Ciemniejsza strona Greya. Э. Л. Джеймс. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Э. Л. Джеймс
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Эротическая литература
Год издания: 2011
isbn: 978-83-8110-030-4
Скачать книгу
że samo to niemal wystarcza, bym pod powiekami znowu poczuła łzy.

      – Nie mogę długo rozmawiać. O której mam jutro być?

      – Jednak przyjedziesz? – Słychać, że jest podekscytowany.

      – Naturalnie. – Uśmiecham się szczerze po raz pierwszy od pięciu dni.

      – O wpół do ósmej.

      – No to do jutra. Pa, José.

      – Pa, Ano.

      Nadawca: Christian Grey

      Temat: Jutro

      Data: 8 czerwca 2011, 14:27

      Adresat: Anastasia Steele

      Droga Anastasio,

      O której mam po Ciebie przyjechać?

Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

      Nadawca: Anastasia Steele

      Temat: Jutro

      Data: 8 czerwca 2011, 14:32

      Adresat: Christian Grey

      Wernisaż José zaczyna się o 19:30. Którą godzinę proponujesz?

Anastasia SteeleAsystentka Jacka Hyde’a, redaktora naczelnego SIP

      Nadawca: Christian Grey

      Temat: Jutro

      Data: 8 czerwca 2011, 14:34

      Adresat: Anastasia Steele

      Droga Anastasio,

      Do Portland jest kawałek drogi. Będę po Ciebie o 17:45.

      Czekam z niecierpliwością na nasze spotkanie.

Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

      Nadawca: Anastasia Steele

      Temat: Jutro

      Data: 8 czerwca 2011, 14:38

      Adresat: Christian Grey

      W takim razie do zobaczenia.

Anastasia SteeleAsystentka Jacka Hyde’a, redaktora naczelnego SIP

      O rety. Spotkam się z Christianem. Po raz pierwszy od pięciu dni notuję minimalną poprawę nastroju. I zastanawiam się, co u niego.

      Tęskni za mną? Prawdopodobnie nie tak, jak ja za nim. Znalazł sobie nową uległą? Ta myśl jest tak bolesna, że natychmiast ją od siebie odsuwam. Spoglądam na stos korespondencji Jacka i biorę się za jej sortowanie, próbując jednocześnie po raz kolejny wyrzucić Christiana z myśli.

      Tego wieczoru przed zaśnięciem przekręcam się bez końca z boku na bok, ale po raz pierwszy od kilku dni nie płaczę do poduszki.

      Oczami wyobraźni widzę twarz Christiana w chwili mojego odejścia. Prześladuje mnie widoczna na niej udręka. Pamiętam, że nie chciał, abym odeszła, co było dziwne. Czemu miałabym zostać, skoro nastąpił impas? Oboje mieliśmy problemy: ja ze strachem przed karą, on ze strachem przed… przed czym? Przed miłością?

      Po raz kolejny przekręcam się na drugi bok i pełna bezbrzeżnego smutku tulę twarz do poduszki. On uważa, że nie zasługuje na bycie kochanym. Dlaczego tak myśli? Czy to ma związek z jego dzieciństwem? Biologiczną matką, narkomanką i dziwką? Takie myśli dręczą mnie niemal do świtu, kiedy w końcu zapadam w płytki, niedający ukojenia sen.

      Dzień ciągnie się bez końca, a Jack poświęca mi wyjątkowo dużo uwagi. Podejrzewam, że ma to związek ze śliwkową sukienką Kate i czarnymi kozaczkami na wysokim obcasie, które zwędziłam z jej szafy, ale nie zastanawiam się nad tym zbyt intensywnie. Postanawiam, że po pierwszej wypłacie udam się na zakupy. Sukienka jest luźniejsza niż ostatnio, ale udaję, że tego nie dostrzegam.

      W końcu wybija piąta trzydzieści. Cała w nerwach chwytam żakiet i torebkę. Zaraz się z nim spotkam!

