Pół wieku później wszyscy historycy się zgodzili, że to wydarzenie z 1969 roku stało się punktem zwrotnym w dziejach ludzkości.
Chociaż nie miał takiego zamiaru, Bai stał się postacią historyczną. Nigdy jednak nie dowiedział się o tym. Badacze stwierdzili z rozczarowaniem, że reszta jego życia upłynęła całkiem zwyczajnie. Pracował w „Wiadomościach Wielkiej Produkcji” do 1975 roku, kiedy rozwiązano Korpus Produkcji i Budowy w Mongolii Wewnętrznej. Potem wysłano go do pewnego miasta w Chinach Północno-Wschodnich, gdzie do początku lat osiemdziesiątych pracował w Stowarzyszeniu Naukowym. Później wyjechał do Kanady i uczył w chińskiej szkole w Ottawie do 1991 roku, kiedy zmarł na raka płuc. Przez resztę życia ani razu nie wspomniał o Ye Wenjie i nie wiemy, czy kiedykolwiek miał wyrzuty sumienia z powodu tego, co jej zrobił.
– Wenjie, w kompanii traktowano cię bardzo dobrze. – Dowódca kompanii wypuścił gęsty kłąb dymu z fajki nabitej tytoniem Mohe. Popatrzył na podłogę i ciągnął: – Ze względu na twoje pochodzenie jesteś politycznie podejrzana, a mimo to zawsze traktowaliśmy cię jak jedną z nas. Zarówno instruktor polityczny, jak i ja przeprowadziliśmy z tobą wiele rozmów w związku z twoją skłonnością do separowania się od innych i brakiem motywacji do doskonalenia się. Chcemy ci pomóc. Ale popatrz na siebie! Popełniłaś taki poważny błąd!
Instruktor polityczny podjął wątek:
– Zawsze mówiłem, że moim zdaniem ona ma głęboko zakorzenioną niechęć do rewolucji kulturalnej.
– Zabierzcie ją, razem z dowodami jej zbrodni, do dowództwa dywizji – rzekł kierownik Zhang z obojętną miną.
Pozostałe trzy więźniarki wyprowadzono jedną po drugiej i w końcu Ye została w celi sama. Mała kupka węgla w rogu została zużyta i nie przyszedł nikt, by uzupełnić opał. Ogień w piecu zgasł już jakiś czas temu. W celi było tak zimno, że Ye musiała zawinąć się w koc.
Przed zmrokiem przyszła do niej dwójka oficjeli. Starszą, aktywistkę, jej towarzysz przedstawił jako reprezentantkę wojska w średnim sądzie ludowym6.
– Nazywam się Cheng Lihua – przedstawiła się sama aktywistka.
Miała czterdzieści kilka lat, łagodną twarz i widać było, że w młodości była bardzo ładna. Ubrana była w wojskową kurtkę i nosiła okulary w grubych oprawkach. Kiedy mówiła, uśmiechała się i od razu dawała się polubić. Ye Wenjie wiedziała, że wizyta aktywistki tak wysokiego szczebla u więźniarki, która czeka na proces, jest czymś niezwykłym. Skinęła powściągliwie głową do Cheng i przesunęła się nieco, by zrobić jej miejsce na wąskiej pryczy.
– Ależ tu zimno. Co się stało z piecem? – Cheng spojrzała z przyganą na stojącego w drzwiach celi dyrektora zakładu karnego. – Hmm, jesteś bardzo młoda. Młodsza, niż sobie wyobrażałam.
Usiadła na pryczy obok Ye i zaczęła grzebać w teczce, wciąż mrucząc:
– Wenjie, jesteś bardzo zdezorientowana. Wszyscy młodzi są tacy sami. Im więcej czytacie książek, tym bardziej stajecie się zdezorientowani. Ech, co tu mówić…
Znalazła to, czego szukała. Wyjęła mały plik papierów. Spojrzała na Ye wzrokiem pełnym dobroci i tkliwości.
– Ale to nic wielkiego. Kto nie popełnia błędów w młodości? Ja sama też nie byłam od nich wolna. Należałam wtedy do trupy artystycznej Czwartej Armii Polowej i specjalizowałam się w śpiewaniu piosenek radzieckich. Pewnego razu oświadczyłam podczas wiecu politycznego, że Chiny powinny przestać być osobnym państwem i przyłączyć się do ZSRR jako jedna z republik. Dzięki temu zostałby umocniony międzynarodowy komunizm. Jaka byłam naiwna! Ale kto nie był naiwny? Co się stało, to się nie odstanie. Kiedy się popełni błąd, ważne jest, by potrafić się do tego przyznać i naprawić go. Potem można kontynuować rewolucję.
