Racer. Katy Evans. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Katy Evans
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Эротика, Секс
Год издания: 0
isbn: 978-83-66654-71-6
Скачать книгу
ogień, który jest w nas, nigdy nie zgaśnie.

      Playlista

      ● Fast Car, Jonas Blue (feat. Dakota)

      ● Don’t You Need Somebody, RedOne (feat. Enrique Iglesias)

      ● Love Drunk, Boys Like Girls

      ● Sound of Your Heart, Shawn Hook

      ● Favorite Record, Fall Out Boy

      ● Believer, Imagine Dragons

      ● The Other Side, Jason Derulo

      ● Jet Pack Blues, Fall Out Boy

      ● Battle Scars, Lupe Fiasco and Guy Sebastian

      ● Come and Get It, Selena Gomez

      ● Walk, Kwabs

      ● Undisclosed Desires, Muse

      ● Unwell, Matchbox Twenty

      ● Redbone, Childish Gambino

      ● Your Guardian Angel, The Red Jumpsuit Apparatus

      ● Remember When, Chris Wallace

      ● Maps, Maroon 5

      ● Let Me Love You, Ne-Yo

      ● XO, Beyoncé

      ● The Best, Tina Turner

      ● Whatever It Takes, Imagine Dragons

      ● Animal, Def Leppard

      ★ NAJLEPSZY NA ŚWIECIE ★

Lana

      Rola najmłodszego z rodzeństwa jest szczególna. Podobnie jak rola jedynej córki. Sama mam trzech starszych braci i od zawsze jestem rozpieszczana, chroniona, gnębiona oraz przekupywana i zupełnie mi to nie przeszkadza, bo kocham swoje rodzeństwo i całą rodzinę. Czasem jednak żałuję, że nie jestem najstarsza, bo wtedy nie traktowano by mnie z takim lekceważeniem. Nazywam się Lana i mam dwadzieścia dwa lata, ale dla moich braci i taty wciąż jestem „małą Lainie”.

      Moi bracia i ojciec stoją przy naszym namiocie obok toru, po którym pędzą samochody. Przemykają plamy błękitu, czerni i żółci, migają kaski z tęczowymi szybkami, pysznią się loga sponsorów, kipi testosteron. Wszystkie auta na torze to samochody Formuły 1, ale oprócz tego mają jeszcze jedną wspólną cechę: żadne z nich nie należy do nas. Żadnego z nich nie prowadzi nasz kierowca.

      Wzdycham i niosę kubki z lemoniadą do naszego namiotu. Zimne jesienne powietrze smaga mnie po twarzy i wkrada się pod kucyk, aby zająć mój kark. Testując tej jesieni potencjalnych kierowców, zyskałam dwa intensywnie czerwone placki na policzkach, co zawdzięczam kombinacji ziąbu i słońca. A sądząc po uczuciu szczypania na twarzy, zakładam, że plamy czerwieni poszerzają się w stronę nosa i uszu.

      Kiedy przechodzę koło sąsiedniego namiotu, rozlega się gwizd.

      – To dla mnie, Lainey? – krzyczy jeden z mechaników.

      – Przepraszam, mam tylko dwie ręce i obie są zajęte. – Nawet nie patrzę w jego stronę. To prawda, że wszyscy zawsze są dla mnie mili, ale ja staram się nie nawiązywać zbyt bliskich relacji z członkami innych drużyn. W końcu jesteśmy przeciwnikami. Trzymajmy się faktów.

      ZESPÓŁ HW RACING – nasze czerwono-białe logo na czarnym tle odwzajemnia moje spojrzenie, gdy docieram do namiotu.

      Auta pędzą w ramach treningu, a my już teraz wiemy, że to będzie nasz ostatni i najgorszy sezon. Kiedyś byliśmy zespołem z najmniejszym namiotem i najniższym budżetem, ale też z największym talentem. Teraz zaś mamy mały namiot, niski budżet i zero talentu. A w nadchodzącym roku, gdy nie będzie już z nami mojego taty… Rzucam okiem w stronę ojca, który siedzi na rozkładanym krześle. Trzyma twarz w dłoniach i głęboko oddycha.

