Dr JOCHEN BÖHLER jest wieloletnim pracownikiem Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Obecnie pracuje na Uniwersytecie w Jenie. Jest m.in. autorem wydanych przez Znak książek Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce i Najazd 1939, w której stara się przedstawić niemieckie spojrzenie na kampanię 1939 roku.
Rozmowa jest połączeniem dwóch wywiadów, które przeprowadziłem z Jochenem Böhlerem.
6
Kto zabił Rudolfa Hessa?
Rozmowa z brytyjskim historykiem PETEREM PADFIELDEM
Samobójstwo w wieku 93 lat? To chyba nie zdarza się często.
Dzięki moim staraniom władze w Londynie odtajniły wyniki śledztwa przeprowadzonego przez brytyjską żandarmerię wojskową. Przestudiowałem dokładnie zarówno raport końcowy tego śledztwa, jak i wszystkie zeznania przesłuchanych wówczas świadków. Jeżeli te zeznania są prawdziwe, to Rudolf Hess, zastępca Adolfa Hitlera w NSDAP, 17 sierpnia 1987 roku popełnił samobójstwo w więzieniu Spandau w Berlinie Zachodnim.
Ale…
…ale rozmawiałem również z amerykańskimi żołnierzami, którzy pilnowali Hessa. Powiedzieli mi, że świadkowie zostali dokładnie poinstruowani, co mają mówić śledczym. Mieli potwierdzić, że więzień sam odebrał sobie życie. Jeżeli to prawda – Rudolf Hess został zamordowany.
Do której wersji pan się skłania?
Nie mogę tego rozstrzygnąć ze stuprocentową pewnością. Teoria o morderstwie wydaje mi się jednak bardziej prawdopodobna.
Dlaczego?
Hess został odnaleziony w domku letniskowym zbudowanym w ogrodzie na terenie Spandau. Wisiał na przedłużaczu elektrycznym przytwierdzonym do klamki okiennej znajdującej się około 1,4 metra od podłogi. Przyczyną śmierci było uduszenie. Pojawia się więc zasadnicza kwestia: Czy tak stary, niesprawny człowiek mógłby sobie odebrać życie w taki drastyczny sposób?
Właśnie takie wątpliwości miał syn Hessa, Wolf, który był przekonany, że jego ojciec padł ofiarą mordu.
Tak, okoliczności tej śmierci są bardzo tajemnicze. Podstawowe pytanie brzmi: Czy przedłużacz wisiał już na klamce, gdy Hess wszedł do domku letniskowego, czy też on sam go tam powiesił? Zeznania świadków są w tej sprawie niejednoznaczne.
Hess zostawił jednak list pożegnalny do rodziny…
Tak, ale napisał go w roku 1969! Niemal dwadzieścia lat przed śmiercią. Rudolf Hess ciężko wtedy chorował i był przekonany, że umrze. Napisał więc krótki list pożegnalny do najbliższych. Po dwudziestu latach, gdy naprawdę umarł, władze podrzuciły ten dokument. Zwroty z tego listu i jego kontekst jasno jednak wskazują, że został napisany w latach sześćdziesiątych, a nie w roku 1987.
Jeżeli Hess został zamordowany, to przez kogo?
Pilnowali go na zmianę żołnierze czterech zwycięskich mocarstw – Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego. Hess zginął w czasie zmiany amerykańskiej. Trudno jednak doszukać się motywu, który mogli mieć Amerykanie. Na ogół jako na sprawców wskazuje się więc na brytyjskie tajne służby.
A one jaki mogły mieć motyw?
Hess miał zostać rychło wypuszczony. W każdej chwili spodziewał się zwolnienia, bo Sowieci – którzy do tej pory je blokowali – wreszcie zmienili stanowisko. Według zwolenników teorii zamachu Brytyjczycy obawiali się, że Hess zwoła konferencję prasową i ujawni fakty niewygodne dla rządu Jej Królewskiej Mości. Dlatego postanowili go zlikwidować.