Słowa Cheng sprawiły, że Ye poczuła do niej pewną sympatię, ale po tylu ciężkich przejściach nauczyła się ostrożności. Nie śmiała wierzyć w taką dobroć, która była niemal luksusem.
Cheng położyła papiery na łóżku przed Ye i podała jej pióro.
– No więc podpisz to. Potem będziemy mogły porozmawiać szczerze i rozwiązać twoje problemy ideologiczne.
Mówiła tonem matki zachęcającej córkę do jedzenia.
Ye patrzyła w milczeniu na stos papierów. Nie wzięła pióra, nawet się nie poruszyła.
Cheng obdarzyła ją łagodnym uśmiechem.
– Możesz mi zaufać, Wenjie. Osobiście gwarantuję, że ten dokument nie ma nic wspólnego z twoją sprawą. No, dalej. Podpisz.
– Ye Wenjie, przedstawicielka Cheng stara się ci pomóc – dodał jej towarzysz, który stał z boku. – Ciężko pracowała dla twojego dobra.
Cheng uciszyła go machnięciem ręki.
– To zrozumiałe. Biedne dziecko! Jesteś taka przestraszona. Nie wszyscy towarzysze mają wystarczająco wysoką świadomość polityczną. Niektórzy członkowie Korpusu Budowy i sądu ludowego stosują nazbyt uproszczone metody i zachowują się tak niegrzecznie. To zupełnie niestosowne. No dobrze, Wenjie, może przeczytasz ten dokument? Czytaj uważnie.
Ye podniosła papiery i przekartkowała je w mdłym świetle celi. Przedstawicielka Cheng nie kłamała. Ten dokument rzeczywiście nie miał nic wspólnego z jej sprawą.
Dotyczył jej ojca. Był w nim zapis jego spotkań i rozmów z pewnymi osobami. Źródłem informacji była jej młodsza siostra, Wenxue. Jako jedna z najbardziej radykalnych czerwonogwardzistek zawsze aktywnie demaskowała ojca i tworzyła przeróżne doniesienia ujawniające jego rzekome winy. Niektóre z dostarczonych przez nią materiałów doprowadziły w końcu do jego śmierci.
Ale Ye widziała, że ten raport nie wyszedł spod ręki jej siostry. Wenxue miała emocjonalny, impulsywny styl. Kiedy czytało się jej doniesienia, każda linijka wybuchała jak seria ogni sztucznych. Natomiast dokument, który miała przed sobą, napisany został w chłodny, przemyślany sposób i był bardzo drobiazgowy. Kto z kim, kiedy i gdzie rozmawiał, co było przedmiotem rozmowy – podano każdy szczegół, wraz z dokładną datą. Ktoś, kto nie miał doświadczenia, mógł odnieść wrażenie, że jest to nudny dziennik, ale spoza jego treści wyzierały wyrachowanie i ukryty cel, bardzo różniący od dziecinnych wygłupów Wenxue.
Ye nie rozumiała dokładnie, o co chodzi w tym dokumencie, ale wyczuwała, że ma to coś wspólnego z ważnym projektem z zakresu obrony kraju. Jako córka fizyka domyślała się, że odnosi się on do rozpoczętego w 1964 roku programu budowy podwójnej bomby, który doprowadził Chiny do uzyskania pierwszej bomby atomowej i wodorowej, o czym wiadomość wstrząsnęła światem.
Jeśli ktoś chciał w tym okresie rewolucji kulturalnej doprowadzić do upadku osoby piastującej wysokie stanowisko, musiał zebrać dowody jej mankamentów w dziedzinie, za którą była odpowiedzialna. Ale program budowy podwójnej bomby stwarzał wielkie trudności w knuciu takich intryg. Był mocno chroniony przez najwyższe szczeble rządowe, które nie chciały, by rewolucja kulturalna doprowadziła do zakłóceń w jego realizacji. Tym, którzy mieli nikczemne zamiary, ciężko było się dobrać do kogoś, kto w nim uczestniczył.
Z powodu pochodzenia jej ojciec