. . Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор:
Издательство:
Серия:
Жанр произведения:
Год издания:
isbn:
Скачать книгу
Opiekowałam się nią, odkąd nasi rodzice zginęli w wypadku przed laty – przekonywała żarliwie, chociaż nie mogła zagwarantować, że upilnuje Phillipę poza domem.

      Damien popatrzył na nią uważnie. Z zaczerwienionymi oczami i drżącymi wargami wyglądała na kompletnie załamaną. Nagle ogarnęło go współczucie.

      – Ile ma pani lat? – zapytał.

      – Dwadzieścia sześć.

      – Zaledwie cztery lata więcej od siostry. Przypuszczam, że musiała pani błyskawicznie dorosnąć, żeby wziąć na siebie rolę opiekunki, zwłaszcza że siostra na pewno od początku sprawiała kłopoty – dodał już znacznie łagodniej.

      Zaskoczona nieoczekiwaną zmianą tonu, Violet podniosła na niego zdziwione spojrzenie, niepewna, czy nie usłyszy kolejnego kazania albo informacji, że Phillipa zrobiła coś jeszcze gorszego niż próba uwiedzenia szefa.

      – Wszyscy ją rozpieszczali od dziecka. Urodziła się jako prześliczna dziewczynka i wyrosła na piękną pannę. Ja musiałam ciężko pracować na każdy sukces. Dlatego mam silniejszy charakter, bo od najmłodszych lat nic nie przychodziło mi tak łatwo jak jej – wyznała pospiesznie, żeby nie usłyszeć kolejnej niemiłej rewelacji.

      – Chyba gorąco pani w tym płaszczu – wtrącił nieoczekiwanie. – Proponuję go zdjąć. Ogrzewanie działa bez zarzutu.

      – Po co, skoro zaraz odeśle mnie pan z kwitkiem? Zrobiłam, co mogłam, żeby zaapelować do lepszej strony pańskiej natury, ale najwyraźniej pan jej nie posiada.

      – Właśnie rozważam możliwość przedyskutowania pewnych kwestii.

      – Jakich, jeżeli już pan podjął decyzję o wsadzeniu jej za kratki dla przykładu?

      – Proszę zdjąć płaszcz.

      Violet po chwili wahania z ociąganiem wykonała polecenie. Po namyśle doszła bowiem do wniosku, że nie przyszła tu, żeby mu zaimponować wyglądem. Damien bez słowa obserwował jej niezręczne ruchy. Zauważył, że ma ciemniejsze oczy niż siostra, o fiołkowym odcieniu. Pewnie dlatego nadano jej kwiatowe imię, pochodzące od fiołka.

      – Co jest pani gotowa zrobić, żeby uratować siostrę? – zapytał, gdy została w workowatej sukience i narzuconym na nią kardiganie.

      – Wszystko – odparła bez wahania. – Phillipa już dostała nauczkę. Bywa wprawdzie lekkomyślna, ale potrafi wyciągać wnioski. Wie już, jakiego postępowania i jakich mężczyzn unikać. Nigdy nie widziałam jej tak załamanej. Siedzi w domu, kompletnie zdruzgotana. Nigdzie nie wychodzi.

      Damien pomyślał z przekąsem, że kilka dni bez imprez i dyskotek to dość łagodna kara za kradzież ważnych danych. Lecz gotowość jej siostry do poświęceń stwarzała mu pole do działania. Podszedł do okna, popatrzył na zimowy krajobraz za oknem, po czym wrócił za biurko.

      – Dobrze wiedzieć, że jest pani gotowa wiele poświęcić dla dobra siostry. Jeżeli to prawda, to możemy negocjować.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      Violet nie potrafiła przewidzieć, co Damien Carver zaproponuje. Skoro spółka nie poniosła strat, to chyba nie zażąda odszkodowania, chyba że wyliczy koszty śledztwa i utratę potencjalnych zysków. Nawet nie próbowała zgadywać, jaką sumę wymieni.

      Damien nie lubił kłamać, ale nie miał wyboru. Zdawał sobie sprawę, że w terapii nowotworów stan psychiczny pacjenta może mieć znaczący wpływ na wynik leczenia. Skoro matka pragnęła dla niego stabilizacji, musiał ją przekonać, że może na nim polegać. Cały kłopot w tym, że nie znał odpowiedniej dziewczyny. Żadna z rozrywkowych ślicznotek, z którymi ostatnio chodził, nie zyskałaby uznania Eleanor Carver. Po długiej wewnętrznej walce doszedł do wniosku, że cel uświęca środki.

