– Pamiętasz, co się stało tamtej nocy, kiedy postanowiłaś wykrzyczeć moje imię? – zapytał swobodnym tonem.
Dziewczyna załkała, kiwając głową. Uniósł kosmyk jej włosów i oplótł nim swoją dłoń, z każdym następnym skrętem coraz bliżej przysuwając rękę do głowy i ciągnąc delikatnie, ale ze złowieszczą sugestią.
– Gdybym chciał, żebyś kiwała, sam bym ruszył twoją głową. Odpowiedz na głos… proszę.
Klatka piersiowa Kotka podniosła się gwałtownie pod wpływem płaczu, ale udało jej się wypełnić polecenie.
– Tak, panie.
Caleb odpiął guzik swoich spodni, czyli dżinsów zabranych od lekarza.
– Och. Nie. Proszę, nie, panie. Proszę, nie.
– Nie odzywaj się niepytana!
Kotek zacisnęła mocno wargi, milknąc.
– Oddychaj przez usta; nie chciałbym, żebyś zemdlała bez mojego pozwolenia.
Wciągnęła gwałtownie powietrze, ale nie powiedziała ani słowa.
– Jak cię wtedy ukarałem?
Wymówienie na głos odpowiedzi wydawało się dla niej równie bolesne, co fizyczne uderzenie. Dziewczyna odsunęła się od jego ręki, spanikowana, ale nie miała gdzie uciekać. Caleb pociągnął ją za włosy tak mocno, że wróciła do poprzedniej pozycji, ale nie zranił jej.
– Odpowiadaj.
– P… Pie.... Nie mogę! – załkała.
– Odpowiedz na pytanie!
– Pieprzyłeś mnie!
Caleb powoli rozsunął zamek spodni, specjalnie przeciągając ten moment, dla ich obojga.
– Tak, pieprzyłem cię. Prosto w twoją zgrabną dupkę.
Słysząc te słowa, wydała zduszony okrzyk, a jej twarz nieładnie napuchła od płaczu.
– Podobało ci się?
Pokręciła głową.
– Nie, panie. Nie.
Caleb syknął i przysunął głowę dziewczyny do swojego wzwiedzionego członka, wciąż schowanego pod bielizną, ale i tak z pewnością musiała wyczuć jego gorąco.
– Kłamczucha. Miałaś większy orgazm, niż powinnaś w trakcie kary. Wiem, ponieważ to czułem. Twoja rozgrzana dupka zaciskała się wokół mojego fiuta, błagając, żebym doszedł w tobie. Czyż nie?
Dziewczyna pokręciła głową, ale wyszeptała:
– Tak, panie.
Caleb oczami wyobraźni zobaczył serię erotycznych przebłysków. Pamiętał, jak dobrze się czuł głęboko w środku dziewczyny, gdy napierała tak na niego. Jakże łatwo byłoby znowu ją posiąść, mieć ją w każdy sposób, jaki tylko by sobie wymarzył, doprowadzając ją na wyżyny rozkoszy, aż w końcu przestanie odróżniać ból od przyjemności. Jednak teraz miał dla niej inne przesłanie.
– Jak się nazywasz?
– Kotek – zawołała bez wahania.
– Do kogo należysz?
– Do ciebie – załkała.
– Tak. Do mnie. A teraz powiedz mi, co mógłbym z tobą zrobić? – mówił naglącym tonem.
– Nie wiem!
– A właśnie, że wiesz! Powiedz mi.
– Cal…
– Ani mi się waż! Nie jestem twoim kochankiem. Nie jestem twoim przyjacielem! Kim jestem?
– Panem! Jesteś moim… Ja już nie chcę. Proszę, przestań.
– Odpowiedz na moje pytanie. Co mógłbym z tobą zrobić!
– Wszystko! Absolutnie wszystko! – załkała żałośnie.