      Obok namiotu wymiotuje jedyny z trzech chłopaków, który mimo wszystko miał brać udział w wyścigu. Samochód jest zniszczony. Chłopak cały się trzęsie, jest blady i wkurzony na samego siebie. On wyszedł z tej sytuacji bez szwanku, ale – o czym wszyscy wiemy – jeśli roztrzaskasz samochód podczas jazdy testowej, to nie masz co liczyć, że wezmą cię na kierowcę.

      Podaję mu lemoniadę.

      – Z cukrem – zachęcam. – Może ci pomóc.

      Chłopak wpatruje się w swoje wysokie buty rajdowe. Poczucie klęski przygarbiło mu plecy.

      – To była moja jedyna szansa i dałem ciała.

      Stawiam przy nim kubek i obdarzam go swoim najbardziej pokrzepiającym uśmiechem, choć moi bracia i ojciec mają ochotę go ukatrupić.

      – Naprawa tej pieprzonej bryki pochłonie setki tysięcy dolarów – podkreśla Drake, najstarszy z moich braci, gdy ruszam w stronę ojca.

      – Setki tysięcy, które z trudem wysupłamy – dodaje Clay.

      Przejeżdżam dłonią po boku rozbitego auta. Tata ma trzy samochody. Najbardziej z nich wszystkich lubię Kelsey i czuję ulgę na myśl, że akurat mojej ulubienicy dziś nie ma. Jest mi jednak smutno z powodu Moiry.

      „W dniu, w którym zaczynasz myśleć o samochodzie jako przyjacielu…”

      – Może już czas przyznać, że czekam na coś, co się nigdy nie wydarzy – dobiegają mnie słowa ojca.

      Podchodzę do niego z kubkiem lemoniady.

      – Wydarzy się, tato, wydarzy.

      Jestem piarowcem naszego zespołu. Karmię jego członków, rezerwuję pokoje w hotelach i przeprowadzam rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami na kierowców (choć w ostatnim czasie nie stanowiło to dużej części moich obowiązków). Oddaję ubrania zespołu do pralni i odbieram czyste. Zasadniczo tworzę dla niego dom oddalony o cały ocean i tysiąc jeden kilometrów od Ohio, w którym dorastaliśmy.

      Przesiedliliśmy się, gdy mama nas opuściła. Wszystkie pieniądze taty zostały włożone w budowę zespołu Formuły 1. To jego marzenie. Zrezygnował z niego dla mamy i nigdy nie był w stanie się z tym pogodzić. A jego ostatnia szansa, aby to marzenie zrealizować, jest ostatnią szansą także dla mnie.

      – To jaki jest plan?

      – Nie teraz, Lainie.

      Są wkurzeni. Przydałaby im się rozmowa podnosząca morale, ale widzę, że tata nie ma na nią siły. Wygląda na przybitego.

      – Nie on jeden ma talent – mówię swoim braciom.

      – Skończyły nam się pieniądze na osoby z talentem. Takich ludzi szkoli się już jako sześciolatków, gdy zaczynają jeździć gokartami, a jako nastolatki są kupowani przez sponsorów albo ich zespoły – odpowiada Drake.

      – Sama kogoś wyłowię.

      Jestem spanikowana. Nigdy wcześniej nie widziałam moich bliskich tak przybitych i zniechęconych. Kiedy to wszystko przestało być świetną zabawą? Kiedy straciliśmy nadzieję na wygraną.

      – Clay, Drake, Adrian, przestańcie. Załatwię to. Wy ogarniacie auta, tata stoi na czele zespołu, a ja sprowadzę tu talent – oświadczam. To marzenie ojca, a teraz również moje. – Dam radę.

      Wszyscy czterej dalej rozmawiają.

      Biorę do ręki swój but i ciskam nim w ich stronę. Trafiam Drake’a w ramię, a wtedy on odwraca się w moim kierunku z marsową miną.

      – Powiedziałam, że to załatwię.

      – Rzuciłaś we mnie butem?

      Zdejmuję drugi but i rzucam nim w niego.

      – Nie, dwoma.

      – Lainie…

      – Daj spokój. Tato, ty dowodzisz zespołem, a chłopaki naprawiają auta. Pozwólcie mi przyprowadzić tu kogoś z talentem.

      – Słuchaj, Lane, fakt, że tata mianował cię piarowcem, nie oznacza wcale, że masz choć blade pojęcie o tym, kto może mieć talent – stwierdza Drake.

      – Talent