Hannibal. Thomas Harris. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Thomas Harris
Издательство: OSDW Azymut
Серия: Hannibal Lecter
Жанр произведения: Ужасы и Мистика
Год издания: 0
isbn: 978-83-8110-911-6
Скачать книгу
zapasy w błocie.

      Kiedyś Starling zależałoby na opinii tych mężczyzn. Teraz nie podobało im się to, co mówiła, ale ona już zbyt wiele widziała, żeby się tym przejmować.

      – Evelda Drumgo przez męża jest związana z gangiem Cripów – wtrącił Brigham. – Nasz człowiek twierdzi, że korzysta z ich ochrony, a oni rozprowadzają narkotyki na wybrzeżu. Cripowie chronią ją głównie przed Spliffami. Nie wiem, co zrobią, gdy zobaczą nas. Starają się nie wchodzić w drogę FBI.

      – Musicie też wiedzieć, że Evelda jest nosicielką wirusa HIV – dodała Starling. – Dijon zaraził ją brudną strzykawką. Dowiedziała się o tym w więzieniu i wpadła w furię. Tego dnia zabiła Marshę Valentine i wdała się w bójkę ze strażnikami. Jeśli nie jest uzbrojona, będzie pluć i gryźć, odda na was kał i mocz, więc zakładajcie rękawice i maski, zgodnie ze standardową procedurą operacyjną. Jak będziecie wprowadzać ją do samochodu i kłaść jej rękę na głowie, to uważajcie na igły we włosach i zabezpieczcie jej stopy.

      Burke’owi i Hare’owi coraz bardziej rzedły miny. Bolton wyglądał na nieszczęśliwego. Wskazał swoim obwisłym podbródkiem na broń Starling, wysłużonego colta kaliber 45 z paskiem szorstkiej taśmy na uchwycie, zawieszonego w luźnej indiańskiej kaburze na prawym biodrze.

      – Chodzi pani cały czas z odbezpieczoną bronią?

      – Odbezpieczoną przez cały boży dzień – odparła Starling.

      – To niebezpieczne – stwierdził Bolton.

      – Proszę przyjść na strzelnicę, a wszystko panu wyjaśnię.

      – Bolton, byłem instruktorem Starling, gdy przez trzy lata z rzędu zdobywała tytuł międzywydziałowego mistrza w strzelaniu z pistoletu – wtrącił Brigham. – Niech cię głowa nie boli o jej broń. Jak cię nazwali ci chłopcy z drużyny antyterrorystycznej, Velcro Cowboys, gdy ich udupiłaś, Starling? Annie Oakley?1

      – Oakley Trucicielka – odparła, wyglądając przez okno.

      Poczuła się samotnie w tej śmierdzącej starym capem furgonetce pełnej mężczyzn. Drażnił ją odór taniej wody po goleniu, potu i skóry. Trochę się bała, a strach miał dla niej smak monety pod językiem. Nagły obraz przeszył pamięć: pachnący tytoniem i tanim mydłem ojciec obiera w kuchni pomarańczę scyzorykiem ze złamanym ostrzem i dzieli się z nią owocem. Tylne światła pikapa nikną w oddali, ojciec odjeżdża na nocny patrol, z którego już nie wróci. Jego ubrania w szafie. Odświętna koszula. Jej eleganckie ciuchy, których nie ma okazji nosić. Smutne wyjściowe ubrania na wieszakach, jak stare zabawki na strychu.

      – Jeszcze jakieś dziesięć minut! – zawołał przez ramię kierowca.

      Brigham popatrzył przez przednią szybę i zerknął na zegarek.

      – Tu jest plan – powiedział. Miał naszkicowany pospiesznie flamastrem schemat i niewyraźny faks z rozkładem pomieszczeń, przesłany przez wydział budownictwa. – Hala targu rybnego tworzy jedną linię ze sklepami i magazynami stojącymi na nabrzeżu. Parcell Street kończy się ślepym zaułkiem przy Riverside Avenue, na tym niewielkim skwerze przed sklepem rybnym. Jak widzicie – ciągnął – budynek stoi tyłem do rzeki. Za nim jest dok, który biegnie wzdłuż całej hali. Na parterze, obok sklepu rybnego, mieści się laboratorium Eveldy. Wejście jest tutaj, od przodu, tuż obok markizy sklepu. Przy przyrządzaniu amfy Evelda na pewno rozstawi straże, co najmniej w promieniu trzech ulic. Ostrzegą ją na czas, żeby mogła się zwinąć. Grupa agentów z trzeciej furgonetki o piętnastej zero zero wkroczy tam z łodzi rybackiej od strony doków. My możemy podjechać najbliżej, pod same drzwi od ulicy, parę minut przed nalotem. Jeśli Evelda wyjdzie przez frontowe drzwi, zdejmiemy ją. Jeśli zostanie w środku, forsujemy wejście od ulicy, zaraz jak agenci wtargną od tyłu. Druga furgonetka to siedmiu ludzi wsparcia. Jeżeli wcześniej nie damy żadnego znaku, wchodzą o piętnastej zero zero.