      – Masz dzisiaj randkę? – pyta Jack, mijając moje biurko w drodze do wyjścia.

      – Tak. Nie. Niezupełnie.

      Unosi brew, wyraźnie zainteresowany.

      – Chłopak?

      Rumienię się.

      – Nie, przyjaciel. Były chłopak.

      – Może jutro chciałabyś wyskoczyć po pracy na drinka? Rewelacyjny pierwszy tydzień w pracy, Ana. Powinniśmy to uczcić. – Uśmiecha się, a w jego spojrzeniu pojawia się lekko niepokojący błysk.

      Z rękami w kieszeniach wychodzi przez dwuskrzydłowe drzwi. Marszczę brwi. Drink z szefem – czy to dobry pomysł?

      Potrząsam głową. Najpierw czeka mnie wieczór z Christianem Greyem. Jak ja sobie z tym poradzę? Pospiesznie udaję się do toalety na ostatnie poprawki.

      Staję przed dużym lustrem i przyglądam się uważnie swojej twarzy. Blada jak zawsze, a jeszcze mam ciemne sińce pod zbyt dużymi oczami. Wyglądam mizernie. Żałuję, że nie jestem dobra w robieniu makijażu. Tuszuję rzęsy, maluję eyelinerem cienką kreskę na górnej powiece i szczypię policzki w nadziei na uzyskanie odrobiny koloru. Układam włosy tak, że opadają mi na plecy i biorę głęboki oddech. To musi wystarczyć.

      Nerwowo przechodzę przez hol i macham na pożegnanie siedzącej w recepcji Claire. Chyba mogłabym się z nią zaprzyjaźnić. Gdy idę w stronę drzwi, Jack akurat rozmawia z Elizabeth. Uśmiechając się szeroko, podbiega, aby otworzyć mi drzwi.

      – Pani przodem – mruczy.

      – Dziękuję – uśmiecham się z zakłopotaniem.

      Przed budynkiem czeka Taylor. Otwiera tylne drzwi samochodu. Oglądam się niepewnie na Jacka, który wyszedł za mną. Z konsternacją patrzy na audi.

      Odwracam się i wsiadam do auta, i oto on, Christian Grey, w szarym garniturze, bez krawatu, z odpiętym kołnierzykiem białej koszuli. Jego szare oczy lśnią.

      Zasycha mi w ustach. Wygląda fantastycznie, ale patrzy na mnie, marszcząc brwi. Dlaczego?

      – Kiedy ostatni raz coś jadłaś? – pyta ostro, gdy Taylor zamyka za mną drzwi.

      Cholera.

      – Witaj, Christianie. Tak, ja również się cieszę, że cię widzę.

      – Daruj sobie teraz swój cięty język. Odpowiedz mi na pytanie. – Oczy mu płoną.

      O kurde.

      – Eee… na lunch zjadłam dziś jogurt. A, i banana.

      Taylor siada za kierownicą, uruchamia silnik i włącza się do ruchu.

      Jack mi macha, choć nie mam pojęcia, jakim cudem mnie widzi przez przyciemnianą szybę. Odmachuję mu.

      – Kto to? – warczy Christian.

      – Mój szef. – Podnoszę wzrok na pięknego mężczyznę siedzącego obok. Usta ma zaciśnięte w cienką linię.

      – No więc? Ostatni posiłek?

      – Christian, to naprawdę nie powinno cię interesować – rzucam, czując się wyjątkowo odważna.

      – Interesuje mnie wszystko, co dotyczy ciebie. Odpowiedz.

      Wydaję pełen frustracji jęk i wznoszę oczy ku górze, on zaś mruży oczy. I po raz pierwszy od dawna chce mi się śmiać. Mocno się staram zdusić chichot, grożący wydostaniem się na powierzchnię. Twarz Christiana łagodnieje, gdy tak walczę o zachowanie powagi, a po przepięknie wyrzeźbionych