Jak sprzedał konia i przez las wracał
Żył sobie w jednej wsi gospodarz ani zamożny, ani ubogi, taki w sam raz. Hodował konie i miał do nich dobrą rękę, jak powiadali. Zawsze o nie dbał i niczego im nie żałował, a jak im chciał szczególnie dogodzić, to gotował kartofle, ubijał je w garnku, dodawał otręby i ugniatał takie nieduże kulki, które zanosił koniom do stajni i tam je częstował, a konie bardzo te podarki lubiły. Był on człowiekiem pogodnego ducha i zwykł mawiać, że takie życie: nie za biedne, ani nie za bogate, jest najlepsze – bo jest właśnie „w sam raz”.
Przed domem jego rozciągał się kawałek ziemi nieurodzajny, na którym tylko jałowce rosły. Ale gospodarz lubił ten jałowy kawałek. Lubił siadać na progu w wolnej chwili i patrzeć jak jałowce stoją wyprostowane, niby żołnierze na warcie. Albo kiedy wiatr się zerwie i deszcz gwałtowny lunie, nachylają się do siebie i coś tam sobie gadają, nie wiadomo o czym. Patrząc na te postacie gospodarz czasem w myślach coś zagadywał do nich, jakby byli jego rodziną: jednego nazywał wujkiem, innego stryjaszkiem, a temu najbardziej pokrzywionemu nadał imię pradziadka.
Ale oczywiście nikomu o tym nie mówił, bo jeszcze by kto go wyśmiał, albo co.
Jałowce, jak to jałowce, nie wymagały żadnego podlewania, ani pielęgnacji. Ot, same z siebie rosły. Ale gospodarz, który był człowiekiem starannym, obchodził je od czasu do czasu i suche, zrudziałe gałęzie obcinał, a zostawiał te nowe, zielone, żeby ładnie wyglądało.
Pewnego razu odwiedził go gość jakiś bogaty i koniecznie chciał to pole jałowcowe odkupić.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.