Nie będąca w stanie dotrzymać nam kroku piechota zostaje daleko z tyłu. Na mój, wydany przez radio, rozkaz plutony zajmują stanowiska w wysokich polach kukurydzy i oczekują piechoty, szybko i prawie bez przeszkód postępującej naprzód pod naszą osłoną ogniową. Przed naszymi oczyma rozpościera się pole bitwy, którego nie mógłby namalować w jego straszliwym a zarazem pięknym kształcie żaden malarz. Znów mamy szczęście. Mimo uderzających w bliskim sąsiedztwie granatów wszystkich kalibrów, wystrzeliwanych przez obie strony, nie mamy żadnych strat. Zostaje już osiągnięty cel natarcia. Zapada ciemność. Grupuję kompanię bliżej i każę obsadzić skraj lasu. Ogień wszelkiego kalibru, prowadzony ze wszystkich stron na nasz las, jest nie do opisania. Mimo to piechurzy chcą pod osłoną nocy przedzierać się dalej. Dostrzegam bezsensowność takiej akcji, bo batalion ani z prawej ani z lewej nie ma styczności z innymi jednostkami. Dlatego przekazuję leżącemu obok mego czołgu oficerowi piechoty rozkaz pułku, że ten skraj lasu jest celem natarcia, który mieliśmy osiągnąć. Mimo potężnego ognia artylerii i zupełnych ciemności, na prośbę piechoty, decyduję się pozostać przy niej jeszcze 30 minut. Potem wycofuję kompanię w kolumnie marszowej przez płonące, słabo oświetlone pole walki, z powrotem na pozycję wyjściową za stogami. Tracimy jeden czołg – zostaje on w lasku u celu natarcia, jednak załodze udaje się uratować. Niestety sąsiednie jednostki są daleko z tyłu – wobec czego II. batalion z moją kompanią tkwią 5 kilometrów w głębi terytorium nieprzyjaciela. W związku z tym batalion musi w nocy z 10 na 11 września znów wycofać się na swoją pozycję wyjściową, aby nie zostać odciętym przez nieprzyjaciela. Na pozycji wyjściowej 2. kompanii przy stogach siana panują zupełne ciemności. Nawiązuję połączenie ze sztabem pułku i każę dostarczyć amunicję, paliwo i żywność, bo kompania podczas natarcia prawie zupełnie zużyła amunicję.
Jako, że trzeba też usunąć kilka uszkodzeń, kompania pracuje przez całą noc i o świcie 11 września znów jest gotowa do boju. Obserwując front nocą można się zorientować, że Polak posunął się naprzód na naszym lewym skrzydle. Patrząc na białe race sygnałowe (nasza pierwsza linia) odnoszę wrażenie częściowego oskrzydlenia od lewej. Tak, polskie zuchwalstwo sięga aż tak daleko, że na tyłach naszych czołgów na sztab pułku przeprowadzony zostaje napad z użyciem granatów ręcznych.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.