Tytuł oryginału: An Unexpected Conversation with God
Przekład: Sławomir Studniarz
Redakcja: Bronisław Grzywacz
Korekta: Maria Kąkol
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana, ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych, bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.
Original edition copyright © 2017 by Neale Donald Walsch. All rights reserved.
Polish edition copyright © 2017 by Esse Sp. z o.o. All rights reserved.
ISBN 978-83-954660-9-0
Wydanie I, Łódź 2021
Wydawca:
Esse sp z o.o.
ul. Krokusowa 3
92-101 Łódź
Współpraca: JK Wydawnictwo sp. z o.o. sp. k.
Wersję elektroniczną przygotowano w systemie Zecer firmy Elibri
Od autora
Zdaję sobie sprawę, że w poprzedniej książce, która ukazała się w ramach Rozmów z Bogiem – Home with God in a Life That Never Ends, napisanej i wydanej dziesięć lat temu – dałem wyraźnie do zrozumienia, że na niej kończą się moje „rozmowy z Bogiem” i nie planuję napisania ani wydania następnej książki w tym cyklu. Lecz życie to układanka, której wzór nieustannie się zmienia, a zważywszy na to, że wszyscy stanowimy Jedno z Bogiem, mamy możliwość stworzenia, jakby nazwali to filmowcy, „alternatywnego zakończenia” każdej historii. Najwyraźniej coś podobnego zdarzyło się w tym przypadku. Na poziomie Nadświadomym (na którym działa Dusza) zapadła nowa decyzja.
Mogłem zachować swą najnowszą rozmowę z Bogiem dla siebie, ale wszystko we mnie się przeciw temu buntowało. Rozpowszechniając jej dosłowny zapis, czuję, że spełniam daną Bogu obietnicę, iż zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby udostępnić światu najważniejsze przesłanie, jakie kiedykolwiek otrzymałem, i że dzięki płynącej z niego mądrości miliony ludzi na całym świecie będą mogły zmienić na lepsze swoje doświadczenie codziennego życia.
Mimo że wszystkie religie świata, a przynajmniej te główne, głoszą, że w dziejach ludzkości miały miejsce Boskie objawienia, doskonale rozumiem zastrzeżenia tych, którzy uważają, że tak doniosłe i zaszczytne wydarzenie nie mogłoby stać się udziałem kogoś takiego jak ja, zwykłego człowieka pełnego wad i ułomności. Jednak zawsze podkreślałem, że nie ja jeden prowadzę rozmowę z Bogiem, czynimy to wszyscy, przez cały czas, lecz większość z nas po prostu inaczej to nazywa.
Wszyscy mamy dostęp do źródła najwyższej mądrości, które kryje się wewnątrz nas. To źródło jest tożsame z Bogiem, który działa w nas i poprzez nas. Wyraża to zwięźle w naszym pierwszym dialogu sam Bóg:
„Przemawiam do każdego człowieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym, do kogo się zwracam, ale kto mnie słucha.”
Dlatego proszę was, żebyście nie zważali na budzący się być może w was sceptycyzm dotyczący źródła zawartych tu informacji, tylko raczej zastanowili się nad tym, czy przedstawione spostrzeżenia i rady mają jakąkolwiek wartość w odniesieniu do osobistego życia każdego z nas, a także w wymiarze ogólnym; czy są przydatne w zrozumieniu życia jako takiego.
W tej książce wiele się mówi o życiu i umieraniu oraz o tym, co się z nami dzieje po śmierci. Zawiera ona mnóstwo metafizycznych rozważań. Zapewne nigdy przedtem nie przyjmowałeś naraz takiej dawki metafizyki. Czytając ten dialog, być może pomyślisz sobie: „Nieważne, czy to fikcja czy fakt, to po prostu jest fascynujące”, ale zaraz potem zadasz sobie słuszne pytanie: „Ale jaki właściwie pożytek płynie z całej tej wiedzy? Jaki to wszystko może mieć związek z poprawą jakości życia pojedynczego człowieka, a zwłaszcza poprawą jakości życia wszystkich mieszkańców Ziemi?”
