Chciał coś powiedzieć: przeprosić, przyznać, że jest mu przykro, ale wiedział, że musi być twardy. Chodziło tu o coś więcej niż tylko ich emocje. Niezależnie od tego, czy im się to podobało, oboje stanowili część czegoś większego, a ich życie miało wpływ na życie tutejszej społeczności. Nie mogli udawać, że tego nie zauważają, trudno by im też było z tego zrezygnować.
– Chce pani spełnić wolę dziadków i pochować ich prochy na tym cmentarzu?
– Zawsze tego pragnęli, a stało się to dla nich jeszcze ważniejsze po tym... – zawahała się – co zrobiłam. Ten pochówek to dla nich jedyny sposób, by powrócić do społeczności i tego kościoła, w którym ich ochrzczono, bierzmowano i gdzie wzięli ślub. Zrobię wszystko, by mogli tu spocząć.
Caesar nie spodziewał się, że będzie aż tak szczera. Był przygotowany na wrogość czy złość, jednak ta postawa zupełnie go zaskoczyła. Patrzył na nią ze współczuciem, niepasującym zupełnie do dawnych wartości, na straży których postawiła go tradycja. Miał przed sobą młodą kobietę, która się do nich nie dostosowała i w konsekwencji poniosła za to karę.
Znowu poczuł list w kieszeni. Miał wrażenie, że jest to sztylet, który obraca się powoli ku jego sercu.
Louise pomyślała, że traci panowanie nad sobą. Musi uważać. Nie powinna czynić zbytecznych deklaracji i przechodzić do defensywy. Ogólnie rzecz biorąc, jej prośba wcale nie była tak wielka i normalnie nie powinno być z tym żadnych problemów. A jednak między nią a księciem rozgrywała się jakaś dziwna gra. Chociaż z drugiej strony, cóż znaczy jeszcze jedno małe upokorzenie po tym wszystkim, co przeszła? Zaraz jednak przypomniała sobie przysłowie o źdźble, które złamało grzbiet wielbłąda, i uśmiechnęła się gorzko.
Kiedy dziadkowie wzięli ją do siebie, była jeszcze w szoku i pełna pretensji do świata. W ogóle nie mogła myśleć, nie potrafiła też zająć się sobą. Większość czasu spędzała w łóżku, nie zwracając uwagi na piękny dom w Notting Hill, który dziadkowie mogli kupić, kiedy w końcu ich restauracja stałą się popularna w całym Londynie. Przykrywała się cała kołdrą, chcąc zapomnieć o bożym świecie.
Dom dziadków stał się jej schronieniem. Otrzymała w nim to, czego nie mogła dostać gdzie indziej. Przygarnęli ją i obdarzyli miłością, kiedy wszyscy inni wstydzili się nawet o niej mówić. Wstyd. Jedna z najgorszych rzeczy dla dumnych Sycylijczyków. Louise poczuła ból i gniew na myśl o swoim wstydzie. Wcale nie chciała tu przyjeżdżać, ale czuła się związana obietnicą, którą dała dziadkom.
Myślała oczywiście o tym, czego mogą tu od niej zażądać, jaką pokutę wyznaczą za to, że splamiła nazwisko swojej rodziny, nie przypuszczała jednak, że spotka się z tym surowym arystokratą. Wydawało jej się raczej, że książę, podobnie jak ona, nie będzie miał najmniejszej ochoty na spotkanie. Najwyraźniej nie doceniła tego, jak bardzo potrafi być arogancki.
– Jak zapewne się pani orientuje, nie mogę sam podjąć decyzji w tej sprawie. Starszyzna...
– Zrobi to, co pan każe – wpadła mu w słowo. – Przecież oboje wiemy, że jest pan tu niekwestionowalnym autorytetem. Może pan spełnić życzenie moich dziadków. Odmowa byłaby nie tylko niezrozumiała, ale też okrutna. Oznaczałoby to karanie ich za to...
– Taka już jest nasza społeczność. Jeśli jeden członek rodziny zrobi coś złego, wszyscy inni cierpią z tego powodu.
– I uważa pan, że to jest w porządku? – spytała pogardliwie, a następnie dodała cierpko: – No tak, oczywiście.
– Ludzie w tej części Sycylii żyją według zasad, które obowiązują od stuleci. Oczywiście dostrzegam ich wady i chciałbym je zmienić, tak by moim poddanym żyło się lepiej, jednak jeśli chcemy uniknąć konfliktów, musimy to robić wolno i ostrożnie.
Louise wiedziała, że ma rację, choćby nawet nie chciała powiedzieć tego głośno. I chociaż jako kobieta niezależna chętnie podyskutowałaby z nim na ten temat owych zmian, to musiała sobie przypomnieć, że przyjechała tu w zupełnie innym celu.
– Dziadkowie zrobili naprawdę dużo dla swojej społeczności. Na początku przysyłali pieniądze rodzicom i rodzeństwu, a potem zatrudniali ludzi z wioski u siebie w Londynie. Dawali im mieszkanie i pomagali. Przekazywali też pieniądze kościołowi i miejscowej fundacji dobroczynnej. Mają więc prawo do tego, by tu spocząć, otoczeni szacunkiem i miłością.
Caesar musiał przyznać, że była dobrze przygotowana do tej rozmowy. Nikt też nie mógłby zakwestionować jej uczuć względem zmarłych. Dyskretny sygnał komórki przypomniał mu o napiętym kalendarzu. Nie sądził, że spotkanie z Louise zajmie aż tyle czasu. A przecież wiele zostało do ustalenia.
– Przepraszam, jestem umówiony – powiedział. – Musimy jednak omówić jeszcze parę rzeczy. Zadzwonię do pani.
Zaczął się zbierać, dając do zrozumienia, że nie udzieli jej teraz odpowiedzi. Było to wyjątkowo okrutne, ale przecież tacy byli przedstawiciele rodu Falconarich. Być może nie powinna się spodziewać niczego innego. Poczuła ulgę, gdy zobaczyła, że odchodzi? Czyżby znaczyło to, że straciła już siły do dalszej walki?
Oddalił się zaledwie parę metrów, przystanął i obrócił się w jej stronę. Przeświecające przez korony cyprysów promienie padły na jego kości policzkowe. Wyglądał teraz jak dawny wojownik, połączenie Rzymianina i Maura z czasów przedchrześcijańskich.
– Czy przyjechała tu pani ze swoim synem? – spytał.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.