Otworzyłam drzwiczki od mojej małej szafy.
– Już idę! – krzyknęłam, wstałam z podłogi i wróciłam do rozmowy z Amandą. – Dobra, schodzę na dół. Która jest godzina?
– Dwudziesta pierwsza. Kiedy do niego napiszesz? Musisz dać mi znać, co odpisał.
– Nie mogę pisać jednocześnie do niego i do ciebie. Będę zbyt podekscytowana. Zadzwonię do ciebie jutro i opowiem, jak poszło.
– To w takim razie przyjdę do ciebie na śniadanie. Kto wie, kiedy raczysz do mnie zadzwonić. Poza tym muszę oddać kuzynce telefon. Wyjeżdża jutro po południu.
– Dobrze, do zobaczenia jutro. Trzymaj kciuki.
Rzuciwszy telefon na łóżko, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Włosy w odcieniu truskawkowego blondu opadały mi na ramiona miękkimi falami, oczy błyszczały, a twarz była zarumieniona z podniecenia na myśl o tym, co może się wydarzyć.
Spojrzałam na swoje drżące ręce i zaśmiałam się z siebie.
Jedyne, czego chciałam tamtej nocy, to napisać do Jasona i porozmawiać z nim tak, jakbym była nieznaną wielbicielką. Planowałam to od wielu dni. Miałam zamiar wysłać mu anonimowy SMS, najlepiej wtedy, gdy nie będzie przy nim Dylana, a potem po prostu powymieniać z nim wiadomości i być może zapytać, czy domyśla się, kim jest jego wielbicielka… Czyż nie byłoby cudownie, gdyby wyznał, że chciałby, abym to była ja?
Jak dotąd wszystko szło zgodnie z planem. Moje dalsze działania zależały od tego, co się wydarzy.
– Olive! – zagrzmiał znów mój brat z dołu.
Zamknęłam oczy, odetchnęłam głęboko, schowałam telefon pod poduszkę i wyszłam z pokoju.
– Po co tak krzyczysz? Powiedziałam przecież, że idę – oznajmiłam na widok Dylana siedzącego przed telewizorem.
– Nalej nam coś do picia i przynieś pizzę – rzucił, nawet na mnie nie patrząc.
– Dlaczego nie możesz wstać i zrobić tego sam? – odparowałam.
– No pośpiesz się z tym. Zaraz zacznie się film.
Właśnie otworzyłam usta, żeby…
– Cześć, mała Olive – powiedział ktoś tak blisko mojego ucha, że aż podskoczyłam.
– Jason – wyszeptałam, przyciskając dłonie do klatki piersiowej, żeby serce mi z niej nie wyskoczyło. – Ale mnie przestraszyłeś.
Roześmiał się, pokazując mi swój dołeczek.
– Wiem – odpowiedział.
Ja też się roześmiałam, a moje oczy zabłysły miłością do tego chłopca, którego znałam już od siedmiu lat.
Pociągnął za kosmyk moich włosów, mrugnął do mnie i skierował się na kanapę z butelką wody w ręku. Popchnął Dylana i usiadł obok niego.
– Chciałbyś się jeszcze czegoś napić oprócz wody? – zapytałam Jasona, patrząc na kawałek wolnego miejsca na kanapie tuż obok niego.
Odwrócił głowę i uśmiechnął się do mnie.
– Dziękuję, pięknotko. Nic mi nie trzeba.
Rozpłynęłam się w małą, bardzo szczęśliwą kałużę na ulubionym dywanie mojej matki.
– Przestań flirtować z moją siostrą, gnojku – mruknął Dylan, ale byłam zbyt zajęta swoimi marzeniami, żeby przywołać go do porządku. Zresztą i tak nic by sobie nie zrobił z moich protestów.
Wzięłam z kuchni napój gazowany Dylana oraz kilka papierowych talerzyków na pizzę, po czym wróciłam do salonu.