– Tak, mógłbym z tobą zrobić wszystko. Mógłbym rzucić cię twarzą do ziemi i pieprzyć, aż nie będziesz mogła tego znieść, ale nic nie zdołasz na to poradzić. Jesteś pobitym i posiniaczonym wrakiem człowieka. Mógłbym cię zabić. Ci bandyci mogli cię zabić, ale ty nadal prowokujesz!
– Nie! Nie, panie.
– Jesteś dumna?
– Nie, panie.
– Nie?
– Tak! Tak, panie. Jestem dumna. Przepraszam!
– Czy twoja duma jest warta sytuacji, w jakiej się przez nią znalazłaś?
Caleb puścił ją i patrzył, jak kładzie ręce na podłodze i płacze z opuszczoną głową.
– Nie, panie.
Zrobił to, co sobie zaplanował.
– Właśnie tak, Kotku. Twoja duma nie jest tego warta. Nie jest warta bólu. Nie jest warta torturowania przeze mnie ani przez nikogo innego. A już z pewnością ni cholery nie jest warta twojego życia. Nie bądź głupia! Walcz tylko wtedy, gdy masz szansę wygrać, i poddaj się, gdy jesteś na z góry przegranej pozycji. Właśnie tak możesz przetrwać.
Właśnie tak możesz uniknąć zostania przywiązaną do materaca przesiąkniętego twoją własną krwią.
– Przepraszam! Proszę… po prostu przestań. Nie bądź już taki. Nie mogę tego znieść! Nie mogę znieść tego, jak w jednej chwili zmieniasz się nie do poznania! – zawołała.
Caleb zapiął spodnie i klęknął na jedno kolano, a potem wziął Kotka w ramiona. Nie opierała się. Objęła go i wtuliwszy głowę w jego szyję, zaczęła płakać, jakby wcześniej rozpaczliwie na to właśnie czekała.
– Wolę cię takiego – wyszeptała, przyciskając usta do jego skóry, raz po raz, jakby chciała go tym uspokoić, chociaż to raczej ona potrzebowała ukojenia.
– Twoje upodobania są bez znaczenia, Kotku – wyjaśnił łagodnie. Znieruchomiała, choć bez napięcia. – Tego właśnie musisz się nauczyć.
Nie mówiąc nic więcej, Caleb wziął ją w ramiona i zaniósł do łazienki. Oboje potrzebowali zmyć z siebie ten długi dzień.
Jutro rano będą mieli świeży start.
Cztery
Dzień 6:
Rozglądam się po pokoju i czuję się rozczarowana brakiem ciemności i sterylności. Wcześniej zawsze tak sobie wyobrażałam salę przesłuchań: lustro weneckie, porysowany metalowy stół, mocna żarówka świecąca mi prosto w twarz, przez którą strasznie się pocę. Zamiast tego pomieszczenie przypomina bardziej klasę przedszkolną z rysunkami dzieci i hasłami motywacyjnymi przyklejonymi na kolorowym bristolu do ścian. Siedzę na plastikowym krześle, gapiąc się na agenta Reeda po drugiej stronie okrągłego stołu ze sklejki.
– Dobra – stwierdza Reed i wzdycha. – Najpierw ustalmy właściwą chronologię. Po porwaniu spędzasz około trzech tygodni zamknięta w ciemnym pokoju, w nieznanym ci mieście. Uciekasz od mężczyzny zwanego Calebem i niemal natychmiast trafiasz w ręce niejakiego Małego i jego motocyklowego gangu, a oni żądają za ciebie okupu. Kontaktujesz się ze swoją koleżanką, Nicole Freedman, i prosisz o zdobycie pieniędzy w kwocie stu tysięcy dolarów oraz spotkanie z Małym w Chihuahua w Meksyku, żeby wykupić cię z rąk porywaczy. Nie docierasz jednak na miejsce, ponieważ zostajesz uratowana przez rzeczonego Caleba. Nad ranem