      – U mojej mamy wykryto nowotwór żołądka – zaczął ostrożnie. – Obecnie przechodzi serię badań w londyńskiej klinice, ale nie sposób przewidzieć, jak długo pożyje.

      – Bardzo mi przykro, ale co jej stan ma wspólnego ze mną?

      Damien z trudem przełamał opory przed zawierzeniem obcej osobie swych trosk. Po namyśle uznał, że szczere naświetlenie sytuacji niczym mu nie zagraża. Nic go z nią nie łączyło. Nie istniało ryzyko, że zastawi na niego sidła, żeby wejść do wyższych sfer.

      – Zaraz wyjaśnię, ale nie wolno pani powtórzyć nikomu tego, co pani usłyszy – ostrzegł na początek.

      – A co to takiego?

      – Otóż moją mamę martwi, że w wieku trzydziestu dwóch lat nadal prowadzę kawalerskie życie. Chce, żebym się ustatkował. Cały kłopot w tym, że ma dość… powiedzmy, konserwatywne poglądy. Nie aprobowała żadnej z moich dziewczyn mimo wyjątkowej urody. Najchętniej wybrałaby mi partnerkę, na którą sam bym nawet nie spojrzał. Niestety nie znam nikogo w jej typie, ale przypuszczam, że pani przypadłaby jej do gustu.

      Violet wreszcie pojęła, czego żąda. Pokręciła głową z niedowierzaniem.

      – Czy to znaczy, że chce pan, żebym zagrała pańską sympatię?

      – Tak.

      Violet osłupiała. Nie rozumiała, jak to możliwe, że pod tak wspaniałą powierzchownością można skrywać kamienne serce. Nie mogła od niego oczu oderwać, a równocześnie ją przerażał. Damien spokojnie czekał, aż przetrawi propozycję.

      – Przykro mi, ale to niemożliwe – odrzekła. – To oszustwo, w dodatku łatwe do wykrycia. Pańska matka nie uwierzy w tak nagłą zmianę upodobań.

      – Woli pani skazać siostrę na więzienie?

      – Proszę mnie nie szantażować!

      – Kto tu mówi o szantażu? Proponuję umiarkowaną cenę za jej wolność, zaledwie kilka wizyt w szpitalu. Jeżeli nie przyjmie pani mojej oferty, daję słowo, że wniosę pozew do sądu.

      – To czyste szaleństwo – wyszeptała Violet, choć nie wyobrażała sobie, jak Phillipa przetrwa pobyt za kratkami. Uroda i wdzięk ułatwiały jej życie, sprawiały, że zawsze dostawała to, czego chciała. Nic nie przygotowało jej na pokonywanie trudności. Nawet jeśli rzeczywiście potrzebowała nauczki, to nie aż tak surowej. A gdyby wyszło na jaw, że Violet nie wykorzystała szansy, żeby ją uratować, czy nadal potrafiłaby ją kochać? Nie miały poza sobą nikogo bliskiego prócz kilku dalekich krewnych na północy kraju i paru znajomych rodziców, których od dawna nie widywały. Pełna wewnętrznych rozterek, po raz ostatni spróbowała zaapelować do jego sumienia:

      – Nie wolno oszukiwać własnej matki. Z pewnością wolałaby, żeby chodził pan z kimś, kto panu odpowiada, niż żeby udawał pan zainteresowanie osobą nie w pańskim typie.

      – To nie takie proste – westchnął Damien.

      – Dlaczego?

      Damien nerwowo przeczesał ręką włosy. Mimo niechęci do zwierzeń pojął, że nie uniknie bardziej szczegółowych wyjaśnień.

      – Ponieważ mam o sześć lat starszego brata. Mieszka z mamą w Devon.

      Po tych słowach zamilkł. Przed dziewięciu laty, zanim doświadczenie nauczyło go rozumu, zakochał się i oświadczył. Miłość kwitła przez dwa miesiące, przeważnie w łóżku. Ale podziwiał też inteligencję Annalise, jej ambicję i pracowitość. Wyobrażał sobie, że w przyszłości będą również toczyć intelektualne dyskusje. Lecz gdy poznała Dominica, pojął, że popełnił fatalny błąd. Próbowała ukryć zażenowanie, ale w końcu wykrztusiła, że jeszcze nie dojrzała do małżeństwa. Damien nie wątpił, że chętnie założyłaby rodzinę z nim samym, ale bez bagażu niepełnosprawnego brata, za którego cała odpowiedzialność spadnie