Jeszcze się kiedyś spotkamy. Magdalena Witkiewicz. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Magdalena Witkiewicz
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Любовно-фантастические романы
Год издания: 0
isbn: 978-83-8075-710-3
Скачать книгу
życiowych momentach. Gdy zadzwoniłam, przyjeżdżał i przytulał mnie. Czasem nawet nic nie mówił, a ja znajdowałam spokój w jego ramionach. Wiedziałam, że tych ramion będzie mi brakować najbardziej. Pewnych spraw nie można załatwić za pomocą maila czy przez telefon.

* * *

      Na lotnisku nie mogliśmy się pożegnać tak, jak tego chcieliśmy. Jego rodzice, brat, dziadkowie – wszyscy chcieli być przy nim. Mama Michała była na mnie wyraźnie obrażona, że nie jadę z jej synem.

      – Powinnaś być przy nim – wycedziła przez zęby.

      – A to nie on powinien być przy mnie? – zapytałam, patrząc na nią odważnie.

      – On ci niczego nie obiecywał – powiedziała oschle.

      – Ja mu też niczego nie obiecywałam, proszę pani.

      – On tam dla ciebie jedzie – syknęła.

      – Ja tego nie chciałam. – Pokręciłam głową. – Bardzo tego nie chciałam.

      Wtedy nie spodziewałam się, że planowane pół roku przemieni się w rok, a potem w jeszcze więcej. Nie wiedziałam, że przez pierwsze dwa lata będziemy spotykać się niemalże jedynie na internetowych czatach. Nie wrócił w sierpniu, nie wrócił też na kolejną Gwiazdkę. W lipcu skasował samochód swojego szefa, a nie miał ubezpieczenia, więc musiał na niego zarobić. Gdy mi o tym powiedział, byłam i zmartwiona, i wściekła. Chciałam do niego jechać. Od razu, natychmiast, nie zważając na koszty.

      – Justyś, to bez sensu. Ja naprawdę teraz potrzebuję kasy, dwie osoby trudno tutaj utrzymać.

      – Michał, przyjadę. Może pomogę ci jakoś?

      – Justyś, zanim ty tu znajdziesz pracę, będę musiał pracować na nas oboje – westchnął. – Przepraszam cię, ale teraz nie mogę sobie na to pozwolić, bo ten cholerny samochód spędza mi sen z oczu. Najpierw muszę to załatwić.

      – A potem?

      – A potem zobaczymy.

      3

* * *

      Od: Justyna Borkowska

      Do: Michał WOLF

      Temat: Majówka

      Data: 2 maja 2000

      Kochanie, cudna pogoda u nas. Pamiętasz, jak w ubiegłym roku majówkę spędziliśmy razem? Przejechaliśmy na rowerze jednego dnia pięćdziesiąt kilometrów. Dla mnie to rekord świata. Wszystko mnie bolało!

      Wtedy nie byłam zadowolona, ale dzisiaj wiele bym dała, by pojechać z Tobą dokądkolwiek. Magda zapraszała mnie do siebie nad jezioro, ale nie miałam ochoty jechać. Ruszę dalej z magisterką, bo zostało mi już niewiele, a teraz wszyscy gdzieś powyjeżdżali, więc jest spokój i mogę skupić się na pisaniu.

      Napisz, co u Ciebie. Znalazłeś wreszcie jakieś mieszkanie?

      Kocham Cię i odliczam dni. Jeszcze trzy miesiące bez Ciebie. Dam radę.

      Justyna

* * *

      From: Michał Wilk

      To: Justyś B.

      Subject: Re: Majówka

      Date: May 3, 2000

      Majówka z Tobą to było coś! Z rowerem damy radę w następne wakacje. Tylko trzeba Ci kupić coś nowego. Ogarniemy temat!

