naszego przyjazdu do Sept-Tours w tysiąc pięćset dziewięćdziesiątym. Dopiero Philippe dał nam błogosławieństwo.

      Fernando poczuł gorycz w ustach.

      – Arogancja tego człowieka nie znała granic. Bez wątpienia zaplanował wszystko przed