Isabella I Torben - opowiadanie erotyczne. Camille Bech. Читать онлайн. Newlib. NEWLIB.NET

Автор: Camille Bech
Издательство: OSDW Azymut
Серия:
Жанр произведения: Эротика, Секс
Год издания: 0
isbn: 9788726154078
Скачать книгу
tle>Camille BechIsabella I Torben – opowiadanie erotyczneLust

      Isabella I Torben – opowiadanie erotyczne

      Przełożyła

      Adrianna Kowalska

      Tytuł oryginału

      BEGÆRETS MAGT – Isabella og Torben

      Zdjęcie na okładce: Shutterstock

      Copyright © 2017, 2019 Camille Bech i LUST

      Wszystkie prawa zastrzeżone

      ISBN: 9788726154078

      1. Wydanie w formie e-booka, 2019

      Format: EPUB 2.0

      Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.

      Izabela przeciągnęła się leniwie. Poprzedniego wieczora balowała do późna i położyła się spać dopiero w nocy. Od długiego stania na wysokich szpilkach wciąż bolały ją stopy i cieszyła się na myśl o wolnym weekendzie.

      Mieli opóźnienie w Nowym Jorku. Samolot wystartował aż trzy i pół godziny po czasie.

      Pracowała jako stewardessa od sześciu lat. Kochała swoją pracę, dzięki której mogła zwiedzić cały świat.

      Pomyślała o Janie, który wczoraj pełnił funkcję drugiego pilota podczas rejsu z Nowego Jorku. Dał jej wtedy do zrozumienia, że ma na nią ochotę.

      O ile wiedziała, był żonaty. Nieco starszy od niej, ale dość pociągający, również jeśli się wzięło poprawkę na mundur, który działał podniecająco większość kobiet.

      Podczas lotu kilka razy przeszedł się po kabinie, za każdym razem ocierając się mocno o jej zgrabne pośladki, gdy mijał ją w wąskim przejściu.

      Wstrzymywała oddech, gdy szeptał jej, że pięknie wygląda, przyciskając przyrodzenie do jej pośladków, kiedy wracał do kokpitu.

      „Posunął się za daleko”, pomyślała. „Znacznie za daleko…” Ale trudno to było nazwać molestowaniem seksualnym, skoro obie strony były zadowolone.

      Już wcześniej latali razem i od dawna wiedziała, że on ma na nią oko, ale nigdy jeszcze nie okazał tego tak dobitnie.

      Gdy wylądowali w Kopenhadze, natychmiast wyszedł z samolotu w towarzystwie kolegi. Mignął jej tylko, gdy wsiadał do samochodu i odjechał.

      Odsunęła kołdrę i przesunęła ręką po brzuchu, po czym położyła dłonie na swoich pełnych, kształtnych piersiach i zaczęła je pieścić, zamykając oczy i myśląc o silnych, opalonych dłoniach Jana.

      Jej oddech zrobił się cięższy i cudowne, gorące podniecenie rozprzestrzeniło się od jej łona na resztę ciała, podczas gdy ona ostrożnie wyszeptała jego imię.

      Było jej z tym dobrze. To nie takie proste wyobrazić sobie seks z Janem, ale myśli sprawiły, że oblała ją fala gorąca.

      Jedna ręka powędrowała w dół, druga zaś skwapliwie pieściła sutki, które pod wpływem dotyku stały się sztywne i tkliwe.

      Czuła się cudownie. Jęknęła głośno, rozchylając lekko ugięte nogi i wkładając palce w mokrą już szparkę.

      – Och… uhmmmm… tak, tak! Jan… weź mnie – powiedziała ochrypłym głosem.

      Wkrótce jej palce wślizgnęły się do środka i głośno zajęczała, wychodząc im naprzeciw biodrami.

      Oddałaby wszystko, żeby mógł w tej chwili wejść do jej sypialni przystojny pilot. Nie wahałaby się ani sekundy.

      Jego liczne zaloty i natarczywy flirt w samolocie zmiękczył ją. Zauroczyła się nim, nie było co do tego wątpliwości, a myśl o nim coraz bardziej ją nurtowała.

      Wiedziała, że ma wzwód, gdy poprzedniego wieczora przyciskał się do niej w przejściu między pasażerami, szepcząc, że pięknie wygląda.

      W pracy swoje długie blond włosy nosiła upięte, ale przez ostatnie tygodnie dbała o to, by je rozpuścić, gdy wychodzili z samolotu, tak by zobaczył jej oszałamiającą urodę.