      Przeprowadziłem się. Mieszkamy teraz blisko metra, więc do pracy blisko. Poznałem dwóch Polaków i dwie Czeszki. Mieszkamy razem. Wynajęliśmy trzy pokoje. Jestem z Grzegorzem w jednym. Fajny chłopak, ze Śląska. Razem jest raźniej.

      Z dziewczynami rozmawiamy po polsku. Jest dużo śmiechu. Jana nawet uczy mnie czeskiego. Nie wiem, co z tego wyjdzie!

      Już nie pracuję u teścia mojego kuzyna. Okazało się, że to ściema. Opowiem Ci więcej, jak będziemy rozmawiać.

      Tęsknię. Tutaj jest tak pusto, zimno… bez Ciebie. Już nawet raz pomyślałem, by wrócić, ale wpłaciłem kaucję za mieszkanie i ledwo starczyłoby na bilet.

      Taka szkoła przetrwania.

      Dam radę, prawda?

      Wolf

* * *

      Od: Justyna Borkowska

      Do: Michał WOLF

      Temat: Wilk

      Data: 4 maja 2000

      Kochanie! Oczywiście, że dasz radę! Przecież jesteś wilkiem!

      Chociaż wolałabym, żebyś wrócił. Może potrzebujesz pieniędzy na bilet? Mam jakieś oszczędności. Pomogę, pamiętaj, że jestem!

      J.

* * *

      From: Michał Wilk

      To: Justyś B.

      Subject: Kasa!!!!!

      Date: May 4, 2000

      Justyś, jak Ty możesz mi proponować pieniądze? Przecież to ja tutaj przyjechałem zarabiać, by zbudować nam dom w Polsce. Chociaż… nie jest tak kolorowo. Chyba szybko nie zbuduję tego domu.

      Czasem myślę, że miałaś rację, mówiąc, że skusił mnie American dream.

      Samotne wieczory są do dupy.

      Trzy razy się zastanawiam, zanim kupię sobie piwo. Obracam każdego dolara trzy razy. Tak chyba nie można żyć.

      Tęsknię.

      Twój Wolf

* * *

      Od: Justyna Borkowska

      Do: Michał WOLF

      Temat: Re: Kasa!!!!!

      Data: 5 maja 2000

      Wilku, wracaj…

      Wiesz, że ja czuję, kiedy Ci źle. Chyba byłam jedyną osobą, przy której umiałeś płakać. Nie graj przede mną, tylko po prostu wracaj. Wracaj wtedy, gdy zarobisz na ten cholerny bilet. Ile na niego musisz pracować? Może pożycz od kogoś pieniądze? Nie wiem… Wracaj, czuję, że tam nie jesteś szczęśliwy.

      Ja wciąż piszę. Już kończę. Obrona została wyznaczona na 23 maja. Dam radę, prawda? Nawet się nią nie denerwuję, bo denerwuję się Tobą. Mogliśmy razem się tutaj denerwować. Twój promotor jakoś podobno złagodniał. Nawet pytał o Ciebie.

      Może będziesz mógł wrócić i bronić się we wrześniu?

      Pomyśl o tym!

      J.

* * *

      From: Michał Wilk

      To: Justyś B.

      Subject: Obrona

      Date: May 20, 2000

      Justyś, trzymaj się na tej obronie! Wierzę w Ciebie! Co do września, to chyba nie ma szans…

      Nie będę miał teraz przez kilka dni możliwości napisać maila, bo dostałem pracę. 12 godzin dziennie sprzątamy po remontach. Praca ciężka, ale dobrze płatna.

      Tak sobie myślę, że Ty tam w czystej sukience i butach na obcasach, a ja w moich brudnych spodniach roboczych to zupełnie inny świat.

      Kochasz mnie jeszcze?

      Pewnie gdybyś zobaczyła mnie takiego, szybko byś przestała.

      Powodzenia, OMC* pani magister!

      Wolf

      * O-MAŁO-CO

* * *

      Od: Justyna Borkowska

      Do: Michał WOLF

      Temat: Twoje spodnie

      Data: