– Dobra, spiszmy to wszystko – zaproponowałem.
Zanotowałem, żeby przy następnej wizycie w sali widowiskowej zastanowić się, skąd wziąć stół i dziewięć krzeseł dla sędziów.
George ciągnął:
– Będziecie potrzebowali ładnego sukna na stół… najlepiej zielonego, bo wygląda poważnie. A pomyśleliście o kupnie bloczków dla sędziów, żeby mogli robić notatki?
– Nie.
– Postarajcie się, żeby do ołówków były temperówki.
– Cholera jasna.
George przerobił z nami cały program imprezy. Musieliśmy pomyśleć, jak ma wyglądać scena, jak urządzić kulisy, skąd wziąć hantle i sztangi do rozgrzewki dla zawodników, jak je przetransportować na zaplecze.
– Zastanawialiście się nad tym? – pytał George. – Ta sala na pewno podlega związkom zawodowym, co więc możecie przenieść sami, a co musicie powierzyć ludziom ze związku?
Francowi i mnie oczywiście nie podobała się myśl, że musimy przestrzegać regulaminu jakiegoś związku zawodowego, ale przypomnieliśmy sobie, że w Ameryce o wiele łatwiej wszystko załatwić niż w Europie. Uzyskanie pozwoleń i płacenie podatków było znacznie prostsze, a same podatki niższe. Poza tym ludzie, którzy obsługiwali salę, byli nastawieni bardzo entuzjastycznie.
Widownia była pełna. Franco i ja osobiście odbieraliśmy zawodników z lotniska i traktowaliśmy ich tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Przyjechali czołowi kulturyści, mieliśmy dobry, doświadczony zespół sędziowski. Wieczorem przed imprezą zaprosiliśmy sędziów, sponsorów i zawodników na przyjęcie, za które zapłaciliśmy ja i Franco. Dzięki reklamie sala była wypełniona po brzegi, tak że w końcu trzeba było odprawić z kwitkiem dwieście osób. A co najważniejsze, na widowni zasiedli ludzie z różnych branż i środowisk, nie tylko kulturyści.
Mój sukces w The Merv Griffin Show sprawił, że stałem się znany. Shelley załatwiła mi udział w następnych programach. Zawsze było tak samo. Ponieważ nikt nie miał wobec mnie żadnych oczekiwań, reagowałem spontanicznie, a wtedy gospodarz wykrzykiwał:
– To fascynujące!
Wkrótce zorientowałem się, że podczas wywiadów w programach rozrywkowych można zmyślać! Mówiłem na przykład: „W sześćdziesiątym ósmym roku »Playboy« przeprowadził sondaż, z którego wynikało, że osiemdziesiąt procent kobiet nienawidzi kulturystów. Ale teraz to się diametralnie zmieniło, bo osiemdziesiąt procent kobiet uwielbia umięśnionych facetów”.
Wszystkim bardzo się to podobało.
Występ w The Merv Griffin Show opłacił się też w innym sensie, co bardzo mnie zaskoczyło. Rano po programie odebrałem w siłowni telefon od Gary’ego Mortona, męża Lucille Ball i jej partnera w interesach.
– Widzieliśmy cię zeszłego wieczoru – powiedział. – Byłeś zabawny. Lucille ma dla ciebie propozycję.
Lucille Ball należała wówczas do najbardziej wpływowych kobiet w telewizji. Zdobyła światową sławę dzięki komediom sytuacyjnym Kocham Lucy, The Lucy Show i Here’s Lucy i jako pierwsza kobieta wyrwała się spod dominacji wytwórni filmowych i prowadziła własną firmę producencką, która przyniosła jej bogactwo. Morton wyjaśnił, że jego żona pracuje nad programem telewizyjnym z udziałem Arta Carneya, znanego jako Ed Norton z sitcomu z lat pięćdziesiątych pod tytułem The Honeymooners. Chciała, żebym zagrał rolę masażysty w jednym z odcinków. Czy przyszedłbym po południu i przeczytał scenariusz? Nagle w słuchawce odezwała się sama Lucy:
– Byłeś rewelacyjny! Super! Zobaczymy się później, prawda? Przyjdź, uwielbiamy cię.
