Tego właśnie chciałam – mieć nad nim władzę, chociaż przez chwilę. A teraz właśnie to robię: dyktuję warunki i sprawiam, że jest zdany na moją łaskę. Wiem, że to potrwa tylko moment, bo zaraz on przejmie stery i zrobi ze mną, co tylko będzie chciał. I wiem, że pozwolę mu na wszystko.
Nie ma teraz dawnej Ewy. Coś we mnie pękło. Bruno przebił bańkę, która mnie otaczała. Mam gdzieś wszystko i wszystkich. Mam gdzieś, czy ktoś usłyszy, gdy będę krzyczeć jego imię. Mam gdzieś, co powiedzą na to Adam i moi rodzice. Teraz liczymy się my dwoje.
– Ewa? Jesteś tam? – Stłumiony głos mojego brata dociera przez drzwi.
To musiał być naprawdę szybki numerek, skoro już skończyli.
Bruno udaje, że nie słyszy nawoływań Adama i skubie moją dolną wargę swoimi zębami, a jego dłonie wsuwają się pod mój sweter.
– Anka chce się upewnić co do tej imprezy. – Mój brat nie daje za wygraną.
Bruno chichocze, a potem unosi mój sweter i wysuwa z miseczek stanika moje piersi. Zaczyna pieścić je dłońmi i ssać brodawki. Wzdycham cicho i czuję, jak jego wargi rozciągają się w uśmiechu.
– Może jest w kuchni? – Poznaję głos Anki. – Myślisz, że nas słyszała?
– Jeśli nie ma jej w pokoju, to pewnie nie. Ale następnym razem musimy uważać. – Słyszę swojego brata, a potem głośne klepnięcie w tyłek i zaskoczony pisk.
Teraz i ja zaczynam cicho chichotać.
Po chwili dociera do nas skrzypienie schodów i oddalające się kroki. Oddycham z ulgą.
Bruno nie traci czasu: odpina mój stanik, rzuca go na łóżko, a potem zmierza ustami w kierunku mojego brzucha. Jego dłonie zabierają się za zamek moich jeansów. Wplatam palce w jego włosy, odchylam głowę do tyłu i przymykam oczy. Chcę, by te słodkie tortury nigdy nie miały końca.
– Ewuniu! Zejdź i zobacz, co ci kupiłam! – Głos matki dobiega do mnie z dołu. – O, miło cię widzieć, Aniu. Wpadłaś do Ewy?
Zaczynam panikować. Spławić Adama i Ankę to jedno, ale z moją matką nie będzie już tak łatwo.
Oczywiście Bruno ma to gdzieś i ściąga moje spodnie aż do kolan.
– Właściwie już wychodzę, wpadłam tylko na chwilę… – Moja dawna przyjaciółka brzmi na spiętą i po kilku sekundach słyszę, jak żegna się ze wszystkimi i trzaska drzwiami.
Bruno wydaje z siebie zadowolony pomruk, gdy odkrywa, że pod jeansami mam czarne koronkowe majtki. Walczę sama ze sobą i nie wiem, czy pozwolić mu na więcej, czy może zacząć się ubierać.
Wiem, że matka zaraz zacznie mnie szukać, ale gdy jego usta zaczynają całować mój wzgórek łonowy ukryty pod cienkim materiałem, wszystko przestaje się liczyć. Bezwstydnie na niego napieram i chcę prosić, by zsunął ze mnie do końca te przeklęte jeansy. Mogłabym wtedy rozsunąć nogi i poczuć jego usta na…
– Pachniesz tak cholernie dobrze, skarbie – mruczy, przesuwając nosem po moich wilgotnych majtkach.
Moje podbrzusze płonie z pożądania. Zaczynam cicho jęczeć, gdy jeszcze mocniej napiera na materiał swoimi ustami. Po chwili jego dłoń chwyta krawędź mojej bielizny i odsuwa ją lekko na bok, tak że ma teraz przez oczami moją nagą, spragnioną cipkę. Drżę z oczekiwania, bo wiem, że jeszcze chwila i poczuję jego język właśnie tam.
– Ewa! Nie uwierzysz, jaką sukienkę znalazłam w sklepie! Wracaliśmy od Jacka i Bożeny i po drodze zajechaliśmy do galerii handlowej. Będzie idealna na Wigilię! Musisz przymierzyć!
Podskakuję przerażona i patrzę na Brunona spanikowanym wzrokiem. Głos matki słychać tuż za drzwiami.
– Bądź cicho i udawaj, że cię tu nie ma – Bruno instruuje mnie szeptem.
Nic z tego. Czar prysł. Erotyczna atmosfera opadła. Powróciła dawna Ewa – znerwicowana, wierna swoim zasadom, która nie chce pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa.
– Zaraz przyjdę! Tylko skończę makijaż! – krzyczę do matki i widzę, jak Bruno zrezygnowany zwiesza dłonie. – Przynieś z piwnicy jakieś dobre wino. Mam ochotę na to białe, które zawsze piliśmy do obiadu – dodaję, bo wiem, że to na nią podziała.
– Świetna myśl. Tylko się pospiesz, bo zacznę bez ciebie! – Mama chichocze i po chwili słyszę, jak szybkim krokiem schodzi na dół.
Jestem suką. Nakłaniam ją do picia, choć to ostatnie, co powinnam robić.
Bruno patrzy na mnie z wyrzutem. Nadal ciężko oddycha i jest podniecony. Przygładza dłonią włosy i nic nie mówi. Zażenowana spuszczam wzrok, wsuwam na siebie jeansy i obciągam sweter.
To nie może tak wyglądać. Nie mogę zachowywać się jak nieodpowiedzialna małolata i dać się ponosić żądzom tylko dlatego, że on mnie dotknie i powie kilka miłych słówek.
– Dopilnuj, by nie wypiła za dużo – zwraca się do mnie tonem wypranym z emocji, a potem po prostu wychodzi.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.