Jeśli więc tożsamość wywoływanego Ducha może być do pewnego stopnia potwierdzona w niektórych przypadkach, nie ma powodu, by nie stwierdzić jej i w innych, a jeśli nawet nie mamy do dyspozycji identycznych środków kontroli w przypadku osób, które zmarły dawno temu, możemy ocenić ich tożsamość na postawie języka i charakteru. Z pewnością porządny człowiek nie będzie mówił jak ktoś zdeprawowany lub rozpustny. Duchy, które przyjmują szanowane nazwiska, często same się zdradzają swoim sposobem mówienia i stwierdzeniami, których używają. Ktoś, kto twierdziłby, że jest, przypuśćmy, Fénelonem i nawet przez przypadek powiedziałby coś sprzecznego ze zdrowym rozsądkiem i zasadami moralnymi, pokazałby, że jest oszustem. Jeśli natomiast myśli, które wyraża, są zawsze czyste, pozbawione sprzeczności i stale na tym samym wysokim poziomie, co w przypadku Fénelona, nie ma powodu, by wątpić w jego tożsamość. W innym przypadku trzeba byłoby podejrzewać, że Duch, który głosi wyłącznie dobro, może świadomie uciekać się do kłamstwa, choć takie postępowanie jest przecież zupełnie bezużyteczne. Doświadczenie uczy nas, że Duchy będące na tym samym poziomie rozwoju, o identycznych cechach charakteru i działające pod wpływem jednakowych uczuć, łączą się w grupy i rodziny. Nie da się policzyć, ile istnieje Duchów i jesteśmy dalecy od tego, by je wszystkie poznać. Większość nie nosi nawet imion, które byłyby nam znane. Duch należący do tej samej kategorii, co Fénelon, może więc przybyć w jego miejsce, a często nawet jest przez niego wysyłany. Przedstawia nam się jako ten drugi, gdyż obaj reprezentują ten sam punkt widzenia i mogą występować w swoim imieniu, a także dlatego że potrzeba nam jakiegoś nazwiska, byśmy mogli na nim oprzeć nasze idee. Ale czy naprawdę liczy się, czy dany Duch jest rzeczywiście Fénelonem? Jeśli przekazuje wyłącznie dobre rzeczy i mówi tak, jakby przemawiał sam Fénelon, to mamy do czynienia z dobrym Duchem. Nazwisko, którego używa, by się przedstawić, jest obojętne i często służy jedynie temu, by łatwiej było nam oprzeć na czymś nasze idee. Do tego typu sytuacji nie mogłoby jednak dojść w przypadku wywołań osób nam bliskich. Tu jednak, jak już widzieliśmy, tożsamość Ducha można ustalić dzięki w pewnym sensie namacalnym dowodom.
Pewne jest zresztą, że pojawianie się Duchów w czyjeś miejsce może spowodować wiele nieporozumień, z których mogą wyniknąć błędy, a często całe mistyfikacje. To jedna z trudności spirytyzmu praktycznego, ale nigdy przecież nie mówiliśmy, że nauka ta jest czymś łatwym, czego można się nauczyć poprzez zabawę. Przypomina zatem w pełni pozostałe dziedziny. Moglibyśmy bezustannie powtarzać, że wymaga wytrwałych i często bardzo długich studiów. Ponieważ nie możemy sztucznie wywołać zjawisk, musimy czekać, aż same się nam pojawią, a często dzieje się to w okolicznościach, których się najmniej spodziewamy. Uważny i cierpliwy obserwator otrzymuje tych faktów w bród, gdyż odkrywa tysiące charakterystycznych niuansów, które są dlań niczym promienie światła. Podobnie dzieje się w przypadku nauk przyrodniczych. Podczas gdy powierzchowny obserwator nie widzi w kwiatach niczego poza piękną formą, naukowiec odkrywa w nich skarby dla umysłu.
XIII
Powyższe obserwacje skłaniają nas do powiedzenia kilku słów o jeszcze jednej trudności, wynikającej z różnic istniejących między sposobem mówienia różnych Duchów.
Jako że Duchy bardzo się różnią między sobą pod względem wiedzy i moralności, jest oczywiste, że na identyczne pytanie możemy otrzymać różne odpowiedzi uzależnione od pozycji, którą zajmują, podobnie jak stałoby się w sytuacji, gdybyśmy postawili je na zmianę naukowcowi, ignorantowi i złośliwemu dowcipnisiowi. Najbardziej istotne jest więc – jak już powiedzieliśmy – byśmy wiedzieli do kogo należy je zaadresować.
