A oto i ona, dziewczyna z windy, w czarnej sukience tak krótkiej, że więcej odkrywała, niż zasłaniała.
Fotograf po prostu się zaśmiał, a gdy Velvet pokazała mu środkowy palec, mówiąc, żeby właśnie to umieścić na pierwszej stronie, zaśmiał się ponownie. Dziewczyna ruszyła do kaplicy przy krematorium. Widziała Hugona, ale udawała, że go nie zauważyła. Nogi jej lekko zmiękły, gdy go mijała, zostawiając za sobą kłęby pogardy i woń perfum Teda Bakera. Hugo wszedł do krematorium zaraz za nią, dzięki czemu mógł skupić się na jej tyłku, co spowodowało, że prawie na nią wpadł, gdy gwałtownie się zatrzymała. Było pusto. Tylko dwie osoby i trumna, stojąca na platformie przed czerwoną aksamitną zasłoną. Velvet nigdy nie była na pogrzebie, ale widziała ich mnóstwo w telewizji. Czy nie powinien podjechać karawan, a w tle nie powinna lecieć smutna muzyka?
Nawet kwiatów nie było.
Hugo pomyślał dokładnie to samo, gdyż zerknął na zegarek, zastanawiając się, czy aby nie pomylił godziny. Sasha siedziała w ostatnim rzędzie dobre trzydzieści minut, zadając sobie to samo pytanie. Już miała wyjść, gdy zjawił się Dawson, co upewniło ją, że jest we właściwym miejscu. Nie rozpoznał jej, pochyliwszy głowę, gdy tylko ujrzał trumnę, i wybrał miejsce położone tak daleko od niej, jak to tylko było możliwe. Teraz zjawili się także Hugo i Velvet, a Sasha nie była w stanie na nich patrzeć; jej ręce zaciskały się w pięści, gdy pamięć o wydarzeniach tego dnia wywołała u niej gwałtowny ucisk w klatce piersiowej. Wzięła głęboki oddech i wpatrywała się w witraż, który wysyłał kolorowe światła do wnętrza pomieszczenia. „To jest jakieś zbyt piękne”, pomyślał Joe, siadając. „Jak uparta piwonia w zarośniętym ogrodzie sąsiada, która wraca co roku w czerwcu, mimo że prawie zdusił ją chwast”.
Kaitlyn była tą ostatnią. By wejść, musiała przywołać resztki swej odwagi. Gdy usiadła dwa rzędy przed nim, Dawson zauważył, że przyniosła kwiaty. Właściwe kwiaty, jakich na własnym pogrzebie życzyła sobie jego ciotka, która prosiła, by nie było żadnych lilii oraz żadnych czarnych akcentów. Żądała kolorów, bębnów, a gości zobowiązała do upicia się po wszystkim.
Nienawidziła ceremonii.
Nad kaplicą unosiła się atmosfera niepokoju. Wszyscy patrzyli na trumnę, potem na siebie nawzajem, potem na otwarte drzwi kaplicy, czekając i nie wiedząc, co mają robić. W końcu zadzwoniły dzwonki i pojawił się duchowny. Podszedł wolno do trumny i zatrzymał się.
– Proszę wstać – powiedział.
Spojrzeli na siebie i w końcu do nich dotarło: pogrzeb się zaczął.
Nikt inny nie przyjdzie.
Sasha Harris utworzyła grupę „Ludzie z windy”
Sasha Harris dodała Joego Lindsaya
Sasha Harris dodała Velvet Brown
Sasha Harris dodała Kaitlyn Thomas
Sasha Harris dodała Dawsona Sharmana
Sasha Harris dodała Hugona Delaneya
Sasha:
Cześć ludzie!!! :)
Joe:
Hej
Kaitlyn:
Cześć wszystkim
Velvet:
Heeej
Dawson:
Pozdrawiam wszystkich.
Sasha:
POTRZEBUJEMY NAZWY.
Joe:
Hm… Tajna Szóstka?
Czy to zbyt zalatuje Enid Blyton?
Kaitlyn:
Tylko trochę
Velvet:
*Google, kto to jest Enid Blyton*?!! Aaa OK, łapię.
Sasha:
HA! Ja też, Velvet!!!
Joe:
Nie wiecie, co straciłyście
Dawson:
Nie żebym narzekał, ale jej oryginalne książki są naprawdę rasistowskie… i seksistowskie. Moja mama ich nienawidzi. Moja opiekunka kiedyś kupiła mi „Folk of the Faraway Tree”, a mama podarła książkę i dała mojemu chomikowi. Taki fun fact.
Joe:
OK
Jakieś inne, bardziej sexy sugestie?
Velvet:
No to… Seksowna Szóstka???
Kaitlyn:
Rozkręcamy się
Dawson:
To musi być jakaś dobra nazwa nawiązująca do tego, że spotkaliśmy się w windzie. OK… coś jak: Sexy w windzie… Wjazd na piętro? Wciśnij mi guzik? Coś o szybie windy?
Sasha:
LOL :) :) :) :)
Hugo:
Oooo, cześć wszystkim. Podoba mi się, że grupa na WhatsAppie, narodzona na spotkaniu na pogrzebie, staje się sexy… ;) Zaskakujące.
Joe:
Może słowo „sexy” jest jednak niepotrzebne…
Kaitlyn:
To może nazwijmy się Szóstka z Windy?
Sasha:
Ekipa z Windy? (numer w tej nazwie może być… niebezpieczny… takie fatum czy coś… w sensie… było nas siedmioro. W pewnym momencie :(
Joe:
Dobra, podoba mi się Ekipa z Windy
Dawson:
Mam… LEPIEJ CHODZIĆ SCHODAMI
Kaitlyn:
Taaaaaaak
Hugo:
Osobiście nie mam zdania
Sasha:
Velvet? Velvet??? Co myślisz? Decyzja powinna być jednomyślna.
Joe:
Jak Beatlesi. Nigdy nie robili niczego, jeśli nie zgadzała się na to cała czwórka. Aż się rozpadli…
Velvet:
Lepiej Chodzić Schodami – doskonałe! Tak jak Beatlesi.
Dawson:
Oni chodzili po przejściu dla pieszych. My mamy schody. Każdy ma swoją spuściznę.
ROK DRUGI
Lepiej Chodzić Schodami
Hugo:
Hej wszystkim. Długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że powinniśmy jakoś uczcić pierwszą rocznicę śmierci Stephena. Nie wiem jak wy, ale ja myślę o nim całkiem często. Mieszkanie mojej mamy w Manchesterze będzie puste czternastego. Ktoś ma ochotę na imprezę? Celebrowanie naszego życia itepe?
Macie ochotę? Nie spotkałem się z tym, by ludzie ignorowali moje zaproszenia na imprezy. Wy pewnie nie wiecie, jaki to jest sztos.
Velvet:
Przepraszam, że późno odpisuję! To świetny