Poszedłem do ich biura i ktoś dał mi scenariusz. Odcinek nosił tytuł Happy Anniversary and Goodbye (Miłej rocznicy i żegnaj). Gdy go czytałem, ogarnęło mnie podniecenie. Lucille Ball i Art Carney grali parę małżeńską w średnim wieku, Normę i Malcolma. Zbliża się dwudziesta piąta rocznica ich ślubu, ale Malcolm, zamiast świętować, oświadcza, że jest znudzony Normą, i proponuje, żeby się rozwiedli. Norma też jest zmęczona Malcolmem, postanawiają więc rozstać się na próbę i Malcolm się wyprowadza. Wraca jednak do mieszkania po coś, czego zapomniał, i zastaje Normę półnagą na łóżku, masowaną przez masażystę imieniem Rico. Kobieta zgrywa się, żeby wywołać u męża zazdrość, co prowadzi do zabawnej sprzeczki z udziałem rzeczonego masażysty.
Masażystą miałem być ja. Postać ta podczas godzinnego odcinka była na wizji przez siedem minut. Pomyślałem sobie: To wspaniała okazja, wystąpię przed kamerą razem z Lucille Ball i Artem Carneyem! Ponieważ Herkules w Nowym Jorku nie trafił na ekrany, miał to być mój debiut filmowy, i to przed wielomilionową widownią.
Snułem fantazje na ten temat, gdy zostałem zaproszony na próbę czytaną. Na miejscu byli już Lucy, Gary Morton i reżyser, a Lucy okazywała mi wielką serdeczność.
– Zeszłego wieczoru byłeś naprawdę komiczny! – powiedziała.
– Dobra, czytajmy.
Wszystko wydawało mi się egzotyczne. Nie miałem pojęcia, że podczas próby czytanej aktor właściwie odgrywa już swoją rolę. Usiadłem i zacząłem czytać moją kwestię linijka po linijce, jakbym chciał pokazać nauczycielowi, że umiem czytać.
– „Cześć, nazywam się Rico, pochodzę z Włoch i pracowałem tam jako kierowca ciężarówki, ale teraz jestem masażystą”.
Lucy powiedziała:
– W porząąądku.
Zauważyłem, że reżyser dziwnie na mnie patrzy. W normalnych okolicznościach powiedzieliby: „Dziękujemy panu bardzo. Zadzwonimy do pańskiego agenta”.
W moim przypadku nie mogli tego zrobić, bo nie miałem agenta. Nie było to też zwyczajne przesłuchanie, ponieważ Lucy chciała, żebym to ja zagrał tę rolę, i nie zaprosiła na nie nikogo innego. Przyszedłem na próbę, żeby mogła przekonać Gary’ego i reżysera do swojego pomysłu.
Od razu też pospieszyła mi na ratunek.
– Świetnie! – zawołała. – Teraz już wiesz, o co chodzi w tej scenie, prawda?
Potwierdziłem, a ona poprosiła:
– To opowiedz, tylko krótko.
– Hm… – zacząłem – przychodzę do ciebie, bo poprosiłaś, żebym zrobił ci masaż, a ty się rozwodzisz albo jesteś w separacji, czy coś w tym rodzaju. Mam takie umięśnione ciało, bo we Włoszech byłem kierowcą ciężarówki, a potem przyjechałem do Ameryki i zarabiam jako masażysta, a nie kierowca.
– Właśnie tak. Możesz to powtórzyć w odpowiednim momencie, gdy cię poproszę?
Tym razem odegraliśmy scenę od samego początku, od chwili, gdy dzwonię do drzwi, wchodzę do mieszkania z łóżkiem do masażu i je rozstawiam. Lucy gapi się na moje mięśnie i pyta:
– Skąd masz takie ciało?
– Och, pochodzę z Włoch. Byłem kierowcą ciężarówki, a potem zostałem masażystą, i bardzo się cieszę, że mogę cię wymasować.
– Ona tego nie słyszy. – Później jadę do następnego klienta. Zarabiam masowaniem trochę pieniędzy, a poza tym to dobrze robi na mięśnie.
– Może trochę improwizacji? – zaproponowała.
Więc wymyśliłem na poczekaniu:
– Połóż się, to popracuję nad tobą.
– Doskonale,