– Nalej sobie, Jason – powiedziałam i postawiłam butelkę nieco zbyt energicznie na stoliku tuż przed nim. – Ile chcesz kawałków?
Uklękłam przy nim na podłodze, ale nie śmiałam spojrzeć mu w oczy.
Dylan westchnął i mruknął:
– Znów się zaczyna.
Nie podobało mu się, że zawsze dawałam Jasonowi pierwszy kawałek wszystkiego: pizzy, ciasta, placka lub czegokolwiek innego. Jason odłożył na bok swoją butelkę z wodą i wyciągnął rękę, żeby mi pomóc.
– Nie będziesz siedzieć na podłodze – oznajmił i pociągnął mnie na kanapę. – Ja się zajmę pizzą.
Usiadłam obok niego i pozwoliłam mu rozdzielić pizzę między nas.
– Dwa kawałki ci wystarczą? – zapytał, dając mi pierwszy.
„Uspokój się, serce” – powiedziałam do siebie w myślach.
– Tak, dziękuję.
Kiedy znów do mnie mrugnął, zupełnie zapomniałam o pizzy i rozkoszowałam się myślą o tym, że spędzę dwie godziny koło niego, oglądając z nim film. To była idealna noc, żeby do niego napisać.
– Co oglądamy? – zapytałam i wzięłam mały kęs ogromnego kawałka.
– Nic, co mogłoby ci się spodobać. Skoro już musimy opiekować się tobą w piątkowy wieczór, to my wybieramy film.
– Nie bądź dupkiem, Dylan – mruknął Jason z pełnymi ustami.
– Chcesz mi powiedzieć, że wolisz tu zostać, zamiast wyjść z dziewczynami?
Moje oczy wypełniły się łzami z powodu zakłopotania i jeszcze czegoś innego, czego nie umiałam nazwać. Odłożyłam talerz i już chciałam wstać, kiedy Jason pociągnął mnie z powrotem na kanapę.
– Dzieci – powiedział tonem, który znałam z wypowiedzi mojego taty. Jego ciepła dłoń wciąż trzymała mnie za nadgarstek, a ja siedziałam jak sparaliżowana. – Obiecałem Emily, że będę miał na was oko, na wypadek gdybyście postanowili się dziś pozabijać. Skończcie już z tym i zacznijmy oglądać film. Dziewczyny nam nie uciekną, Dylan.
Wciąż zakłopotana odchrząknęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę.
– Nie musicie tu dla mnie zostawać. Nic mi nie będzie, Dylan. Wiesz, że nie mam nic przeciwko zostawaniu w domu samej.
Widząc moją nieszczęśliwą minę, Dylan pokręcił głową i sięgnął po talerz.
– Nie, w porządku – oznajmił. – Jason ma rację. Dziewczyny nam nie uciekną, a my chcieliśmy to obejrzeć już dawno temu. To dobra okazja.
Film właśnie się zaczął i obaj rozsiedli się wygodnie. A tymczasem ze mnie uchodziło całe wcześniejsze podekscytowanie.
– Zgaszę światła – rzucił Dylan i zerwał się z kanapy.
Wciąż bawiłam się nerwowo papierowym talerzykiem na swoich kolanach.
„A jeśli ma dziewczynę?” – rozważałam gorączkowo, chociaż byłam pewna, że nie ma, i Dylan też nie, po tym, jak znów ostatnio zerwał ze swoją Vicky.
– Nie martw się, maleńka, to nie jest horror ani nic takiego. To film akcji, spodoba ci się – szepnął mi Jason do ucha, zanim Dylan zdążył znów usiąść.
Uśmiechnęłam się do niego szczerze, usłyszawszy z jego ust to pieszczotliwie określenie, które tak uwielbiałam.
– Dziękuję. Możecie wyjść po filmie, jeśli chcecie. Nie powiem rodzicom.
– Żartujesz?