Sekretne życie introwertyków. Jennifer Granneman. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Jennifer Granneman
Издательство: PDW
Серия:
Жанр произведения: Личностный рост
Год издания: 0
isbn: 9788382250176
Скачать книгу
>Tytuł oryginału: The Secret Lives of Introverts. Inside Our Hidden World

      Przekład: Natalia Mętrak-Ruda

      Opieka redakcyjna: Maria Zalasa

      Redakcja: Anna Strożek

      Korekta: Natalia Jóźwiak, Justyna Techmańska

      Ilustracja na okładce, projekt okładki i stron tytułowych: Joanna Wasilewska/KATAKANASTA

      Ilustracje: Adrianne Lee

      Copyright © Skyhorse Publishing, Inc., 2017. All rights reserved.

      Published by agreement with Book/Lab Literary Agency, Poland

      Copyright for the Polish edition and translation

      © JK Wydawnictwo sp. z o.o. sp. k.

      Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.

      ISBN 978-83-8225-017-6

      Wydanie I, Łódź 2020

      JK Wydawnictwo Sp. z o.o. sp. k., ul. Krokusowa 3, 92-101 Łódź

      tel. 42 676 49 69

      www.wydawnictwofeeria.pl

      Wersję elektroniczną wykonano w systemie Zecer firmy Elibri

      Książkę tę dedykuję mojemu dziadkowi Johnowi Grannemanowi i mojemu wujowi Dave’owi Grannemanowi, którzy zmarli w czasie, gdy nad nią pracowałam. Dziadek John uwielbiał czytać o Dzikim Zachodzie, pijał czarną kawę, czytał gazety od deski do deski i skręcał sobie papierosy przy kuchennym stole. Był cichym mężczyzną, który mówił niewiele, a kiedyś zdradził mi, że zawsze uważał się za introwertyka. Wujek Dave był fanem teorii spiskowych i historii o UFO, a kiedy się rozkręcił, potrafił mówić i mówić. Po części był ekstrawertykiem, po części – po prostu legendą.

      John Granneman

      23 kwietnia 1925 – 23 stycznia 2017

      David Granneman

      12 kwietnia 1949 – 25 lutego 2017

      Wstęp

      Drogi introwertyku,

      w jednym z moich najwcześniejszych wspomnień tata przystawia mi mikrofon do ust i prosi, żebym opowiedziała jakąś historię. „OK – pomyślałam sobie wtedy – to nie powinno być nic trudnego”. Chociaż byłam za mała, by umieć czytać i pisać, codziennie przed snem sama opowiadałam sobie w myślach różne historie.

      Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie klacz bawiącą się z przyjaciółmi na słonecznej łące. Jak wiele introwertycznych dzieci miałam bardzo żywy i kolorowy wewnętrzny świat. Wymyślona historia wydawała mi się niemal równie rzeczywista, co otaczający mnie świat – zabawki, rodzice i zwierzęta. Klacz i jej przyjaciele ścigali się, żeby sprawdzić, kto jest najszybszy. Pędzili przez pola pełne kwiatów i przeskakiwali przez błyszczący strumień, kiedy nagle jedna z klaczy zaczęła machać swoimi ukrytymi skrzydełkami i pofrunęła…

      Tata wyrwał mnie z zamyślenia. „Musisz opowiedzieć swoją historię na głos” – powiedział, wskazując głową mikrofon. „Żebym mógł ją nagrać”.

      Spojrzałam na mikrofon, potem na tatę, ale nie wiedziałam, jak zareagować. To, co żyło w moim wnętrzu, musiało zostać wypowiedziane? Jak zwykłe słowa miały opisać niezwykłe obrazy, które widziałam w myślach, i to, jak się wtedy czułam?

      Wyczuwając moje wahanie, tata mnie zachęcił: „Powiedz po prostu, o czym myślisz” – rzekł, jakby to było bardzo proste.

      Ale ja nie umiałam. Dalej wpatrywałam się w niego w milczeniu. Mój sekretny świat nie chciał wydostać się na zewnątrz. Tata tracił cierpliwość, myśląc pewnie, że jego jedyna córka jest uparta albo niezbyt kreatywna. Tak naprawdę nie miałam pojęcia, jak przełożyć moje wewnętrzne doświadczenie na słowa. Jakimś cudem sądziłam, że dzięki swojej niezwykłej inteligencji tata po prostu domyśli się, co chcę powiedzieć. Ale on nie umiał czytać mi w myślach. A mikrofon przyczepiony do prymitywnego dyktafonu z lat osiemdziesiątych ich nie słyszał. Wreszcie tata poddał się i schował sprzęt.

