Mężczyzna bez winy i wstydu. Krystyna Romanowska. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Krystyna Romanowska
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Руководства
Год издания: 0
isbn: 978-83-287-1012-2
Скачать книгу
druga od podziwiania, kolejna od zwierzeń i podziwiania równocześnie. Jest też taka od porad życiowych albo od gotowania. Kiedy jedna się zmęczy, MBWiW idzie do innej. Potem tamta odpoczywa, a on zwraca się ku następnej i następnej. Stosuje rozsądny płodozmian, dzięki czemu żadna z nich nie czuje się wykorzystana i każda jest przekonana o wyjątkowości więzi, którą tworzą.

      Wiadomo, że kobiety z fantazmatyczno-realnego haremu wiążą się z nim emocjonalnie. A gdy się wiążą, zaczynają go pragnąć. On nie może tego unieść, więc odcina pierwszą, schładza kontakt. Jej miejsce zajmuje kobieta, która wcześniej była w odstawce. Potem znowu zmiana. Tamte już tęsknią, znowu bardziej pragną, można je przesuwać, jak się tylko chce. Jeżeli mężczyzna dobrze to rozegra, musi się udać. Dla niego nie jest istotna twarz kobiety, jej tożsamość, ważne są tylko jego uczucia. Twarze to jedynie nakładki na obiekt. A ten obiekt ma go rozpieszczać, podziwiać, dawać wsparcie, wysłuchiwać. Dla MBWiW kobieta istnieje, jeśli nie sprawia kłopotu.

      To wyjątkowo narcystyczna postawa, bo moim zdaniem Mężczyzna Bez Winy i Wstydu ma silnie narcystyczną osobowość. Wyśmiewa partnerkę zaniepokojoną wianuszkiem kobiet, wmawia jej, że jest zazdrosna i nienowoczesna, bo nie rozumie przyjaźni damsko-męskiej, dlatego że nigdy takiej nie doświadczyła. Tymczasem te kobiety to jego źródło zasilania. Powiedzielibyśmy, że jest wampirem emocjonalnym, gdyby nie to, że to wyświechtane pojęcie.

      I źródło zasilania, i wygoda. Tak naprawdę jednak, w głębi duszy, jest to obrona przed konkretną kobietą, tą, z którą jest w stałym związku. Tą zaniepokojoną haremem. To z jej pragnieniem nie potrafi się skonfrontować. Gdy przechodzi się od jednej kobiety do drugiej, nie ma w tym nic z wytyczania granic. Po prostu fantazmat zmienia twarz, i tyle. Jest się jak kula bilardowa, która odbija się od różnych przeszkód.

      Emocje, uczucia, które MBWiW dostaje od tych wszystkich kobiet, sumują się i tworzą pełnię tego, czego on potrzebuje?

      Chodzi raczej o ciągłość dostaw energii, żeby działo się to nieustannie. Żadna kobieta/żaden mężczyzna tego nie udźwignie. Muszę jeszcze raz podkreślić, żeby czytelnicy nie odnieśli wrażenia, że się tu nad tymi mężczyznami pastwimy: to szukanie jakiejkolwiek satysfakcji w miejsce nieznanej satysfakcji z bycia mężczyzną. To wcale nie jest fajne życie. To życie w ciągłym niepokoju i poczuciu niespełnienia.

      Taki mężczyzna przy okazji krzywdzi i wykorzystuje innych. Skąd u niego ta potrzeba kontroli, o której wcześniej wspominałeś? Nie pozwala sobie na spontaniczność?

      Czuje się bezpiecznie, kiedy potwierdzana jest jego wyjątkowość, gdy kobiety ciągle wracają, mimo że on co jakiś czas ogranicza kontakty. Wtedy wie, że jest akceptowany. I może być spontaniczny.

      Czyli jaki?

      Biorący bez zahamowań. Także seksualnie. Kobieta, która była odrzucana i wracała, nie będzie protestować. Podtrzymywanie takiego układu jest korzystne. Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie kandydatki do haremu zostały sprawdzone w teście przytulenia. Taki mężczyzna działa właściwie bezkarnie. Kobieta, z którą wejdzie w bliski kontakt, uważa, że on jest miłością jej życia, ostatnią szansą, wobec tego może robić, co chce.

      Mam wrażenie, że w Rozpieszczalniach Tulipanów nie jest tak słodko, jak nam się wydaje. Dochodzi też do rugania mężczyzn. Ostatnio za tzw. mansplaining, czyli tłumaczenie kobietom świata.

      Moim zdaniem rozpieszczanie i ruganie to ta sama pula postaw. I rozpieszczani, i rugani czują się dokładnie tak samo: wykastrowani. I dlatego prawie każda kobieta, z którą się wiążą, kończy podobnie. Kobiety rozpieszczające i opieprzające bardzo często są zdradzane (z kobietą lub z komputerem), ponieważ upupiają mężczyzn iście po Gombrowiczowsku zachowaniami typowo matczynymi.