Ale – mówią jeszcze niektórzy – jak to się dzieje, że Duchy uznawane za wyższe nie zawsze się zgadzają między sobą? Należy najpierw stwierdzić, że niezależnie od przyczyny, którą właśnie zasygnalizowaliśmy, istnieją też inne, które mogą wywierać pewien wpływ na naturę odpowiedzi, niezależnie od rodzaju Duchów, które ich udzielają. To istotny punkt, którego zgłębienie przyniesie nam wyjaśnienie tej kwestii. Z tego też powodu mówimy, że studia spirytystyczne wymagają stałej uwagi, dogłębnych obserwacji, a zwłaszcza – jak zresztą wszystkie nauki humanistyczne – ciągłości i wytrwałości. Potrzeba lat, by wykształcić przeciętnego lekarza i trzech czwartych życia, by stworzyć naukowca, a niektórzy chcieliby w ciągu kilku godzin poznać naukę dotyczącą nieskończoności! Nie bądźmy zatem w błędzie: studia spirytystyczne są szerokie; dotykają wszystkich kwestii metafizycznych i społecznych. Dzięki nim otwiera się przed nami nowy świat. Czy należy się dziwić, że potrzeba czasu, dużo czasu, by go podbić?
Sprzeczności te zresztą nie zawsze są tak rzeczywiste, jakimi z pozoru się wydają. Czy nie widzimy każdego dnia ludzi mówiących o tej samej dziedzinie nauki, a różniących się pod kątem definicji, które nadają jakiejś pojedynczej rzeczy; ludzi używających różnej terminologii albo patrzących na nią z innego punktu widzenia, a mimo to fundamentalne zasady tejże dziedziny pozostają niezmienione? Niech ktoś policzy, ile definicji stworzono w odniesieniu do gramatyki! Dodajmy jeszcze, że forma odpowiedzi zależy często od stylu pytania. Byłoby więc dziecinnym doszukiwać się sprzeczności tam, gdzie odnajdujemy jedynie różnice w użyciu słów. Duchy wyższe nie przywiązują żadnej wagi do formy. Dla nich treść danej myśli jest wszystkim.
Weźmy jako przykład definicję duszy. Ponieważ słowa tego nie używa się jedynie w określonych ramach, Duchy mogą, podobnie jak i my, różnić się pod względem definicji, jaką przypisują temu słowu: jeden może powiedzieć, że jest ona źródłem życia, inny nazwać ją iskrą animiczną, trzeci stwierdzić, że znajduje się wewnątrz nas, czwarty, że jest poza nami itp. I wszystkie będą mieć rację ze swojego punktu widzenia. Można by nawet sądzić, że niektóre z nich wyznają materialistyczne teorie, a jednak tak nie jest. Podobnie jest ze słowem Bóg. Będzie to: źródło wszechrzeczy, Stwórca wszechświata, najwyższa inteligencja, nieskończoność, wielki Duch itd., a koniec końców wciąż będzie Bogiem. Przytoczmy też w końcu przykład klasyfikacji Duchów. Istoty te wpisują się w nieprzerwany ciąg – od najniższych do najwyższych stopni. Każda klasyfikacja jest więc umowna – ktoś mógłby podzielić je na trzy klasy, ktoś inny na pięć, dziesięć albo dwadzieścia, jak woli, a mimo to nie popełni błędu. Wszystkie dziedziny nauki dają nam tego przykład. Każdy naukowiec ma swój system; a choć te są modyfikowane, sama nauka pozostaje niezmienna. Niezależnie od tego, czy uczymy się botaniki w oparciu o system Linneusza, Jussieu czy Tourneforta, będziemy się cały czas uczyli botaniki. Przestańmy nadawać więc sprawom czysto umownym wagę, na jaką nie zasługują, i skupmy się na tym, co naprawdę istotne, a często odkryjemy nagle w tym, co pozornie nieuporządkowane, podobieństwo, które umyka na pierwszy rzut oka.
XIV
Wspomnielibyśmy jedynie mimochodem o zarzutach niektórych sceptyków dotyczących błędów ortograficznych popełnianych przez część Duchów, ale pozwalają nam one wspomnieć o jednej istotnej sprawie. Ich ortografia – trzeba to powiedzieć – nie zawsze jest nienaganna. Trzeba jednak być nierozsądnym, by czynić z tego poważny zarzut i twierdzić, że skoro Duchy wiedzą wszystko, powinny pisać bez błędów. Jako kontrargument moglibyśmy przytoczyć tu wiele grzeszków tego rodzaju popełnionych przez ziemskich uczonych, które przecież nie odebrały