Ruszyłam do domu jak szalona, żeby od razu rozpocząć pracę nad aplikacją. Zaczęłam od wyszukania w Internecie, na ile stworzenie apki może okazać się sukcesem. Zaciskałam zęby ze złości, czytając o dwunastolatkach, które sprzedały swoje błyskotliwe pomysły korporacjom za tryliony milionów funtów. Twórcy Flappy Birds zarabiali pięćdziesiąt tysięcy dolarów DZIENNIE, kiedy apka wzniosła się na wyżyny popularności. Zaczęłam sobie wyobrażać, co mogłabym zrobić z takimi pieniędzmi. Oczywiście zainwestowałabym je o niebo lepiej niż pryszczaty nastolatek. Nawet już wybrałam buty od Louboutina, które bym kupiła za pięćdziesiąt tysięcy, chociaż chwilę zajęło mi przeliczenie tej kwoty z dolarów na funty. Raz po raz spoglądałam na zegarek, żeby sprawdzić, czy nastała już pora na wino, i co dziesięć minut wstawałam, żeby przygotować dla któregoś dziecka przekąskę albo wrzasnąć, żeby przestało bić to drugie. Jak już dzięki mojej aplikacji stanę się niewyobrażalnie bogata, migiem zatrudnię profesjonalną opiekunkę do dzieci. Albo co najmniej nianię au pair.
Jane szła po szkole do koleżanki, a ja w przypływie matczynego optymizmu stwierdziłam, że dzięki temu będę mogła spędzić trochę czasu z Peterem, żeby pielęgnować naszą więź. Moglibyśmy pójść do uroczej kawiarenki. Jemu kupiłabym gorącą czekoladę, a sama popijałabym kawę. Podzielilibyśmy się ciastem i rozmawiali o tym, co u nas. Taka magiczna chwila. Mogłabym zrobić mu zdjęcie z czekoladą i wstawić je na Facebooka z hasztagiem #wesolewspomnienia i od razu wszyscy by wiedzieli, że jestem kochającą, świetnie funkcjonującą matką, której można zazdrościć bliskiej relacji z najdroższym synem.
Niestety bardzo szybko wszystko zaczęło wymykać mi się spod kontroli. Najpierw Peter kategorycznie odmówił podzielenia się ze mną ciastem. Chciał sam zjeść cały kawałek. Potem zagrał mi na nosie, odrzucając propozycję wypicia czekolady i uparł się, że chce Coca-colę. Wiedziałam, że jeszcze tego pożałuję, ale złamałam się i mu pozwoliłam, żeby wyjść na fajną mamę.
Potem zaczęło się bezlitosne trajkotanie o przeklętych pokemonach…
– Który pokemon jest twój ulubiony? Nie, nie ten! Ten jest beznadziejny. Nie, nie możesz wybrać Pikachu, wszyscy je wybierają. Eevee powinny być twoje ulubione, Eevee są super! Dlaczego nie wybrałaś ich? Jak mogłaś nigdy o nich nie słyszeć? Powiedz, że Eevee są twoje ulubione! Dobrze?
Zmęczona tym wszystkim zaproponowałam:
– Kochanie, a moglibyśmy porozmawiać o czymś innym niż pokemony?
Peter przez jakiś czas patrzył zdezorientowany w pustkę. Rozmawianie o czymś innym najwidoczniej nie wchodziło w grę, a jednak po dłuższej chwili udało mu się zmienić temat:
– A kto jest najlepszym rycerzem Jedi?
– Najlepszym? To proste! Oczywiście, Luke Skywalker.
Peter rzucił mi przerażone spojrzenie.
– NIE, MAMO! YODA jest najlepszym Jedi! Przecież wszyscy o tym wiedzą! Jak możesz tego nie wiedzieć? Dlaczego jesteś taka głupia?
Upomniałam go, że nie wolno mówić ludziom, że są głupi, ale Peter był niezłomny. Powiedział, że każdy, kto nie wie, że Yoda jest najlepszym Jedi, jest po prostu głupi i on nic na to nie poradzi. W związku z powyższym nie pozwolił zrobić sobie zdjęcia.
Kiedy Jane wróciła do domu, z nieskrywaną satysfakcją powiedział jej, że zabrałam go na ciasto, co jest jednoznacznym dowodem na to, że jego kocham bardziej. Jane odparowała, mówiąc mu, że został adoptowany. Potem oboje zaczęli wrzeszczeć i długo tłumaczyłam Peterowi, że nie jest adoptowanym dzieckiem, a Jane, że wcale nie kocham go bardziej, ale w końcu się poddałam i pozwoliłam im pobawić się iPadami, żeby dali mi wreszcie święty spokój.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.