      Moje milczenie niepokoiło i frustrowało innych ludzi jeszcze wiele razy. Przez większość życia towarzyszyło mi poczucie rozłączenia mojego wewnętrznego świata z tym, co na zewnątrz.

      Jeśli, tak jak ja, jesteś introwertykiem, być może również skrywasz w sobie sekrety. Trudno ci znaleźć słowa, by wyrazić swoje myśli, i masz pomysły, których nikt inny nie rozumie. Być może czujesz się samotny, chociaż otaczają cię inni ludzie. Być może robisz pewne rzeczy i zachowujesz się w określony sposób tylko dlatego, że „tak wypada”. Być może tęsknisz za tą jedną osobą, która dostrzeże prawdziwego ciebie – i zrozumie, co dzieje się w twoim umyśle.

      To książka o sekretach. O tym, kim naprawdę są introwertycy. O tym, że wreszcie chcemy poczuć się zrozumiani.

      Dziękuję za dołączenie do mnie w tej podróży. Jeśli skrywasz jeden z sekretów, które właśnie opisałam, mam nadzieję, że dzięki tej książce poczujesz się mniej samotnie.

Z cichym pozdrowieniemJennDokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym 20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20

      Rozdział 1

      OTO COŚ DLA WSZYSTKICH CICHYCH

      Kiedy byłam w szóstej klasie, miałam szczęście zostać dostrzeżoną przez wspaniałą grupę dziewczyn, które stały się moimi przyjaciółkami na całe życie. Nocowałyśmy u siebie nawzajem i po ciemku zdradzałyśmy sobie sekrety. Szpiegowałyśmy mieszkającego w sąsiedztwie chłopaka i jego kolegów i chichotałyśmy, plotkując o tym, kto się komu podoba. Zapełniałyśmy kolejne zeszyty naszymi planami na przyszłość. Obiecywałyśmy sobie nawet, że kiedyś co roku czwartego lipca będziemy spotykać się na wzgórzu obok naszej szkoły i że nigdy o sobie nie zapomnimy.

      Każdy, kto patrzył na nas z boku, mógł pomyśleć, że jestem po prostu jedną z dziewczyn. Prawie wszystko robiłyśmy wspólnie. Ludzie mawiali nawet, że jesteśmy do siebie podobne. A jednak w głębi serca czułam się odmienna. Nie byłam jedną z nich. Byłam inna.

      Podczas gdy one czytały pismo „Seventeen” i plotkowały o gwiazdach, ja siedziałam z boku w milczeniu, zastanawiając się, czy na innych planetach jest życie. Kiedy one cieszyły się, że kolejny rok szkolny dobiegł końca i zaczęły się wakacje, ja przeżywałam głęboki egzystencjalny kryzys z powodu mijającego czasu. Podczas gdy one chciały spędzać razem cały wieczór, potem następny dzień i jeszcze następny, ja rozpaczliwie szukałam wymówki, żeby pobyć sama. („Mamo, powiedz im, że jestem chora. Albo że muszę iść do kościoła!”). Z wielu powodów byłam „tą dziwną”.

      Moje przyjaciółki stanowiły centrum mojego nastoletniego życia. Uwielbiałam je. Robiłam więc coś, co robią wszyscy, którym wydaje się czasem, że są obcymi zrzuconymi na tę planetę z kosmosu: udawałam. Zachowywałam swoje sekretne myśli dla siebie. Nie dawałam po sobie poznać, że wolałabym być sama w swoim pokoju zamiast w centrum handlowym, otoczona ludźmi. Próbowałam być osobą, którą, jak mi się wydawało, być powinnam – wesołą i zawsze gotową do zabawy.

      Całe to udawanie bywało męczące. Ale robiłam to, bo sądziłam, że wszyscy inni też udają. Uznałam po prostu, że znacznie lepiej ode mnie ukrywają swoje prawdziwe uczucia.

      Ze mną musi być coś nie tak

      W dorosłym życiu wciąż nie potrafiłam pozbyć się wrażenia inności. Przez kilka lat pracowałam jako dziennikarka, po czym wróciłam na studia, żeby zostać nauczycielką – wydawało mi się, że to ważniejsza praca. Było tam mnóstwo ekstrawertycznych przyszłych nauczycieli, którzy zawsze mieli coś do powiedzenia. Na przerwach