Projekt okładki: Pola Rusiłowicz
Redakcja: Małgorzata Burakiewicz
Redakcja techniczna: Anna Sawicka-Banaszkiewicz
Korekta: Anna Sawicka-Banaszkiewicz
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Zdjęcia wykorzystane na okładce:
© Dziewul/Shutterstock
© Dmitrii Simakov/Shutterstock
© Patrizio Martorana/Shutterstock
© by Ilona Gołębiewska
© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2020
ISBN 978-83-287-1257-7
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2020
Moim Przyjaciołom
w podziękowaniu za to, że są zawsze blisko
i mogę na nich polegać w każdej sytuacji
Nie wystarczy pokochać,
trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce
i przenieść ją przez całe życie.
KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI
Spis treści
Prolog: Zapisane w zakamarkach pamięci…
Rozdział I: Nie uciekniesz przed przeznaczeniem – o ciągłym rozpamiętywaniu przeszłości, zamknięciu się w czterech ścianach, bardzo bolesnej tajemnicy i sile rodzinnych więzi
Rozdział II: Codzienność w zwolnionym tempie – o początkach nowego życia, miłym podarunku od losu, wyraźnych śladach przeszłości i nieco zapomnianej pasji
Rozdział III: Przeszłość kiedyś się upomni o prawdę – o skutkach pochopnych decyzji, męczącym poczuciu winy, szukaniu nowej drogi i braku ojcowskiej miłości
Rozdział IV: Do odważnych świat należy – o świętach jak z bajki, tradycji balu sylwestrowego na sto par, niezwykle intrygującym mężczyźnie i całkiem nowych możliwościach
Rozdział V: Nic nie jest dane raz na zawsze – o niepokojących wieściach, pożegnaniu kogoś ważnego, rozmowie pełnej emocji i gorzkim smaku kolejnej porażki
Rozdział VI: Każdy dzień jest jak wyczekiwany prezent – o rychłym ślubie, trudnej pracy przed obiektywem, wyjeździe w nieznane i kimś, kto zawsze zjawia się znienacka
Rozdział VII: Za każdym człowiekiem stoi niezwykła historia – o pochopnych oskarżeniach młodego buntownika, spotkaniu tajemniczego mężczyzny i niespodziewanej rozmowie
Rozdział VIII: Wszystko się zdarzyć może – o pozorach udanego życia, patencie na skuteczną naukę, kuligu jak za dawnych lat i powolnym kruszeniu zranionego serca
Rozdział IX: Każdy ma prawo do drugiej szansy – o nietypowej randce w śnieżny wieczór, urażonej dumie kochającej matki, zapomnianym smaku pocałunków i miłej wizycie
Rozdział X: Najbardziej niszczy skrywany latami żal – o miłej wizycie z dość kłopotliwym zakończeniem, słabości zranionego człowieka i obwinianiu się o przeszłość
Rozdział XI: Dobre chęci to jednak za mało – o problemach z otwarciem się na miłość, pułapce przepracowania, zaskakujących groźbach i wyznaniu gorzkiej prawdy
Rozdział XII: Tak trudno zdobyć czyjeś zaufanie – o niespodziewanej agresji byłego kochanka, krótkiej chwili słabości, przedślubnych rewiach mody i strachu o życie kogoś bliskiego
Rozdział XIII: Czas na mądre decyzje – o niepokojącym znalezisku, wspominaniu niesfornego ojca, próbach odbudowy nadużytego zaufania i zdobywaniu wiedzy w miłych okolicznościach
Rozdział XIV: Zapamiętaj to, co najpiękniejsze – o rozprawieniu się z kłopotliwym długiem, trudnej sztuce wspólnego życia, pogubieniu się w uczuciach i słowach dających nadzieję
Rozdział XV: Chcę być blisko ciebie – o odkrywanej powoli namiętności, zaczynaniu wszystkiego od nowa, szczęściu w rodzinnym gronie i śmiałych deklaracjach dotyczących przyszłości
Epilog: Wszyscy jesteśmy tutaj tylko na chwilę…
Z przepiśnika Basi
Słowo od autorki
Prolog
Zapisane w zakamarkach pamięci…
Lipowe Wzgórze, kwiecień 1995 roku
Czasami w zwyczajnie zapowiadającym się dniu zdarza się coś, co może zmienić całe życie. Tak było i tym razem. Poranek był wyjątkowo piękny. Wydawało się, że błogi spokój jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Przez niewielką szparę w ciężkich zasłonach padały promienie słońca, oświetlając jasno przeciwległą ścianę, na której wisiała galeria rodzinnych zdjęć oprawionych w złote ramki. Fotografie w różnych odcieniach sepii, czerni i bieli były bardzo stare. Dzięki nim pamięć o tych, których już nie było wśród żywych, wciąż trwała w dworskich murach. Każde z kilkunastu zdjęć stanowiło barwną anegdotę z życia przodków. To oni tworzyli historię tego niezwykłego miejsca i niepowtarzalny klimat, który dawało się odczuć niemalże na każdym kroku.
Klara miała w zwyczaju przyglądać się im wszystkim każdego ranka. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ci wszyscy ludzie, tak samo jak teraz ona, wstawali skoro świt, by cieszyć się kolejnym dniem, spacerami po dworskim ogrodzie, czytaniem książek w cieniu starych lip, z których słynęło Lipowe Wzgórze i całe Lipowczany.