Dołożyłem wszelkich starań – mam nadzieje, że to zauważysz – aby stawiane przeze mnie pytania dotyczyły nie tylko mnie, lecz by odnosiły się również do życia jak największego grona czytelników, by były jak najbardziej uniwersalne. Wiem, że w dzisiejszych czasach, w sytuacji panującej obecnie na świecie, ludzie pragną i poszukują przesłania dającego nadzieję i wiarę, przynoszącego uzdrowienie i inspirującego do zmiany. W moim przypadku, ta najnowsza rozmowa z Bogiem odniosła taki właśnie skutek, dlatego pozwalam sobie ją upublicznić. Padło w niej sporo cierpkich słów na temat stanu, do jakiego doprowadziliśmy nasz świat i siebie samych, ale moim zamiarem nie było osądzać tylko oświecić, rzucić światło na to, co winniśmy dostrzec i co możemy zmienić.
Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale Lepsze Jutro dla nas samych i dla naszej cywilizacji jest możliwe. Bardzo, bardzo możliwe. Musimy je tylko wybrać. Ta książka dowodzi, że dzieli nas od tego Jedna Decyzja. Mam nadzieję, że po jej przeczytaniu zdecydujecie się tę doniosłą decyzję podjąć.
Wstęp
2 sierpnia 2016 obudziłem się z głębokiego snu. Wyrwał mnie z niego przemożny impuls. Nie nachodził mnie od niemal dziesięciu lat, ale i tak od razu go poznałem.
Nie miałem pojęcia, która jest godzina, ale pomyślałem sobie: „Jeśli jest 4:23, czy trzeba bardziej wymownego znaku?”
Spojrzałem na budzik na nocnym stoliku.
4:13.
Wszystko jasne. Miałem ledwie chwilę, żeby się ogarnąć, zanim stawię się na „spotkanie” wyznaczone na 4:23.
Mój pierwszy dialog z Bogiem rozpoczął się bowiem o 4:23 rano. Potem każdego ranka przez wiele tygodni między 4:15 a 4:30 budził mnie ze snu nieodparty wewnętrzny nakaz: Ruszaj się, czas porozmawiać z Bogiem.
Trwało to całe miesiące (a w rezultacie – całe lata). Ciekawiło mnie, czy pora, o której co rano wznawialiśmy dialog, miała jakieś znaczenie, ale w końcu przestałem się nad tym głowić.
Kiedy owoc tych pierwszych rozmów, jakie odbyłem z Bogiem i zapisałem na kartkach kilku żółtych notatników, ukazał się w druku (w trakcie toczącego się dialogu otrzymałem zapewnienie, że tak się stanie, więc, ośmielony, wysłałem materiał do wydawnictwa), uznałem, że być może za moją przyczyną wydarzyło się coś ważnego. A gdy po książkę sięgnął w sumie ponad milion czytelników i niebawem przetłumaczono ją na trzydzieści siedem języków, wstrząsnęła mną pewność, że tak jest istotnie.
Z czasem zaczęły napływać z zagranicy zaproszenia na odczyty, a do złożenia wniosku o paszport potrzebne było świadectwo urodzenia. Szukałem w moich osobistych papierach, ale na próżno. Zwróciłem się więc do urzędu stanu cywilnego w moim rodzinnym mieście. Poprosiłem o wystawienie nowego aktu i uiściłem należną opłatę.
Osłupiałem, kiedy otworzyłem kopertę i przyjrzałem się dokumentowi.
CZAS NARODZIN: 4:23.
A jakże.
Dostrzegłem sens w tym, że każdego dnia nawiązywałem łączność z Boskością z grubsza o tej samej godzinie, o której przyszedłem na ten świat. A przynajmniej okoliczność tę cechowała symetria, która wręcz biła po oczach.
Przez kolejne lata, ilekroć budziłem się nagle między 4:15 a 4:30 rano i, wpatrzony w sufit, czułem krążącą we mnie tę szczególną energię, wiedziałem, co się święci. Natychmiast się zrywałem, podbiegałem do laptopa i siadałem, gotowy na przyjęcie tego, co chciało się przeze mnie urzeczywistnić.
Podobnie było i tego dnia, 2 sierpnia 2016. Zsunąłem kołdrę i wstałem z łóżka. I oto siedzę przy klawiaturze. Sęk w tym, że już nigdy więcej nie miałem do tego wracać, tak przynajmniej sądziłem.
Pozwólcie,