Jakie fakty?
Chodziło zapewne o sprawy z czasu jego uwięzienia w trakcie wojny. Problem polega na tym, że Hessa odwiedzali w Spandau członkowie rodziny, mógł zapraszać gości. Gdyby rzeczywiście miał do przekazania jakieś niesamowite rewelacje, mógł to zrobić wcześniej.
Według jednej z teorii Hess postradał zmysły. Już wcześniej był znany z maniakalnej hipochondrii i rozmaitych nerwic.
Nie podzielam tego poglądu. Jak na tak długi czas spędzony w niewoli – w sumie czterdzieści sześć lat! – zachował całkiem dobrą kondycję psychiczną. Nie, Hess nie był szaleńcem.
Jak wyglądało życie „więźnia numer 7”?
Na początku, zaraz po wojnie, reżim więzienny był dość surowy. Hess i inni przetrzymywani w Spandau narodowi socjaliści byli odcięci od świata. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wszyscy inni więźniowie zostali jednak zwolnieni – między innymi Albert Speer czy Karl Dönitz. Został tylko Hess. Kolejne wnioski o zwolnienie byłego zastępcy Führera blokowała jednak Moskwa.
Z czasem reżim więzienny złagodniał.
To prawda. Władze pod koniec lat sześćdziesiątych zgodziły się, aby Hessa odwiedzali bliscy. Mógł zapraszać do siebie pastorów, z którymi toczył długie dysputy. A także muzyków, którzy dla niego grali. Mógł oglądać telewizję, czytać książki i gazety. Szczególnie fascynowały go podróże kosmiczne. Miał zapewnioną opiekę medyczną. Blisko zaprzyjaźnił się z pielęgniarką, która – nawiasem mówiąc – była pewna, że został zamordowany.
Utrzymywać więzienie dla jednego więźnia? Przecież to absurd. Dlaczego alianci nie przenieśli Hessa gdzieś indziej?
Koszta utrzymywania Spandau były ogromne. Więzienie było jednak świetnym miejscem na nieformalne, tajne spotkania między Amerykanami, Brytyjczykami, Francuzami i Sowietami. Mogli tam rozmawiać, nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Dla Sowietów Spandau stanowiło również znakomity przyczółek szpiegowski na terenie Berlina Zachodniego. Nawiasem mówiąc, to tłumaczy, dlaczego tak długo nie chcieli się zgodzić na zwolnienie Hessa.
Co stało się ze Spandau po śmierci Hessa?
Zostało natychmiast zburzone.
To dość podejrzane.
Istotnie. Podobnie jak to, że domek letniskowy, w którym znaleziono ciało Hessa, został rozebrany w dwadzieścia cztery godziny po jego śmierci.
W 2011 roku zlikwidowano zaś grób Hessa. Jego nagrobek został zniszczony, a prochy rozrzucono nad morzem.
Domyślam się, że władze niemieckie obawiały się, iż grób Hessa stanie się miejscem pielgrzymek, świątynią współczesnych zwolenników narodowego socjalizmu. Żaden inny przywódca III Rzeszy – Hitler, Himmler, Göring i inni – nie ma grobu.
Po co miłośnicy narodowego socjalizmu mieliby pielgrzymować na grób Hessa? Przecież on zdradził Hitlera.
Wcale nie. Mój pogląd znacznie odbiega od opinii większości historyków. Oni wciąż uważają, że 10 maja 1941 roku Hess poleciał do Szkocji na własną rękę. Moim zdaniem to nonsens. Hess nigdy by czegoś takiego nie zrobił, nigdy nie zrobiłby nic wbrew swojemu ukochanemu Führerowi. Hess był stuprocentowo lojalny.
Jak więc wytłumaczyć jego postępowanie?
Nie mam wątpliwości, że wykonywał tajną misję powierzoną mu przez Hitlera. Jej celem było przekazanie Wielkiej Brytanii oferty pokojowej w przededniu operacji „Barbarossa”.