      – Jak wchodzimy? – zapytała Starling.

      – Jeśli będzie spokojnie, rozwalamy drzwi – odezwał się Burke. – Ale jeśli usłyszymy strzały, do akcji wkracza avon. – Burke poklepał swoją broń.

      Starling widziała ją już wcześniej. Avonem nazywano siedemdziesięciosześciomilimetrowy pocisk magnum wypełniony sproszkowanym ołowiem, który wysadza zamek, nie robiąc krzywdy znajdującym się w środku ludziom.

      – A gdzie są dzieci Eveldy? – zapytała.

      – Nasz informator widział, jak zostawiła je w przedszkolu – odparł Brigham. – Doskonale zna sytuację rodzinną: zbliżył się na tyle, na ile pozwala bezpieczny seks.

      W słuchawkach Brighama zatrzeszczało. Patrzył na skrawek nieba widoczny przez tylne okno.

      – Może to tylko helikopter drogówki – powiedział do laryngofonu. – „Strike Two” dostrzegł minutę temu helikopter telewizyjny. Widziałeś coś? – zwrócił się do kierowcy.

      – Nie.

      – Oby należał do drogówki. Dobra, przygotować się.

      Siedemdziesiąt kilogramów suchego lodu nie wystarczy, żeby ochłodzić pięć osób, zamkniętych podczas upału w metalowej furgonetce, zwłaszcza jeśli są ubrane w kuloodporne kamizelki. Gdy Bolton podniósł ramiona, udowodnił, że dezodorant nie zastąpi kąpieli.

      Clarice wszyła sobie poduszki pod mundurową koszulę, żeby wygodniej było nosić kevlarową kamizelkę, w założeniu kuloodporną. Ten model miał dodatkowe płytki ceramiczne zarówno na przodzie, jak i na plecach, co zwiększało jego ciężar.

      Tragiczne doświadczenie nauczyło ją chronić plecy. Akcja prowadzona z ludźmi o różnym poziomie wyszkolenia, których się nie zna, może być niebezpieczną rozrywką. Gdy człowiek wychodzi przed kolumnę przerażonych żółtodziobów, może zarobić w plecy od swoich.

      Trzy kilometry od rzeki trzecia furgonetka oddzieliła się, żeby zawieźć zespół z DEA na spotkanie z łodzią rybacką. Samochód z grupą wsparcia trzymał się w bezpiecznej odległości za białym wozem obserwacyjnym.

      Wjeżdżali do coraz bardziej zaniedbanej dzielnicy. W jednej trzeciej budynków okna były zabite deskami, wypalone skrzynie samochodów zalegały przy krawężnikach. Przed barami i sklepikami wałęsali się młodzi mężczyźni. Dzieci bawiły się wokół płonącego na chodniku materaca.

      Ochroniarze Eveldy, jeśli tam byli, dobrze wtapiali się w tło. Wokół sklepów monopolowych i na parkingach przed spożywczymi w samochodach siedzieli mężczyźni i rozmawiali.

      Nisko zawieszony kabriolet impala z czterema młodymi Murzynami włączył się do ruchu i jechał powoli za furgonetką. Przednim kołem zahaczyli o chodnik, żeby zwrócić uwagę przechodzących dziewczyn, a dudniąca muzyka z ich samochodu wprawiła w drżenie metalowe boki obserwacyjnego vana.

      Starling doszła do wniosku, że nie stanowią zagrożenia. Cripowie niemal zawsze jeździli potężnym sedanem lub kombi z opuszczonymi do końca bocznymi szybami, odpowiednio starym, żeby nie rzucał się w oczy w tej okolicy. W środku siedziały zwykle trzy, czasem cztery osoby. Jeśli nie trzyma się wyobraźni na wodzy, nawet drużyna koszykarska w buicku wygląda groźnie.

      Czekając na zmianę świateł, Brigham zdjął osłonę z okularów peryskopu i poklepał Boltona po kolanie.

      – Rozejrzyj się, czy na chodniku nie paradują jakieś lokalne gwiazdy.

      Obiektyw peryskopu ukryty w wentylatorze na dachu dawał widok tylko na boki.

      Bolton zrobił pełen obrót i zatrzymał się, przecierając oczy.

      – Jak


<p>1</p>

Annie Oakley (1860–1926) – amerykańska strzelczyni wyborowa, która przez szesnaście lat występowała w rewii Wild West Show Buffalo Billa (przyp. red.).