      Była wysoka i szczupła, a jej niebieskie oczy lśniły, gdy na niego spoglądała. Była pewna, że on wie, co do niego czuje.

      Sięgnęła do szafki nocnej po wibrator. Odkąd prawie dwa lata temu rozwiedli się z Dannym, używała go często. Nie potrafiła odmówić sobie orgazmów, no i chciała też być w formie, kiedy wkrótce, jak miała nadzieję, powróci do aktywnego życia seksualnego. Przez pierwsze lata kochali się z Dannym kilka razy na dobę; byli nienasyceni i zgodni w pragnieniach, wypróbowując nowe techniki i pozycje.

      Danny zażądał rozwodu, gdy odmówiła, że zrezygnuje z pracy. Chciał, by jego kobieta każdą noc spędzała w domu i teraz taką miał.

      Poczuła się zraniona, ale praca była dla niej wszystkim, a gdy się w siebie wsłuchała, okazało się, że znaczyła nawet więcej, niż mąż.

      Kochali się też w swoją ostatnią wspólną noc, nawet wiele razy. Byli zdesperowani, a szalony seks przypieczętował tylko ich rozstanie. Wczepili się w siebie, gdy pożądanie sięgnęło nieznanych dotąd wyżyn, ale wytrwali przy swojej decyzji do końca. Od tej pory widziała Dannego tylko raz.

      Wiernie odwzorowana atrapa penisa wślizgnęła się gładko w jej wilgotną pochwę, a ona przywoływała raz po raz imię Jana.

      Wiła się na prześcieradle, ściskając mocno piersi. Gdy zbliżał się orgazm, odrzuciła głowę do tyłu i zacisnęła mięśnie na wibratorze, który w tej cudownej chwili stał się sztywnym członkiem Jana.

      – Mmmm, uuuf… Tak, tak! Tak jest dobrze… Ooooch, ooooch…

      Wkrótce poczuła silne skurcze w pochwie i napięcie w łechtaczce. Przyspieszyła ruchy i doszła.

      Chciała przejść się deptakiem Strøget, skoro wreszcie miała wolne, a sklepy były otwarte. Popędziła więc szybko do łazienki, a gdy wyszła, cieszyła się ciepłymi promieniami wiosennego słońca.

      Nie miała żadnych planów na weekend. Wprawdzie siostra zaprosiła ją do teatru, ale odmówiła. Wolała pobyć w domu i wcale jej nie przeszkadzało, że spędzi go sama przed telewizorem.

      – W butach na płaskim obcasie wyglądasz równie pięknie.

      Zesztywniała, stojąc na przejściu dla pieszych na końcu deptaka, w drodze powrotnej do domu. Nie miała wątpliwości, to był jego cudowny głos.

      – Jan?!

      Obróciła się, ale uśmiech zamarł jej na ustach na widok młodszej kobiety, pędzącej w jego stronę.

      – Dlaczego nie poczekałeś… – powiedziała lekko zdyszana.

      Isabella spojrzała na Jana. Nie stracił rezonu, chwytając żonę za rękę, kiwając głową do blond koleżanki i oddalając się w stronę Placu Ratuszowego.

      Nie zdążyła nawet nic powiedzieć, tak była zła: „Co on sobie myśli? Niech sobie niczego nie wyobraża. Widać, że jest zajęty, a ja nie zamierzam uczestniczyć w trójkącie małżeńskim”.

      Poranna fantazja prysła jak bańka mydlana, Było nieźle, nie mogła zaprzeczyć, ale na pewno osiągnęłaby to samo, fantazjując o jakimkolwiek innym mężczyźnie, który też jej się podobał.

      – Przejdziemy się razem?

      Światło zdążyło się zmienić na czerwone, zanim dotarło do niej pytanie.

      Nieco starszy mężczyzna uśmiechał się przyjaźnie, podając jej ramię.

      Miał ciepłe spojrzenie, był dobrze ubrany i całkiem przystojny z tymi swoimi siwymi, lekko potarganymi włosami i kształtnymi wargami, które rozchylały się w cudownym uśmiechu, zmuszając do myślenia o gorących pocałunkach.

      – Tak… i dziękuję, chyba jestem trochę skołowana.

      Ujęła go pod ramię i szybko przeszli razem na drugą stronę.

      – Kim jest ten szczęściarz?

      Roześmiała się. Był uroczy, miał niski głos, a ona czuła się bezpiecznie