      Jeśli chodzi o mansplaining… mężczyznę traktującego kobiety protekcjonalnie nie można nazwać dojrzałym. Jeżeli musi w taki sposób budować poczucie własnej wartości i się wymądrzać, szybko trafi na kobietę akceptującą taki układ.

      On, Tarzan objaśniający świat, ona Jane, słuchająca uważnie z otwartymi ze zdziwienia oczami?

      Właśnie tak. W bardziej dorosłej sytuacji mężczyzna czerpie poczucie własnej wartości głównie z tego, że potrafi zatrzymać przy sobie kobietę, o której ma wysokie mniemanie. Wie, że skoro z nim jest, oznacza to, że jest dobry. W konfiguracji Tarzan–Jane dorosły chłopiec zacznie myśleć, że jest Tarzanem, i raczej z tego szybko nie zrezygnuje, ponieważ będzie się mógł wymądrzać do woli. W przypadku kobiet, które świadomie udają Jane idiotkę, można mówić o specyficznej formie zemsty na mężczyznach za ich impotencję. Przecież to właśnie taki „objaśniacz świata” robi z siebie idiotę, tylko nie każdy to widzi. A już na pewno nie on.

      Jak rozumiem, rozpieszczani mężczyźni czują się lepiej niż ci rugani. W tym ruganiu przez kobiety widzę ukrytą zemstę. Ruga się przecież niesforne dziecko. „Zachowujesz się jak smarkacz, więc tak cię potraktujemy”.

      Tak jak mówiłem, ruganie i rozpieszczanie kończy się zdradą, przy czym to zwykle mężczyzna nie chce się rozstawać. Chce mieć matkę (rugająco-rozpieszczającą) i kochankę (tę z haremu lub skądinąd). „Mama” będzie czekała, aż wróci z podwórka. Kochanka będzie kochanką. Wiele kobiet świadomie przymyka oko na zdradę, co jest kolejnym elementem rozpieszczania.

      Chciałbym zwrócić uwagę na bardzo ważną, moim zdaniem, kwestię: wojenka damsko-męska jest wieczna i nie ma końca. Mężczyźni zawsze będą atakowani: jeżeli są niezależni, to znaczy, że nic ich nie obchodzi, jeżeli są posłuszni, słyszą, że nie mają jaj.

      To zupełnie jak w słowach Eichelbergera o kobiecie: Jak chce uprawiać seks, to jest dziwką, a jak nie chce – to jest suką.

      Właśnie – Kobieta Bez Winy i Wstydu. Namawiam mężczyzn, aby przyjęli bardziej stoicką postawę. Czy się to komuś podoba, czy nie, białemu heteroseksualnemu mężczyźnie wciąż się przyznaje szczególne, uprzywilejowane miejsce na tym świecie. Mógłby się więc trochę postarać i nauczyć, że jego wartość objawia się głównie tym, że wszyscy wokół mają do niego pretensje. I wiecznie czegoś od niego chcą.

      O, to tak jak w przypadku kobiet! Podoba mi się. Dojrzały mężczyzna ma te pretensje udźwignąć bez zmrużenia oka?

      Oczywiście, niech nie oczekuje, że ktoś będzie mu nadskakiwał. Niech to, że ma jaja, objawi się tym, iż sam zdecyduje, ile i czyje pretensje weźmie pod uwagę. Zaryzykuję twierdzenie, że mężczyzna jest przez kobiety rugany i rozpieszczany w tym samym celu: żeby nic sobie z tego nie robił i pozostał sobą. Tutaj cel tego zabiegu jest wspólny (i kobiety, i mężczyzny), choć nieoczywisty. Mam wrażenie, że mężczyźni coraz rzadziej przechodzą ten test pozytywnie.

      Jeśli jednak będą twardzi jak skała, okaże się, że są nieczuli.

      Niech się okaże, trudno. Nie sądzę, żeby kobieta tak szybko zrezygnowała z silnego, podejmującego samodzielne decyzje mężczyzny. Może się na niego wściekać, ale raczej go nie zostawi. Rozpieszczanie/ruganie mężczyzn to jeden ze skutków ubocznych feminizmu, oprócz niezaprzeczalnych zdobyczy, takich jak prawo do pracy i prawo do seksualności. Duża część kobiet (na matrymonialnym rynku odzysku) używa tych zdobyczy zupełnie bez sensu. Zamiast poszerzać swoją niezależność, koncentrują się na wychowywaniu mężczyzn, a więc oprócz posłuszeństwa i udawania idiotki teraz jeszcze mogą mężczyzn utrzymywać i obsługiwać seksualnie z wprawą profesjonalistki. To jest neopatriarchat, nieoczekiwany strzał w stopę feminizmu.

      O nim w następnym rozdziale…

      Rozdział 2

      NEOPATRIARCHAT